Gdybyś ty była moją aniele,
U nóg bym twoich siadywał,
W skroń zasmuconą wiałbym wesele
I myśli twoje zgadywał. I kwiat wplatając do twych warkoczy, Woń z twoich ust bym wysyssałwysysał, I patrząc w twoje przecudne oczy Na rękach bym cię kołysał.
Gdybyś ty moją była aniele,
Jabym z twym Stróżem Aniołem,
Jako dwaj bracia, dwaj przyjaciele,
Dumał nad sennem twem czołem. Rankiem z ogródka wraz z słońca przyjściem, Z bogatą wracałbym dłonią, I obsypując kwiecistem liściem, Darzyłbym rosą i wonią.
A gdy półsenna okryta wrzosem,
Podniosłabyś się z pościeli,
Gdyby rusałka z rozwitym włosem,
Gdy wstaje z wczesnej kąpieli. I tę rezedkę, to piękne zielę, Które się w włosy jej lepi, Drobniuchną rączką wplata i czepi... Bądź moją zawsze aniele. —
Gdybyś ty była moją aniele,
Jabym ci wiosnę, w noc jasną
Śpiewał, jak dawni ognia czciciele
Dopóki gwiazdy nie zgasną. Wspólnie z słowikiem śpiewałbym rzewnie, Aż gwiazdy by się spłakały, I z żalu chwiejąc, świecąc niepewnie, Na skroń by twoję spadały.
A ty wśród woni, pieśni i blasku
Srebrną jasnością księżyca
Takbyś świeciła, jak na obrazku
Świeci Najświętsza Dziewica. A jabym oczy wznosił nieśmiele, Słowik by umilkł wraz ze mną. — Inną słyszałby piosnkę nadziemną... Bądź zatem moją aniele.
Gdybyś ty moją była aniele,
Jabym przy wszelkiej niedoli,
Do życia wiązał wznioślejsze cele,
Uciszał serce, gdy boli. I chciałbym wielkim czynem po sobie Taką pamiątkę zostawić, Żeby lud płakał na moim grobie, I moje imię mógł sławić.