Dwoja bieda

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Andrzej Morsztyn
Tytuł Dwoja bieda
Pochodzenie Poezye oryginalne i tłomaczone. Poezye liryczne — Kanikuła albo psia gwiazda
Wydawca Nakładem S. Lewentala
Data wyd. 1883
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Dwoja bieda.

Dziś dokazuje psia gwiazda swéj mocy,
I jako zorza, kazawszy zejść nocy,
Dzień na świat wozem przywiezie różanym,
Słońcu wspólnikiem jest nierozerwanym
Niebieskiéj drogi, aż kiedy ją w morze
Ósmy krąg nieba wpędzi po nieszporze,
I tak szesnaście godzin rządu swego
Panuje co dzień, w które wiele złego
Wejzrzeniem swoim nad ziemią przewodzi,
Stoki wysusza, urodzajom szkodzi,

Ogrody z włoskiéj obnaża ozdoby,
Gorączki mnoży, przywodzi choroby;
Aż i pokrewnych, bez żadnéj ich winy,
Psów niezleczonéj nabawia wściekliny.
Ale z osobna ze mną harce zwodzi,
I dwoistym mnie płomieniem podchodzi:
To mi nad głową przykrym ogniem świeci,
To mi miłości płomień w sercu nieci.
Lubo Kampańczyk słusznie się żałuje,
Gdy mu winnice Wezuwiusz psuje;
Lubo sykańska Etna gdy szaleje,
Ogniste rzeki z paszczęki swéj leje;
Przecie szczęśliwe mniemam być te kraje,
Których urodzaj jednym ogniem taje;
Mnie wściekła gwiazda, mnie i Wenus męczy;
Mnie wewnątrz ogień, mnie i zwierzchu dręczy.
Teraz swobodni od niesmacznéj pracy
I kary szkolnéj wolność mają żacy.
Teraz rzemieślnik, lubo z grosza żyje,
Od roboty się przed muchami kryje.
Ja tylko folgi nie znam ni ochłody,
Tak się Kupido zawziął na me szkody.
Niechaj że prędko Kanikuła minie,
Że i jéj ogień i miłości zginie.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.