Dziennik wygnańca/25-ty dzień po drugim nowiu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik wygnańca |
Pochodzenie | Dzieła Aleksandra Fredry tom XIII |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1880 |
Druk | Wł. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały dziennik |
Indeks stron |
Lube miejsca, gdzieśmy wiek dziecinny spędzili, ale jak drogie te, gdzie kwitnęła młodość życia, gdzie raz pierwszy zastanowiliśmy się nad sobą i człowiek zapytał sam siebie: „czem jestem?“ Drogie miejsca, gdzie zamarzyłem sławę, gdzie tęskna miłość ogarnęła duszę! O Maryo, Maryo! smutna tu natura, niema takich drzew jak u nas — gdyby były, poznałbym je po wznieconem uczuciu. Tam gdzie ty teraz płaczesz, gdzie nasze dzieci może w téj chwili ścigają motyle — tam każda krzewina, każdy świerk, każda topola, przywodzi mi na pamięć troski i nadzieje naszéj miłości; ileż godzin nie strawiłem w tym ogrodzie, gdzie tylko szelest jesiennych liści pod nogą głęboką ciszę przerywał! — O tobiem zawsze myślał, do ciebie parło się serce z mego łona — długi, długi czas wyciągałem ku tobie ramiona, nim nareszcie w spragnione chwyciłem objęcie, nim nadzieje w rzeczywistość przeszły. Teraz mogę umrzeć, rzekłem, wiem, co szczęście. Jednak dwakroć jeszcze wzrosło — zostałem ojcem, ojcem twoich dzieci Maryo! Mijały godziny, dnie, lata — już się dzieci wieszały u szyi, już mnie ze łzą w oku żegnały, witały z uśmiechem. Pierwsze ich słowa, niewyraźna mowa, jak nas bawiły! jak nas cieszyły pierwsze iskry ich pojęcia! — Właśnie wczoraj śniło mi się nad ranem, że czuję pocałowanie w rękę; tak mnie dzieci zwykły były budzić — czułem tak wyraźnie, że już obudzony nie otworzyłem oczów, i zacząłem do nich mówić... ale nikt nie odpowiedział... niedługie omamienie!... nie zwiększyło jednak méj tęsknoty... ach, jestże do zwiększenia! owszem ulgi doznałem; teraz zdaje mi się, że w saméj rzeczy wczoraj was widziałem. Moja Maryo! dzieci moje! nigdyże już nie będę z wami! Nigdy?