Epizody z dziejów Małopolski w XIX stuleciu/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Białynia Chołodecki
Tytuł Epizody z dziejów Małopolski w XIX stuleciu
Wydawca Józef Białynia Chołodecki
Data wyd. 1920
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



I.
Zapomniane postacie szermierzy wolności z r. 1809.
(Odczyt wygłoszony na posiedzeniu Towarzystwa historycznego we Lwowie).


Górne, urocze chwile przeżywała Galicja, przeżywał Lwów, w drugiej połowie maja r. 1809. Owiane nadzieją wskrzeszenia Ojczyzny szły w imię wielkiego cesarza Francuzów, bitne wojska polskie pod komendą ks. Józefa Poniatowskiego zwycięzkim pochodem w głąb zaboru austrjackiego, zrzucały dwugłowe orły Habsburgów, wydawały płomienne odezwy, wzywały ludność do łączenia się, do formowania pułków pod znakami niepokonanego Napoleona, zbawcy uciśnionych narodów...
Trzech polskich ułanów zajęło Żółkiew, po ustąpieniu z miasta austrjackiego generała Kesslera z kilkuset podkomendnymi i 4 armatami, szesnastu kawalerzystów zaś z porucznikiem Starzyńskim na czele objęło w posiadanie, 27 maja, Lwów, z którego wyniosły się kilka dni przedtem zastępy nieprzyjacielskie.
Cóż dziwnego, że wobec tego rodzaju sukcesów nie miał zapał mieszkańców Lwowa ni dość granic w radości, ni dość upojenia w szczęściu, że ludność wybiegała, hen! daleko za miasto ku zbliżającym się hufcom narodowym, że starcy słali im błogosławieństwo, młódź stawała do szeregu, kobiety polskie uścielały kwiatami drogę, rzucały wawrzyny na głowy oswobodzicieli, obejmowały w uniesieniu szyje wierszchowców, a wszyscy wznosili gromkie okrzyki pod strop wiosennego nieba.
Teodorowa Potocką, dama krzyża gwiaździstego, siostra nieszczęśliwej Gertrudy z Komorowskich Szczęsnowej Potockiej[1] zdjęła na widok skaleczonego konia porucznika Starzyńskiego szal z swoich ramion i owiązała nim krwawiącą ranę zwierzęcia.
Takim był patrjotyczny entuzjazm wśród murów Lwowa przed stu przeszło laty!
W lot poczęły obwody, z stolicą Galicji na czele, formować pod orłami Napoleona oddziały piechoty i kawalerji, a na kresach w Stanisławowskiem i w części Podola chwycili rodacy za broń, potworzyli lotne drużyny, atakowali regularne wojska austrjackie.
Dziarski ułan Jaszczułd nazwiskiem, posunął się w swej zuchwałej brawurze tak daleko, iż w pobliżu Tarnopola przemknął się sam jeden w głąb obozu austrjackiego, dotarł do namiotu komendanta, porwał go z łóżka i wyniósł poza obręb straży i wydet niemieckich.
Nie tylko z samymi Austrjakami byli atoli zmuszeni Polacy u wschodnich kresów staczać krwawe zapasy. Walczył tam z nimi inny, wewnętrzny, ukryty nieprzyjaciel, walczyły oddziały, zorganizowane przez Ignacego Brunsteina, właściciela Zaleszczyk, Uhryńkowiec i Podhorzec.
Już w r. 1793 poczęli Brunsteini zasługiwać się rządowi austrjackiemu, objęli podczas wojny z Turcją prowiantowanie armii, dostarczali remonty, prowadzili później przez długie lata swój handlowy interes tak z Austrją jak i z Bawarją, a wzbogacając się szybko w czasie wojen Napoleońskich składali skarbowi państwowemu dary w formie paszy, zboża, koni i brzęczącej monety. W r. 1805 otrzymała Austrja za pośrednictwem Arona Brunsteina żywy inwentarz z Rumunii, poczem nastąpiły skomplikowane rozrachunki, jakie w kilkadziesiąt jeszcze lat później przeszły na potomków Brunsteinów-Brunickich[2].
