Dzieje wypraw krzyżowych/Początek wypraw krzyżowych/Aleksy Komnen, cesarz grecki

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Lange
Tytuł Dzieje wypraw krzyżowych
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1905
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Aleksy Komnen, cesarz grecki. Cesarz grecki, Aleksy, bardzo potrzebował wtedy pomocy katolików (czyli łacinników),[1] ale oczekiwał rycerzy dobrze uzbrojonych i wyćwiczonych, nie zaś bezładnej tłuszczy. Był on w wielkich kłopotach, bo go z północy od Czarnego morza napadały hordy tureckie Pieczyngów i Połowców, a ze wschodu Turcy Seldżuki czyli Osmanowie. Jeden z Turków, imieniem Czacha, służył dłuższy czas w wojsku greckiem i poznał jego tajemnice, mianowicie też urządzenie floty czyli armii morskiej. Potajemnie uciekłszy do swoich, Czacha zbudował okręty saraceńskie i zamierzał napaść na Carogród jednocześnie ze strony lądu i ze strony morza. Cesarstwu groziło więc wielkie niebezpieczeństwo, a działo się to, zanim jeszcze Piotr Pustelnik zaczął krążyć po Europie i zapowiadać wojnę krzyżową.
Cesarz Aleksy przestraszony, zwrócił się do papieża oraz do książąt łacińskich z prośbą o pomoc. W liście swym do papieża, cesarz ten podnosił chwałę wyzwolenia grobu Chrystusa, sławił ogromne bogactwa Carogrodu i obiecywał rycerzom, że wszystko do nich należeć będzie. Zapowiadał też, że się podda wraz z całą Grecyą władzy papieża.
— Wolę — pisał — aby ta ziemia moja Bizantyjska dostała się raczej wam, chrześcijanie łacińscy, niżeli by miała wpaść pod władzę Turków, pogan niewiernych. Przybywajcie tu do mnie, pomóżcie mi się wyzwolić z pod grozy półksiężyca. Carogród mój świeci się od srebra, złota i drogich kamieni, mnogo w nim jedwabiu i szat bogatych i kobierców i wonności: wszystko to będzie wasze!
Owemi czasy wieści nie szły tak prędko jak dzisiaj. Zanim list cesarski obiegł całą Europę, zanim się zgromadzili książęta i rycerze, zanim wyruszyli w drogę — parę lat upłynęło. W każdym razie papież Urban II na soborze w Clermont był już o tym liście powiadomiony i mówił rycerzom o niebezpieczeństwie, jakie grozi Carogrodowi.
Tymczasem Czacha, który zagrażał najazdem morskim stolicy greckiej, został skrytobójczo zamordowany przez jednego ze swoich przybocznych i w ten sposób cesarz Aleksy pozbył się obawy; owszem, uważał się za zupełnie swobodnego od najazdów tureckich. Dlatego to niezbyt życzliwie przyjął Piotra z jego gromadą 150,000 ludzi, zwlaszcza, że nie byli to żołnierze, którychby w jakikolwiek sposób zużytkować było można. Oczekiwał on tedy rycerstwa, jednak prawdę mówiąc, więcej się przestraszył, gdy w końcu r. 1096 zamiast tej tłuszczy bezładnej, ale bezbronnej, ujrzał pod murami Carogrodu 200,000 rycerzy, zakutych w stal i żelazo, sformowanych w prawidłowe szeregi, wyćwiczonych, nieustraszonych i żądnych wojny, chwały i zdobyczy. Poprostu przeląkł się swoich obrońców, których sam zapraszał, bał się bowiem, że zamiast przeciw Turkom wojować, rycerze ci runą na jego cesarstwo i opanują jego stolicę. A przybył tam kwiat i wybór najprzedniejszych panów, książąt i rycerzy, zwłaszcza francuskich i angielskich.





  1. Grecy nazywali rycerzy katolickich latynami albo łacinnikami, gdyż Rzym był stolicą dawnej ziemi Łacińskiej (Latium); ponieważ na czele wypraw krzyżowych stali głównie Francuzi, nazywano ich też Francuzami albo raczej Frankami bo i Francuzi sami nadawali sobie imię Franków. Nietylko Grecy ale i Arabowie przyjęli tę nazwę dla europejczyków zachodnich wogóle i do dziś to pozostało. Na całym Wschodzie Frank — do dzisiaj znaczy europejczyk katolik.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Antoni Lange.