Dziennik podróży do Tatrów/Słowniczek języka Podhalan

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Seweryn Goszczyński
Tytuł Dziennik podróży do Tatrów
Wydawca B. M. Wolff
Data wyd. 1853
Druk C. Wienhoeber
Miejsce wyd. Petersburg
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały rozdział
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SŁOWNICZEK JĘZYKA PODHALAN.
Hale. — Tatry — także pastwisko (hala). Najwłaściwiéj jednak wyraz ten oznacza góry. — U dawnych Sarmatów góra zwała się także — Ala. — Naród Alanów, wychodził z pod gór Kaukazkich. Jest więc jakieś powinowactwo między wyrazem Alanin a wyrazem
Podhalanin — który oznacza górala z pod Tatrów.
Podhale. — Kraj leżący u podnóża Tatrów.
Polana. — Pole czyste śród gór i lasów, gdzie się trzody latem wypasają.
Groń. — Wierzch.
Gronik. — Wierzchołek. Podobieństwo z polskiém gran, zachowaném w wyrazach czworogran, sześciogran, ośmiogramny i t. d.
Turnia. — Skała naga, stroma. Znalazłem ten wyraz w jednym najdawniejszym Starosłowiańskim przekładzie psalmów, użyty w znaczeniu wyrazu kolumna.
Upłaz — równina między skałami.
Drapa — przykry bok góry, takoż rozdół, wąwóz skalisty, parów.
Skala — wszelki głaz, kamień.
Borowacizna — miejsce bagniste w górach, zarosłe mchem i kozodrzewiem, a niebezpieczne stąd, że przebiwszy tę powłokę można utonąć w bagnie które jest pod nią.
Młako. — Bagno.
Łaz — miejsce wypalone z zarośli na pole.
Hator — pastwisko.
Otawa — potraw, łąka skoszona.
Juhas — pasterz, chodzący około trzody przez czas letniego jéj przebywania w górach.
Baca — naczelnik pewnego oddziału Juhasów. U Szwajcarów batz moneta miedziana.
Bacówka. — Chatka pastérska w górach — także
Szałas — szwajcarskie Chalet, albo
Koliba — u Czerkiesów Kaliba — pokolenie, to samo co u Szkotów Klan.
Gruby statek — bydło rogate.
Drobny statek — nierogacizna.
Strzyżka — owca.
Jarka — owca jałówka.
Wetula — koza jałówka.
Zywina — wszelkie bydło.
Kirdel — stado np. owiec.
Hatiar — zrzebiec.
Rzętyca. — warzonka wszelkiego rodzaju mleka.
Galeta — wiaderko do dojenia.
Watra — ognisko w polu. Wyraz znany na Ukrainie i znaczący ogień w piecu.
Plekać, wyplekać — odessać, odcykać mléko.
Jedla — jodła.
Smerek — świérk.
Swiérk — modrzew.
Limba — rodzaj cedru w górach.
Sochacze — stérczące przy drzewie reszty uciętych gałęzi.
Rąbanica, cieślica — siekiéra zwyczajna.
Ciupaga,
Wataszka
 — mała siekiérka, toporek osadzony na rękojeści mniéj więcéj długiéj, albo na lasce; rodzaj broni goralskiéj. Zowią ją także: Wachlarz.
Zboże. — Owies.
Jarzec — jęczmień.
Karpiel — brukiew.
Grula — ziemiak, kartofla.
Moskal — placek owsiany.
Gadzina — domowe ptastwo, drób.
Gacek — nietoperz.
Gazda — gospodarz, kmieć.
Hawiasz — górnik.
Bania — kopalnia, ruda żelazna.
Pachołek — zbójca.
Niewiasta — synowa. — ruskie Newistka.
Frairka — kochanka (zdaje się z niemieckiego wyrazu Fraülejn — panienka).
Kopiniak — płaszcz: wyraz perski oznaczający niemal to samo.
Gajdy — spodnie, hajdawery.
Łagiew — baryłka.
Palenka — gorzałka.
Zagłówek — poduszka.
Piparek — cybuch.
Godziny — zégar.
Murań — ma to być każde miasto murowane a raczéj miasto grodowe.
Bursa — zabawa składkowa w zapusty.
Gwara — hwara — mowa, język.
Hasen — zysk.
Tyżeń — tydzień.
Chodnik — ścieżka po nagich górach.
Perść — ścieżka w górach między zaroślami.
Chodza, czesta — droga.
Fruhaniec, furmaniec — gościniec bity.
Cierpiałka — krzyż, figura przydrożna.
Ztyraz — szubienica.
Centyrz — cmentarz.
Jaz — tama wodna.
Strysz — kra drobna.
Karniawa, fujawica — zamieć zimowa.
Srężoga — mgła na pogodę.
Ciekawy — złodziéj.
Zdatny — oszust.
Swaty — święty.
Swarny — dzielny, tęgi.
Podufały — zuchwały.
Chytry,
Wartki,
Fryszki
 rączy, prędki.
Niżni — niższy.
Wyżni — wyższy.
Hasnować — zyskiwać.
Pytać — prosić, żądać.
Banować — żałować, trapić się.
Naprać — nałożyć, napakować.
Zahubić — zapomniéć.
Zbesniéć — zepsiéć się, wściéc się.
Chodzić na fraj — chodzić w zaloty.
Radykać — szybko iść.
Strybać — pić co gęstego, chleptać.
Hladzić — upatrywać, poziérać (ruskie).
Ciarać — mieniać. Ciarach — nienawistne nazwanie Szlachcica u ludu Krakowskiego.
Miesiukać się — śpieszyć się.
Dawać pozór — dawać baczność.
Niepeć — niełatwo.
Drzewiéj — pierwéj, dawniéj.
Dawniéj — prędzéj.
Dosiela, dotela — dotąd.
Suczy — przystoi, należy co do czego.
Slebodno — wolno.
Kirkak — na plecach (nieść).
Haj — tak jest.
Bie, Zie, — odpowiada czasem mazurskiemu dyć; niekiedy polskiemu ba!

