Dziennik podróży do Tatrów/Lud artysta

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Seweryn Goszczyński
Tytuł Dziennik podróży do Tatrów
Wydawca B. M. Wolff
Data wyd. 1853
Druk C. Wienhoeber
Miejsce wyd. Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały rozdział
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II. Lud artysta.

Pozwalamy sobie lekce ważyć wiarę ludu w świat ducha, pomiatamy utworami pod któremi lud przedstawia go sobie, uzmysłowia: widziémy w tém nic więcéj jak niezgrabną igraszkę fantazyi nieujętéj karbami naszéj sztuki. Mylémy się, że już nie powiem bluźniémy duchowi jego. Może być że w tém przedstawieniu świata duchowego, lud nie jest artystą podług naszych wyobrażeń, ale to pewna, że istotą utworów jego jest prawda najważniejsza dla człowieka, najniezaprzeczeńsza dla człowieka który niespadł niżéj źwierzęcia, i pomimo nieokrzesania form daleko mniéj skażona, przetworzona, sfałszowana, znieważona, jak w naszéj sztuce, pod naszemi formami więcéj obrobionemi z wiérzchu. Lud niezna się na formach, ale dziwnie zna się na duchu rzeczy; może nie znaleść formy odpowiednéj swoim pomysłom prawdziwym, poczuciom pięknym, ale też fałszowi niedaje formy łudzącéj prawdą, nie poświęca formie ducha prawdy.
Może być niedorzeczném wyobrażać sobie świat ducha jak go niekiedy lud wyobraża, odziewać w takie formy w jakie lud niekiedy go odziéwa, ale jeszcze niedorzeczniejsza zaprzeczać istnieniu tego świata, wpływowi jego na świat zmysłowy i działaniu nań pod formami zmysłowemi. Jest-to prawdziwa, mianując rzecz najwłaściwiéj, głupota cywilizacyi nowoczesnéj, wielka, niczém nieusprawiedliwiona, a gorsza w swoich skutkach niż się nam zdaje. Lud prosty pod tym względem jest daleko wyższy, rozumniejszy, więcéj chrześciański od tych, co go za tę wiarę potępiają; oni tłumią, gaszą prawdę na któréj stoi, przez którą żyje prawdziwie cała budowa prawdy chrześciańskiéj na ziemi, a lud ją uznaje i wprowadza w swoje życie, nieodpowiedno zapewne jéj wysokości, ale jak umié i może, a z dobrą wiarą.
Takie źródło i taki cel mają wszystkie jego powieści, podania, wierzenia, a nawet przesądy i zabobony. Jest-to jego sztuka, jego literatura; a ma tę wyższość nad naszą, że utwory jéj nie są martwe jak nasze posągi, obrazy, poemata, — przeciwnie żyją, działają, wiążą się z życiem ludu, dzielą je, stanowią część żyjącą, działającą jego życia, jego sfery spraw ziemskich, zatrudnień wszelkich, spajają w sposób nieobojętny drabiną snu Jakóbowego, św lat niewidzialny ludu ze światem widzialnym.
Postawmy utwory naszych artystów, postawmy bohaterów naszych pieśni, poematów, dramatów, obok utworzonych sposobem ludu przez lud; jak-że oni są nizsi pod względem życia. Byli kiedyś, to prawda, a najczęściéj nie byli i doskonale to wiémy naprzód; dajmy jednak że byli i żyli; możemyż ręczyć z całą siłą wiary pewnéj siebie, że są i żyją gdzieindziéj jak na płótnie lub w okładkach książki, jeżeli to życiem nazwać można? Inaczéj się ma z utworem ludu; dla człowieka ludu był on, jest — niemoże nie być skoro raz był; bo czucie, bo siła twórcza ludu sięga daléj jak do martwego spomnienia, sięga do samego dna rzeczy, do ducha, z téj głębi wszystko czerpie, do niéj wszystko odnosi, a tam tylko jest prawdziwe życie i prawdziwa nieśmiertelność. Weźmy np. Bolesława śmiałego w tragedyi Wężyka; cóż on jest obok tego Bolesława, który według podania ludu, dotąd się błąka w tych górach, pokutuje, cierpi, nie wyszedł z życia narodu, przechodzi z nim jego koleje, pracuje dla niego, odrabia swoją część złego którą na naród sprowadził.
I takie wyobrażenie jest jedynie głębokie, prawdziwe, jedynie moralne, stawi wielką naukę pod formą sztuki, jest w duchu religii prawdziwéj. Nasi zaś bohatérowie są to tylko mumie moralne, zabespieczone przeciw zupełnemu strupierzeniu papiérem, płótnem, kamieniem, na tak długo, jak długo trwa ich upowicie.
To samo na polu malarstwa. Weźmy najpiękniejszą madonę Rafaela i obraz robiący cuda. Cóż mi po obrazie Rafaela obok obrazu cudownego. Jeden dla prostéj uciechy zmysłowéj, dla oczu, drugi daje mi zdrowie i ciała i ducha, podnosi mię w świat szczęścia najwyższego, w świat zbawienia. Tu prawdziwe życie a tam blask tylko pięknéj formy.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Seweryn Goszczyński.