Encyklopedja Kościelna/Damaszek

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom IV)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
Damaszek, hebr. Demmeszek, v. Darmeszek, gr. Δαμασκός, miasto i kraina syryjska (Aram-Demeszek, Vulg. Syria Damasci, cf. Aram). D. wspomniany już jest w historji Abrahama (Gen. 14, 15. 15, 2), lecz dalsze jego dzieje znane są dopiero od Dawida, który zajął krainę z jej stolicą (II Reg. 8, 5. 6). Przy końcu panowania Salomonowego (ok. r. 970) niejaki Razon, syn Eljady (Reson ben Eliada), pozostający w służbie Adarezera, kr. syryjskiej Soby, zebrał pewną liczbę ochotników, z nimi zajął Damaszek i ogłosił się królem (III Reg. 11, 23—25). Po nim wspomina jeszcze Biblja Benadada I (ob.). Benadad był synem Tabremona (Tabrimon), a wnukiem Hesiona, którzy zapewne przed Benadadem, a po Razonie, tron damasceński zajmowali. Kr. jud. Aza, wzywając (r. 942—918 przed Chr.) pomocy Benadada, wspomina o przymierzu niegdyś istniejącém między ich obudwóch ojcami (Tabremonem i Abiam; III Reg. 15, 19). Następcami Benadada I byli: Azael, Benadad II i Benadad III (ob. te art.). Skruszoną za tego ostatniego przez Joroboama II, kr. izr. (814—733 r.), potęgę Damaszku podniósł na chwilę Rasin (Recyn). Ten związał się z Faceaszem, kr. izr., przeciw Achazowi, kr. judz. (ok. r. 740), lecz pobity przez Teglatfalasara, kr. as., utracił tron i życie (IV Reg. 15, 37. 16, 1—9), mieszkańcy zaś uprowadzeni zostali do Cyreny (ob.). Damasceńskie królestwo liczyło podówczas przeszło 500 miast (forteczek) i składało się z 16 powiatów (napis Teglatfalasara, ap. Schrader Keilinschr. u. d. A Test. s. 151). Odtąd D. podzielał losy Syrji (ob.), kolejno przechodząc pod Asyryjczyków, Babilończyków, Persów, Seleucydów i Rzymian (Cf, I. C I. Walch, Antiquitates Damasc. illustratae, Jena 1757). Dziś jest stolicą jednego z 4-ch paszalików syryjskich, pod tureckiém panowaniem będących. Za Seleucydów osiadła w Damaszku znaczna liczba Żydów (Joseph. Fl. de Bel. Jud. I 2, 25. II 20, 2) i mieli tu swoją synagogę (Act. 9, 2). S. Paweł, otrzymawszy od sanhedrynu jerozolimskiego polecenie do synagogi damasceńskiej, aby tamecznych chrześcjan związanych dostawiła do Jerozolimy, gdy z niém jechał, w drodze blizko D. cudownie został nawrócony (Act. 9, 1..). Przed chrztem przebywał w domu Judy, przy ulicy zwanej Prostą (Act. 9, 11). Dom wspomniany jeszcze dziś pokazują pielgrzymom: stoi on przy długiej ulicy, która przecina miasto od wschodu na zachód. Chrześcjanizm więc, jak widzimy, zaraz po Zesłaniu Ducha św. był zaprowadzony w D. (ib. 9, 19); św. Paweł starał się go rozszerzyć zaraz po swojém nawróceniu, lecz zmuszony był uchodzić, bo się Żydzi na jego życie zasadzili (Act. 9, 22—25. II Cor. 11, 32); udał się wtedy do Arabji, zkąd znów wrócił do Damaszku; bawił tam przez 3 lata i udał się do Jerozolimy (Gal. 1, 17. 