Encyklopedja Kościelna/Atomizm
Wygląd
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom I) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Atomizm za wyłączny pierwiastek bytu natury cielesnej uważa atomy. Każde ciało, uczy on, jest podzielne; podzielność ta nie może jednak przedłużać się do nieskończoności; dochodzi się tedy do takich cząstek, jakie się dalej już dzielić nie dają; są to niedziałki, atomy. Ostatecznie w teorji atomistycznej, z tych atomów składają się wszystkie ciała. Atomy jednak w tej nauce nie uważają się za proste fizycznie substancje (monady), są to tylko małe ciałka, które, jako takie, podchodzą pod kategorję ilości, i dla tego mają jeszcze pewną rozciągłość. Można je przeto uważać za proste, składowe części ciał, ale w tém tylko znaczeniu, że nie dają się już więcej dzielić fizycznie, nie zaś, jakoby były fizycznie prostemi substancjami. Rozciągłość ich wszelka jest tak drobną, że ich przy pomocy nawet sztucznych środków widzieć nie można, i dla tego ich istnienie wywodzi się tylko drogą rozumowania. Dotąd zgadzają się wszyscy atomiści; dopiero przy pytaniu: jakim sposobem z tych atomów powstają ciała? dzielą się oni na trzy główne grupy: na atomistów dawnych, nowych i najnowszych. Dawni atomiści (Leucypp, Demokryt, Epikur) przypuszczają, że wszystkie atomy są jednorodne, a dzielą się tylko pomiędzy sobą rozmaitością swych kształtów zewnętrznych, mogą więc w rozmaity sposób łączyć się z sobą i wytwarzać różne ciała. Przypuszczają jednak ruch atomów bez pewnej oznaczonej przyczyny, i dla tego, podług ich zdania, w połączeniu atomów nie ma żadnego planu, lecz tylko czysty panuje przypadek. Nowsi atomiści (arabscy motekallemin [1], Gassendi, Dekart, Newton i i.) połączenie atomów w ciała odnoszą do Boga, jako do przyczyny najwyższej. Bóg, podług nich, nadaje atomom ruch, w skutek którego łączą się one w rozmaite ciała. Najnowsza atomistyka (przyrodnicza) połączenie atomów w ciała wywodzi nie z zewnętrzej względem nich przyczyny, lecz stara się objaśnić przyczyną wewnętrzną, przypisują je siłom tkwiącym w atomach. Najmniejsze empirycznie, a zatém przynajmniej za pomocą mikroskopu dostrzegalne cząsteczki, nazywają się tu molekułami (moleculae). W skład dopiero tych molekulów wchodzą atomy, jako cząsteczki drobniejsze jeszcze i już dla zmysłów nie przystępne. Molekuły tedy mogą istnieć same przez się i różnym ulegać zmianom; atomy zaś mogą istnieć tylko w molekułach i tak chemicznie jak fizycznie są niezmienne. Dzielenie samo ciała może być dwojakie: mechaniczne i chemiczne; mechaniczne, dzieli ciało na jego części fizyczne; chemiczne zaś, dzieli ciało na jego chemiczne składowe części. Że zaś fizyczne części jakiego ciała są jednorodne, a chemiczne różnorodne, tedy przez dzielenie mechaniczne otrzymujemy części jednorodne, przez dzielenie chemiczne otrzymujemy części różnorodne. Rozumie się, że dzielenie chemiczne możliwe jest tylko w ciałach chemicznie złożonych, mechaniczne zaś, stosować się może do ciał wszystkich, ponieważ każde ciało jest złożone fizycznie. Ztąd wynika, że ciała chemicznie proste mogą być dzielone tylko fizycznie; złożone zaś chemicznie, mogą być dzielone tak fizycznie jak chemicznie. Chemicznie tedy proste ciało składa się z samych jednorodnych (homogena) atomów. Chemicznie zaś złożone ciało składa się z jednej strony z różnorodnych (heterogena) atomów, z drugiej strony z jednorodnych molekułów. Ale te jednorodne molekuły składają się znowu z różnorodnych atomów, są to bowiem cząsteczki tak samo złożone chemicznie jak i ciało, z którego drogą dzielenia powstały. Mamy tedy jedno- i różnorodne atomy. Ażeby zaś z tych atomów uformować się mogły ciała, służą ku temu siły, zwane molekularnemi. Siły te wynikają z istoty atomów, i dla tego zachowują się względem nich, jako naturalne ich własności. Dzielą się zaś te siły na dwie główne, na siłę przyciągania i odpychania. Siła przyciągania występuje, jako siła skupienia i siła powinowactwa chemicznego. Siła skupienia w ciele chemicznie prostém, łączy jego atomy jednorodne; w ciele chemicznie złożoném, łączy jego molekuły jednorodne. Siła powinowactwa chemicznego łączy atomy różnorodne; na niej przeto polega proces chemiczny, przez