Ażebym dał dokładniejsze jeszcze wyobrażenie o mowie Podhalan, wypiszę tu niektóre sposoby ich mówienia. Są to wyjątki z jednego wiérsza, który jest niewątpliwie napisany przez Poetę-górala. Cały wiérsz nie zasługuje na umieszczenie; jest ciekawy tylko dla niektórych miejsc malujących duch języka i duch gorala.
We wszystkich tych wyjątkach jest-to Goral który mówi.

Skądzeście my, Panasku? o co się pytacie?
Słówka wam nie rozumię, kiepską hwarę macie!


My tu Lachem zowiemy zakrakowskich ludzi,
Bo tam suknie z wielkiemi nosą kołnizami
My tu zaś po goralsku, jak widzicie sami.


Bie! kéj jesce Panasku, mam iść dobrą milę.


Juzeksię tu i zestazał, jak widzicie sami,
Nie słysate-’k zeby kto tak robił....
Ty-ta sobie wywodzis jakieś worensyje.


Jesce-byś mnie i stsylał, dieboł ci w maciezy.
Miałbyś-ci mnie w łeb stselić, wpsód ja cię zastselę,
Tylko się smym na tobie wachlazem ośmielę.

Znaj-ze wachlaz goralski, — tsysta w garle stoi!  —
Rozumiałeś ze się cię lada goral boi.  —
Dieboł wié na co się was tu skidało tak wiele;
Takeście tu potsebni, jako psi w Kościele.
Nie będzies mi się włócył, ty Lutse Marcinie,
Zabiję ja cię, nie trwam (nie dbam) na twoje pytanie (proźbę)
Widzis takie góralskie jest pozałowanie.
Abyścić nieuciecył, mógł byś-ci mię zdradzić.
Wytnę cię w łeb wachlazem, wolę ja cię zgładzić.
Kieby nie tak jak ongi padło w Bujakowie,
Co się chłopi natłukli takiego po głowie.
A nie mogli go zabić, az wzięli na Sołę,
A on jesce wypłynął w chwilę, pod stodołę.
A ze chłopi musieli brnąć w Sołę do niego.
Ledwie i tam stłumili bestyę takiego.
Takie to te psy twarde, jak wąz, do zabicia.
Napapęzys się dobze, nim pozbędzie zycia.
Ale ja go zabite-k mam w Bogu nadzieję.


O tak! niech znają żeśmy chłopcy swarni
Chociaz wy chowani w lasowéj owcarni!

Wszystkie te próbki powyższe, jakkolwiek nieliczne, są wyjęte wiernie z ogołu podhalskiego narzecza; powinny więc dać o niem pewne wyobrażenie.
W dopełnieniu ich to jeszcze powinienem powiedziéć:
Odgarnąwszy na bok z narzecza podhalskiego niektóre obce mu należałości, znajdziemy w końcu tło główne, jemu tylko właściwe, odwiecznie rodzinne. Jest-to jedno z narzeczy języka polskiego, takie jak mazurskie, śląskie i t. d.; gałąź, więcéj niż ze pnia polskiego, bo z tego samego korzenia, co i główny pień polski. Były czasy ich zupełnéj jedności, rozdzieliły się późniéj: dzisiejszy pień polski, silniejszy życiem strzelił w najwłaściwszym kierunku i rozrósł się w drzewo główne, inne zostały tylko odroślami bratniemi. Cała budowa języka podhalan, duch jego, członki pojedyncze, wiązanie ich, wszystko w nim okazuje brata językowi polskiemu, brata-bliźniaka. Przyczyna niektórych różnic w tém głównie, że pozostał ciągle językiem ludu nielicznego, oddzielonego, zacienionego i położeniem swojém i sferą tak swoich potrzeb, jak dążeń, w zatoce prądu głównego.
Mowa Podhalan najwięcéj się zbliża do Krakowskiéj; to samo mazurzenie wyrazów przez wyrzutnię głoski z, przez zamienienie litery a na o szczególniéj przed n, jak naprzykład Pan — Pon.
Jest mu właściwe, i to świadczy o duchu starym tego języka, kończenie pierwszéj osoby pojedynczéj przez k na miejscu naszego m; naprzykład miałe-k zamiast miałem.
W wielu razach Podhalanin przerabia tylko swoim krojem wyrazy polskie, przez zamianę jednéj głoski na inną, w któréj ma większe upodobanie, jako to: g na h naprzykład: gwara, hwara; ł albo w na l naprzykład jadła, jedla; swobodno, ślebodno. Tak zamienia ę na u, a w wyrazach pieszczących e, na i, naprzykład: Janeczku — Janiczku; czapeczkę — czapiczku.
Napomykam tylko każdy szczegół — nie zamierzałem rozprawy uczonéj. Kończę na tém, że język ten brzmi przyjemnie w ustach dobrze mówiącego; wybitny jest we wszystkich odcieniach bądź łagodnych, bądź ostrych, i nagina się do wszystkich; ale trzeba się z nim oswoić aby wszystko łatwo schwycić w rozmowie z goralem, zwłaszcza, że mowa ich jest więcéj szybka jak powolna.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Seweryn Goszczyński.