Głos Małachowskiego

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Głos Małachowskiego
Pochodzenie Pieśni o sławie
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1917
Druk Zakłady Graficzne B. Wierzbicki i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


GŁOS MAŁACHOWSKIEGO.

Z pod grobowego przemawiam kamienia,
Twą krwią, Ojczyzno, zbudzony do życia,
A chciałbym głos mieć, jako żar płomienia
I jako dzwonów hejnałowe bicia;
Patrzę — i oto strach mnie nagły zdejmie —
Polsko! dzień idzie! na narodów sejmie
Stań, ty szlachetna, na froncie!

Widziałem ciebie na przepaści skraju,
Widziałem ciebie spodlałą i marną,
A oto duchy zapłonęły w Maju
I zapaliły gwiazdę twą ofiarną;
Pod oną gwiazdą stanęłaś na straży
Z dostojną dumą na królewskiej twarzy
I z hardą ręką na loncie.

Umiałaś cisnąć narodom i królom
Swój czyn, tętniący gromowym protestem,
Purpurę swobód rzucić dawnym bólom,
Zerwać się z błota i zakrzyknąć: «Jestem!

Jestem! Kaźmierzów i Zygmuntów dobie
Wierna — wolnością darząca — i tobie
Oddana — cały narodzie!»

Cały narodzie! oto wielkie słowo,
Które gra spiżem i, jak piorun, wali;
Zniż się, magnacka, żądna koron głowo,
Podnieście czoła, którzyście czekali!
Tak chcemy! stanów jest zrównanie Boże!
O, ludu! faluj, jak wezbrane morze,
I płyń ku złotej swobodzie!

Płyń ku swobodzie! dziś, jak wtedy, bije
To święte hasło w cichy lazur nieba,
Ale czy stara owa miłość żyje,
Bez której ludom nie trwać, jak bez chleba,
Miłość, co wszystkich pod swe skrzydła garnie
I nie rozdziela hańbiąco i marnie,
Ale szlachetnie jednoczy!

Polsko! żadnego nie przeklinaj z synów,
Ani zapomnij z dzieci swych nikogo!
Dla kainowych miej pogardę czynów,
Ale każdemu pozwól iść swą drogą,
Choć z różnych ścieżek, zejdą się na końcu,
By oddać pokłon wschodzącemu słońcu,
Gdy się na błękit wytoczy!


Z pod grobowego przemawiam kamienia
I twoją dawną chwałę przypominam,
A nim mnie pieczęć oniemi milczenia,
W imię Ojczyzny żyjących zaklinam:
Niech, pamiętając na przebrzmiałą świetność,
Chowają w sercach naddziadów szlachetność,
Nie kładąc więzów sumieniom!

Bo wtedy wolną będziesz, ziemio moja,
Sto lat walcząca za swobodę ludów,
Gdy spadnie z ciebie popękana zbroja
Wzajemnych złości i wzajemnych brudów,
Gdy, wierna hasłom, za któreś walczyła,
Nieśmiertelnemi będziesz prawdy śniła
Idącym w świt pokoleniom!







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.