jaki powstają ciała chemicznie złożone. Siła odpychania polega na tém, że odsadza jeden atom od drugiego i tym sposobem utrzymuje pomiędzy niemi pewną odległość. Co się jednak tej ostatniej siły tyczy, najnowsza atomistyka przyznaje ją jedynie atomom nieważkim. Co się tyczy atomów ważkich, tym przyznawane są tylko dwie powyżej wyszczególnione siły przyciągania, nie przyznawane znowu atomom nieważkim, czyli atomom eteru. Na tym właśnie polegać ma istotna różnica pomiędzy dwoma rodzajami atomów. W ciele tedy ważkiém, nie jego atomy ważkie wzajemnie się odpychają, lecz w takiém ciele każdy atom ważki otoczony ma być pewną sferą atomów nieważkich, czyli atomów eteru, których działalność na tém właśnie polega, że trzymają one w pewném oddaleniu ważkie atomy ciała, gdy te same pomiędzy sobą się przyciągają. Atomistyczna ta teorja tłumaczyć ma chemiczne i fizyczne własności ciała. Ciała chemicznie złożone powstają tu z pewnego tylko układu atomów różnorodnych. Chemiczne części składowe zachowują w takiém ciele właściwą swoją naturę. Stosunek znów, w jakim siła spójności zostaje do siły odpychania, warunkuje jego stan skupienia. Przy przewadze spójności nad siłą odpychania, ciało jest stałe, przy mniejszej przewadze, ciało jest płynne; przy przewadze zaś siły odpychania, ciało jest lotne. Ztąd nareszcie, że siła spójności, jako siła molekularna działa dośrodkowo, objaśnia się, dla czego ciała płynne kropliste, dążą z natury rzeczy do przyjęcia kształtu kulistego; ciała zaś stałe, krystalizują się, jeżeli im w ich formowaniu nic nie przeszkadza. Przypuściwszy tedy, że atomy mają kształt różny, wówczas, w skutek dośrodkowego działania spójności, będą się tak przyciągać, że ich kąty, brzegi i boki będą sobie zupełnie odpowiadać. I dla tego już w samych atomach leży kształt ciała. — Teorja ta, której tylko najogólniejszy podaliśmy zarys, od czasów Higginsa (1789 r.) i Daltona (1803 r.) wyświecana i popierana przez długi szereg chemicznych i fizycznych badań, przybrała znaczenie naukowej teorji przyrodniczej. Pod tym względem, rzeczą nauk przyrodniczych jest oceniać teorji całej wartość; filozofja nie ma tu nic do czynienia. Ale atomizm występuje nadto u niektórych myślicieli, jako wytłumaczenie samej istoty materji, której atomy mają być rzeczywistemi pierwiastkami bytu. Myśliciele ci z lekkceważeniem odrzucają stary arystotelesowy, przez scholastyków uzupełniony sposób tłumaczenia istoty ciała, jako wyniku połączenia formy istotowej i materji pierwszej, a na to miejsce stawiają atomizm, jako pewne, bo na podstawie fizycznego badania oparte rozumienie natury cielesnej. O głębokości arystotelesowego pojmowania tego przedmiotu, ob. art Forma, Materja. Tutaj zwracamy tylko uwagę, że atomizm przyrodniczy, jakkolwiek wyjaśnia wiele zjawisk przyrodniczych, jednakże nie tłumaczy istoty ciała. Substancja bowiem, istota rzeczy, jest podścieliskiem i pierwiastkiem zjawisk; jakim tedy sposobem fizyk lub chemik dojść do niej może, drogą czysto fizycznego lub chemicznego dzielenia? Dla tego właśnie, tak w starej jak w nowej filozofji, od zjawisk, od fenomenów odróżnia się substancja, istota rzeczy, nazwą numenon, ponieważ nie daje się jak tamte ująć zmysłami, lecz tylko rozumem (po grecku nus). Nie jest tedy istota przedmiotem zmysłowego doświadczenia, lub obserwacji, lecz tylko przedmiotém pojęcia rozumowego, jakkolwiek do pojęcia tego żywiołów swoich dostarczać może obserwacja zmysłowa. Jest to pierwszy szkopuł dla atomizmu filozoficznego. Ale przypuściwszy nawet, że istota może być przedmiotem zmysłowego dostrzeżenia, czy droga dzielenia właściwą byłaby ku temu drogą? Czy właśnie istota rzeczy nie ginie przy atomistyczném tej rzeczy dzieleniu? Jak szukać istoty wody, gdy po jej rozkładzie otrzymujemy dwa różne od niej ciała, tlen i wodór? Szukać za pomocą takiej analizy istoty rzeczy, jest to samo, co zabijać zwierzę dla tego, aby z jego trupa i różnych jego cząstek doszukać się ożywiającego ciało pierwiastku. Nadto, atomy są jednorodne z ciałem, są tylko najmniejszemi i już dalej dzielić się nie dającemi ciałkami. A zatém nie mogą być pierwiastkami bytu natury cielesnej, i tu pozostaje jeszcze nie rozwiązane pytanie, jakie są pierwiastki bytu tych