Otóż nadmieniony Ignacy Brunstein nie dość, że uformował w r. 1809 własnym kosztem oddział 25 ochotników, zwerbował ich dla austrjackich szeregów, pokrył koszta umundurowania, płacił im dodatki wojenne i zapewnił zaopatrzenie po ukończonej kampanii, nie dość że złożył w darze austrjackiej armii 200 cetnarów mąki i dostarczył bezinteresownie drzewa, ale co więcej utrzymywał podczas zapasów wojennych w Galicji wschodniej własnym sumptem szpiegów, odbierał za ich pośrednictwem wiadomości i ułatwiał tem „c. k. wojsku“ sformowanie sił obronnych i ochronienie cyrkułów Zaleszczyk, Stanisławowa, niemniej Czerniowiec „przed napadem i plondrowaniem“ ze strony polskich oddziałów. Podczas cofania się Polaków rozbrajał przy pomocy swych poddanych oddziały powstańcze i oddawał „c. k. wojsku“ odebrane konie i bronie. Komenderujący generał Hiller wystawił mu też „świetne świadectwo o jego przychylności dla monarchy i rządu“.
Tak opiewały wynurzenia Ignacego Brunsteina wysyłane do tronu cesarskiego.
Nie dziw, że wśród tego rodzaju stosunków nie mogła rozwijać się należycie akcja kresowych oddziałów polskich, nie dziw, że wielu uczestników partyzantki popadało w ręce wojsk austrjackich, które postępowały z całą bezwzględnością.
W dniu 15 lipca r. 1809 zapadł w Podhajcach wyrok śmierci przez powieszenie przeciw podejrzanemu o szpiegostwo Iwanowi Hawryle z Łuczyniec obok Rohatyna majętności Sokulskiego. Chłopa tego wysłał był za interesem do komendanta stacjonowanych w Brzeżanach powstańców, niejaki Nowicki, rządca dóbr Bilińskiego.
Przewodniczył sądowi doraźnemu kapitan qua-major Probst von Frankenstein, oskarżał i referował sztabowy audytor Haymerle Wobec braku kata nie powieszono skazanego, lecz go rozstrzelano.
W dwanaście dni później stawiono przed sąd doraźny w Tłumaczu liczny zastęp powstańców, którzy należeli poprzednio do składu armii austrjackiej, a zostali pochwytani z bronią w ręku częściowo obok Marjampola, częściowo zaś obok Podpieczar koło Tyśmienicy.
Do pocztu pojmanych należeli: porucznik Jan Lipczyński, podoficerowie: Grzegorz Alexiwo[3], Bazyli Brylański i Wincenty Świderski, tudzież szeregowcy: Albin Beskowski, Piotr Biegoszewski, Wojciech Bilik, Józef Bogdanów, Adam Borcik, Grzegorz Broszewski, Jan Brzeziński, Onufry Chwalędycz, Kazimierz Dąbrowski, Andrzej Dobrzański, Józef Gajewski, Jan Galicki, Hiob Gorazdowski, Jan Gudziński, Tomasz Hebdaszewski, Marcin Izdebski, Kasper Jamniuk, Paweł Janusz, Franciszek Jarek, Jan Kobiadżewicz, Ignacy Korzeniowski, Jan Kruszelnicki, Jakób Krzyżanowski, Piotr Krzyżanowski, Kasper Krzyżowski, Grzegorz Kulczycki, Franciszek Łukaszewski, Jan Machnicki, Wasyl Mironiak, Mateusz Mirosławski, Antoni Neywart, Józef Obocz, Filip Olszewski, Bazyli Parot, Adam Pietruszka, Marcin Pitlewicz, Andrzej Pakorowy, Hawryło Patnik, Wojciech Poznański, Bazyli Przemysz, Jan Rybaczków, Iwan Sejmiuk, Jan Skaniowski, Jakób Sowarski, Mateusz Szeligowski, Grzegorz Szeremeta, Jacko Sześcień, Hnat Szewczuk, Andrzej Tymkiewicz, Stefan Walczyk, Jan Wiśniewski, Jakób Woźniak, Józef Zembik, Jan Zieliński, Jan Zober, Andrzej Zygmunt i Jan Żebrowski.
Pod przewodnictwem Gerarda oskarżał i referował sprawę ten sam, co poprzednio sztabowy audytor Haymerle i skazał wszystkich „dla odstraszającego przykładu“ na karę śmierci przez rozstrzelanie.
Samemu nawet generałowi Merveldtowi wydał się ten wyrok za surowym. Rozstrzelanie naraz 62 ludzi, poza którymi stała w oddaleniu groźna postać Napoleona, mogło wywołać przykre konsekwenaje, kazano więc winnych tylko dziesiątkować, a z wylosowanych sześciu rozstrzelać jedynie dwóch, których nazwiska wskaże ponowne ciągnienie losów.
