Przejdź do zawartości

Fałszywy pieniądz

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Charles Baudelaire
Tytuł Fałszywy pieniądz
Pochodzenie Drobne poezye prozą
Wydawca Księgarnia D. E. Friedleina, E. Wende
Data wyd. 1901
Miejsce wyd. Kraków, Warszawa
Tłumacz Helena Żuławska
Tytuł orygin. La Fausse Monnaie
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XXVIII.
FAŁSZYWY PIENIĄDZ.

Gdyśmy tylko wyszli ze sklepu z tytoniem, mój przyjaciel zrobił bardzo staranny podział swych pieniędzy: w lewą kieszeń od kamizelki wsunął drobne sztuki złote, w prawą srebrne, do lewej kieszeni spodni wsypał mnóstwo grubszej zdawkowej monety, a nakoniec do prawej schował srebrną dwufrankówkę, którą przedtem bacznie obejrzał.
„Szczególny i drobiazgowy podział!“ rzekłem do siebie.
Spotkaliśmy biedaka, który drżąc nadstawił nam czapkę. — Nie znam nic więcej niepokojącego nad niemą wymowę tych błagalnych ócz, które dla wrażliwego człowieka, co umie w nich czytać, zawierają w sobie tyle upokorzenia i wyrzutu zarazem. Jest w nich coś pokrewnego owej głębi skomplikowanych uczuć w zapłakanych oczach osmaganego psa.
Widząc, że datek mojego przyjaciela był znacznie pokaźniejszy od mojego, powiedziałem mu: „Masz słuszność; pominąwszy przyjemność doznania zdziwienia, niema większej nad sprawienie komuś niespodzianki“. — „To był fałszywy pieniądz“, odrzekł mi spokojnie jakby usprawiedliwiając się ze swojej szczodrobliwości.
Ale w mym biednym mózgu, zajętym zawsze „wyszukiwaniem południa o czternastej godzinie“ (jakżeż nużącą zdolnością obdarzyła mnie przyroda!), powstała nagle myśl, że podobne postępowanie ze strony mojego przyjaciela dałoby się tylko wytłomaczyć chęcią spowodowania jakiegoś wypadku w życiu tego nieboraka, a może nawet poznania różnych skutków zgubnych, lub też innych, które może sprowadzić fałszywy pieniądz w ręku żebraka. Nie mógł-że się rozmnożyć w prawdziwe pieniądze? nie mógł-że go również zaprowadzić do więzienia? Karczmarz, piekarz naprzykład kazał by go pewnie zaaresztować jako fałszerza, lub rozsiewacza fałszywych pieniędzy. Tak samo dobrze mógł by być może ten fałszywy pieniądz zarodkiem kilkudniowego majątku dla biednego spekulanta. I tak to bujała moja fantazya, użyczając skrzydeł duchowi mego przyjaciela i wyciągając wszystkie możliwe wnioski ze wszystkich możliwych hipotez.
Gdy w tem tenże przerwał mi gwałtownie moje marzenia, podnosząc me własne słowa: „Tak, masz słuszność: nie ma większej przyjemności nad zadziwienie człowieka, dając mu więcej, niż się spodziewał“.
Patrzyłem mu w same białka i byłem przelękniony, widząc, jak jego oczy błyszczały niezaprzeczalną prostodusznością. Widziałem wtedy jasno, że chciał za jednym razem zrobić dobry uczynek i dobry interes: zyskać czterdzieści soldów i łaskę Bożą, zdobyć raj oszczędnie, w końcu dostać darmo dyplom człowieka miłosiernego. Byłbym mu raczej przebaczył chęć występnej zabawki, do której zdolnym osądziłem go przed chwilą, uważałbym za rzecz zastanawiającą i szczególną, że bawił się narażając biedaka, ale nie przebaczę mu nigdy bezmyślnej głupoty jego rachunku. Nigdy tego usprawiedliwić nie można, że się jest przewrotnym, ale jest to już pewną zasługą wiedzieć, że się nim jest; występkiem najmniej zasługującym na przebaczenie jest zrobić źle przez głupotę.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Charles Baudelaire i tłumacza: Helena Żuławska.