18.). W hierarchji kość. D był metropolją prowincji Phoenicia II, lecz od w. VII, jak w ogóle na wschodzie, tak i tu chrześcjanizm upadł. Ok. r. 743 arcybp damasceński Piotr poniósł śmierć męczeńską, po nim spotykamy następcę dopiero ok. r. 1043, był nim Sergjusz, lecz ten, opuściwszy stolicę, przeniósł się do Rzymu, gdzie założył klasztor św. Bonifacego i Aleksego. Dziś D. na 116,000 ludności, liczy 14,000 chrześcjan, w tej liczbie półowę katolików różnych obrządków, i 4,500 żydów (Missions Catholiques, 28 Czerwca 1872); reszta ludności (Druzy i Arabowie) jest mahometańską. Rezydują tu: antjocheński patrjarcha greków unit., ormjański bp unicki i arcybp katolików syryjczyków (jakobitów-unitów). Katolicy obrz. łac. zależą od wikar. apost. syryjskiego; mają 3 klasztory: franciszkanów, kapucynów i lazarystów; siostry miłosierdzia mają szpital i szkołę żeńską; szkoły męzkie są przy klasztorach powyższych. Przed r. 1860 było w D. więcej chrześcjan (do 28,000), lecz podburzona ludność mahometańska rzuciła się na nich: rzeź trwała od 9—16 Lipca 1860 r., wszystkie kościoły i klasztory katolickie zostały zburzone; tenże los spotkał konsulaty zagraniczne, z wyjątkiem angielskiego i pruskiego; konsul holenderski został zabity, konsul Stanów Zjednoczonych ranny. Liczba ofiar doszła do 6,000. Chrześcjanie po tej rzezi wprawdzie otrzymali w D. większą swobodę: kościoły i klasztory stanęły w lepszym stanie, jednak zawsze pozostają w obawie, aby za najmniejszym gdzieindziej ruchem (jak np. w zimie 1866 r. z powodu rozruchów na Kandji) nie stali się ofiarą nowej rzezi; dla tego też wielu uciekłszy przed wspomnianą rzezią, więcej do D. nie powróciło. Patrjarcha jerozolimski Valerga r. 1872 zamianował komisję do zbadania sprawy męczenników damasceńskich z r. 1860. Ok. r. 1867 pisma perjodyczne donosić poczęły o nadzwyczajnym zwrocie muzułmanów w D. i okolicach ku chrześcjanizmowi, podawały nawet liczbę nawróconych do 30,000, opowiadały o cudach towarzyszących nawróceniu. Lecz według lepszych informacji (ob. Missions Catholiques, 9 Sierp. 1872 n. 167) rzecz tak się miała: Jeden z szeików arabskich około Saint-Jean-d'Acre, w widokach politycznych, zaczął potajemnie występować przeciw mahometanizmowi, będącemu podstawą państwa Tureckiego. Zaprzeczywszy powagi mahometanizmowi, logicznie musiał przyjąć, że po Chrystusie nie było żadnego proroka. Gdyby na tém stanął, nauka jego mogłaby być chrześcjańską, lecz on siebie podawał za nowego rodzaju Jana Chrzciciela, który toruje drogę mającemu przyjść prorokowi. Niektórzy z adeptów tego nowego mistrza przyjęli pierwszy punkt (fałszywość islamizmu) za pewny, lecz nie będąc pewnymi czy obiecany prorok przyjdzie, chcieli tymczasowo przyjąć naukę Chrystusa. Proboszcz łaciń. Damaszku (franciszkanin Emmanuel Forner) nauczył ich zasad wiary, ale nie ochrzcił, gdyż nie chcieli zerwać stosunków ze swym naczelnikiem. Podobno kilkudziesięciu sami między sobą się ochrzcili. Tymczasem zamiar szeika wyszedł na jaw: rząd turecki wsadził kilkunastu do więzienia i skazał na wygnanie do Tunis. Z wygnania ci mniemani chrześcjanie słali coraz nowe listy do duchownych muzułmańskich, z oświadczeniem swej wierności ku zasadom islamu, i że jeśli co przeciw niemu czynili, to tylko w celu zyskania opieki francuzkiej. Rozpowiadane zaś cuda nie dadzą się dowieść żadném poważném świadectwem na miejscu.X. W. K.