W skład grupy sześciu weszli Beskowski, Dobrzański, Machnicki, Mironiak, Świderski i Zembik, z których Mironiak i Zembik oddali ostatecznie swe życie za sprawę narodową.
Pozostałych sześćdziesięciu wcielono w szeregi austrjackiej armii, lecz jakkolwiek uratowali życie z ciężkiej opressji, nie były bezsprzecznie usłane różami dalsze lata ich służby wojskowej.
Równocześnie z doraźnym procesem przeciw 62 wymienionym, a sądząc podług nazwisk, należącym w znacznej części, do sfer inteligentnych, powstańcom miał miejsce krwawy wyrok, jakiego ofiarą padł 22-letni młodzieniec, nie należący wówczas już wcale do czynnej austrjackiej armii. Był nim Jan Kopystyński szlachcic rodem z Halicza. Pełnił on poprzednio jako kadet przez lat 6 służbę w pułku ułanów im. ks. Schwarzenberga i został przed opisanemi wypadkami dziejowemi zwolnionym na własne żądanie ze składu armii w charakterze kadeta-wachmistrza. Pod koniec czerwca r. 1809 wstąpił w czeregi wojska polskiego w randze porucznika, w dniu 23 lipca zaś został schwytanym z bronią w ręku w Miketyńcach obok Stanisławowa.
Ówczesny system austrjacki uważał każdego byłego żołnierza jako podpadającego i nadal pod dyscyplinę wojskową, to też i w motywach wyroku wydanego przeciw Kopystyńskiemu w dniu 28 lipca 1809 podniesiono wyraźnie, że dopuścił się zbrodni „pomimo iż służył poprzednio w wojsku“. Wyrokowali znów Heymerle i Gerard, zatwierdził wyrok śmierci Merweldt. Wykonano go w trzy godziny po ogłoszeniu tj. o 1 z południa.
W dniu 9 października r. 1809 o godzinie 11 przed południem rozstrzelano w Stanisławowie Antoniego Falkowskiego rodem z Wilna na Litwie wieku lat 26, szeregowca wschodnio galicyjskiego batalionu ochotników z pod komendy kapitana Harnischa. Zarzucono mu, iż namówił do dezercji na rzecz nieprzyjaciela kolegów broni Gabryela Minczuka, Józefa Grabowskiego, Onufrego Terleckiego i Andrzeja Broszka.
O przebiegu wszystkich powyższych wypadków pouczają nas omszone akta urzędowe, tak wojskowe jak i polityczne.
Dziś gdy naród polski święci chwile odrodzenia, gdy społeczeństwo odświeża w pamięci czyny i nazwiska bohaterów z epoki półtorawiekowej martyrologii swojej, godziwą i słuszną rzeczą jest postawić przed oczy potomnych postacie owych skromnych, cichych, zapomnianych, nieznanych zresztą ogółowi, a dobrze zasłużonych Ojczyźnie bojowników z r. 1809.





  1. Marji z poematu Antoniego Malczewskiego.
  2. W nagrodę położonych zasług otrzymał Ignacy Brunstein, za opłatą taksy, z rąk króla bawarskiego w dniu 3 maja r. 1813 tytuł barona, z herbem lwa z różą, a przy zmianie nazwiska na Brunicki. Nazwisko to zostało wypożyczone od szlachty z Sandomierskiego, o której znajdujemy wzmiankę pod r. 1648. Rząd rosyjski do którego należała „obłaść Tarnopolska“ uznał to nadanie króla bawarskiego. Po powrocie tej obłaści w granice państwa Habsburgów ubiegał się Brunstein-Brunicki o potwierdzenie — naturalnie po uiszczeniu odpowiedniej należytości — baronostwa bawarskiego i nadanie mu baronostwa austrjackiego. Długo trwały w tym kierunku jego i jego potomków zabiegi, przechodziły różnorodne fazy i dały powód do zarzutów przekupywania urzędników gubernialnych we Lwowie, a także i dygnitarzy w Wiedniu. Ostatecznie uzyskali Bruniccy w dniu 10 grudnia r. 1852 spełnienie swych marzeń.
    Młodsze pokolenie rodu tego zalicza się do pocztu patrjotycznych obywateli Polski.
  3. W niemieckich spisach skazanych poprzekręcane tak niemiłosiernie nazwiska, iż trudno częstokroć odgadnąć ich właściwe brzmienie.