małych ciałek? Natura tedy ciała, odwołaniem się do atomów, nie jest bynajmniej wyświecona, ale tylko na dalsze odsunięta pole, a mianowicie w dziedzinę ciałek najmniejszych, nazwanych atomami. Jest tedy nie naukową wcale półowicznością, poprzestawać na wyjaśnieniu natury ciał przez atomy, skoro pytanie w istocie swojej występuje tu znowu, jako bynajmniej nie rozwiązane. Atom jeszcze sam daje się rozłożyć na dwa inne pierwiastki bytu. Atom bowiem występuje tu z temi zasadniczemi własnościami, jakie ma każde inne ciało, a mianowicie z własnościami bezwładności i oporu. Ale dwie te własności nietylko są od siebie istotnie różne, lecz nadto przeciwią się sobie, ponieważ bezwładność jest bierną, opór zaś czynną właściwością. Nie mogą tedy z jednego i tego samego wypływać pierwiastku. Ponieważ zaś wynikają z istoty atomu, przeto koniecznie w tej istocie przypuścićby należało dwa oddzielne pierwiastki bytu. To samo pokazuje się, jeżeli na uwagę weźmiemy inne siły molekularne, przypisywane atomowi. Bo gdyby w naturze atomu nie tkwił pierwiastek, z któregoby mogły wypłynąć czynnie te siły, nie możliwą byłoby rzeczą mu je przypisywać. Zawsze tedy wypada, że istota atomu polega nietylko na materji, lecz że w niej spoczywa inny jeszcze pierwiastek, a mianowicie dynamiczny. Atom, podług teorji atomistycznej, jest rozciągły; przytém jednak jest jednością. Zkąd tedy wynika ta jedność? Nie polega ona na sile spójności, bo spójność, podług teorji tej, działa tylko pomiędzy atomami. Musi tedy pierwiastek jedności atomu tkwić w jego istocie. Ten zaś pierwiastek jedności nie może być tym samym pierwiastkiem, z którego pochodzi rozciągłość atomu, ponieważ rozciągłość i jedność mają dążność sobie przeciwną i stoją względem siebie w podobném przeciwieństwie, jak bezwładność i opór. I z tego więc tytułu przypuścić należy, że istota atomu z dwojakiego wypływa pierwiastku, z których jeden jest zasadą rozciągłości, drugi zasadą jedności atomu. Nareszcie atomy nie mogą być uważane za pierwiastki bytu, ponieważ atomistyka przypuszcza atomy różnorodne. Różnorodność zaś ta nie może być czém inném, jak różnicą gatunkową; takiej różnicy bowiem wymaga rozmaitość powinowactwa chemicznego, zachodzącego pomiędzy różnorodnemi atomami. A skoro pomiędzy różnorodnemi atomami zachodzi różnica gatunkowa, tedy wynika koniecznie, że oprócz tego, co wspólne jest tym atomom, mają one jeszcze w naturze swojej wyróżniający je pierwiastek. A zatém w istocie atomu będą tu dwa pierwiastki bytu, materjalny jeden wspólny, a drugi wyszczególniający. Tak tedy okazuje się, że atomy nietylko nie są pierwiastkami bytu natury cielesnej, lecz nadto, pojęcie samo atomu prowadzi do dalszego poszukiwania tych pierwiastków bytu, tak samego atomu, jak zatém i złożonego z atomów ciała. Trudności tych nie usuwa dalsze jeszcze posunięcie się w podzielność materji i upatrywanie w monadach, jako punkcikach materjalnych, ostatecznych składowych części atomow (jak to robi Dressel, Ueber die chemische Körperconstitution, w Natur u. Offenbarung, t. XV i XVI 1869 i 1870). Artykuł ten zamykamy uwagą, że zdobyte dotąd, przez długowiekowy wysiłek umysłu, rozumienie praw natury, o ile je podaje atomistyka przyrodnicza, nietylko nie prowadzi do materjalizmu, jakkolwiek ten chce się nią posługiwać do swoich celów, lecz przepełnia duszę uwielbieniem Mądrości Najwyższej. Bo jeżeli z rozpatrywania drobniutkich tych ciałek i prostych praw, jakie pomiędzy niemi panują, a jakie przedstawia nam teorja atomistyczna, przejdziemy do spojrzenia na wielki, żywy świat Boży przedziwnej harmonji i całej jego nieprzejrzanej rozmaitości, jakież w nas pojęcie zrodzić się wówczas musi o mądrości i wszechmocy Tego, który stworzył to wszystko, który każdej cząsteczce, każdemu niedościgłemu dla zmysłów atomowi dał takie właściwości, iż każdy z nich przyczynia się do wytworzenia powszechnej owej harmonji? Nie sami też tylko materjaliści, ale niektórzy chrześcjańscy filozofowie przyjmują tę teorję do swego systematu filozoficznego (jak Tongiorgi, Instit. pkilosophicae t. II p. 210 i n. Dressel, 1. c.). N.
- ↑ Tak nazywali się wszyscy filozofowie religijni u Arabów, broniący teologji Alkoranu przeciwko filozofom racjonalistom.