Dziennik wygnańca/2-gi dzień po drugim nowiu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Fredro
Tytuł Dziennik wygnańca
Pochodzenie Dzieła Aleksandra Fredry tom XIII
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1880
Druk Wł. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały dziennik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

2-gi dzień po drugim nowiu.

Wzrastać będą dzieci. Ojca tylko przez ciebie poznają. Żałuję ich; mieć rodziców, być im potrzebnym, jest rozkoszą duszy. Nie uzbierają w młodości kwiatów na wieniec wspomnienia dla wieku późniejszego. Maryo! bądź dla nich także i ojcem. Udzielaj pieszczot jak matka, napomnień jak ojciec. Weź część ich przywiązania mnie należną, zostaw tylko w nich pamięć o mnie. Emilka niech będzie tobą; ty jesteś, będziesz jéj wzorem; będzie szczęściem męża, jak ty byłaś mojem. Karol niech zawsze idzie prostą drogą; niech nigdy w jego oczach dobry skutek złych sposobów nie uprawnia; niech kocha współbraci z ich błędami, kraj swój z jego nędzą. Ale któż go nauczy, by ciebie czcił, szanował? Ach, na cóż tego uczyć! szanować cię musi, bo cię kochać będzie. Już teraz jego dusza jest tak wiele kochająca, a potem, nie jestże twojem dzieckiem? — ty, która jesteś całą miłością, mogłażbyś była nie udzielić mu choć tysiącznéj cząstki? Lecz kto go nauczy, by umiał nagiąć męską duszę i jeszcze do tego w młodocianéj sile, do przewidujących, do zgadujących względów winnych matce, aby nietylko nie dziwił się, ale pojął różnicę uczucia kobiety od uczucia męża, ukochał nawet słabość nie mogącą znieść tego ognia, co lubo dla nas najszlachetniejszy, nie mniéj przez to dla niéj jest ostry... Matka zwycięża sama siebie, kiedy drżąca pozwala synowi dosiąść bystrego konia, kiedy go widzi na chybkiéj łódce z strzelbą w ręku na głębokie puszczającego się jezioro. — Matka częstokroć przestaje być słabą kobietą, wyrzeka się uczuć właściwych płci swojéj, duszą syna tylko czuje: dlaczegóżby on zbytnią może czasem troskliwość nie miał szanować? dlaczegóż ile możności nie odsuwać obrazów męskim tylko sercom stosownych z przed tkliwszego pojęcia kobiety, Matki? — Ach, Karolu, ileż to ja rzeczy nie miałbym ci powiedzieć dla twojego szczęścia, dla szczęścia tych, z którymi żyć będziesz. Ty i tych słów nie odbierzesz. — Szalony, myślałem, że do was piszę, że jutro, pojutrze, za dni kilka to pismo w waszym będzie ręku... Marzenie! któż mi je pozazdrości!...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Fredro.