Dombi i syn/Wstęp

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Mazanowski
Tytuł Wstęp
Pochodzenie Dombi i syn
Wydawca Księgarnia Św. Wojciecha
Data wyd. 1894
Druk Drukarnia Św. Wojciecha
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Powieść p. t. Dombi i Syn wyszła w 1847 roku. Było to w dziesięć lat po Oliwerze Twiście i Pamiętnikach Mikołaja Nickleby, w których Karol Dickens z takim humorem, lecz i sarkazmem chłoszcze wychowawcze stosunki angielskiego społeczeństwa, a zwłaszcza Yorkszyru. W powieści Dombi i Syn wraca on ponownie do zagadnień wychowawczych. Nie chodzi mu atoli tym razem tak dalece o szkołę i jej stosunek do młodzieży, jak o dom i stosunek rodziców do dzieci. Ojciec, egoista, pragnie ze syna uczynić narzędzie rodowej wielkości. Ojciec ślepy w swym egoizmie i okrutny. Stąd szereg konfliktów i długa męka dusz ludzkich. Stąd nareszcie katastrofa.
Ale w powieści otwierają się szerokie widnokręgi na życie rodziny: dwojga małżonków, z których każde nie wnosi w związek wspólnoty duchowej i dobroci serca, lecz dumę, rzekomą niezłomność i żądzę niepodzielnej władzy.
W powieści otwierają się widnokręgi i na życie towarzyskie: niedorzeczne zabiegi niższego stanu do wdarcia się w obręb stanu wyższego; bezkrytyczny pietyzm parweniuszów dla rzekomego arystokratyzmu i cała gama protekcyjnych uśmiechów ze strony noblesy, maskująca nie dość wyraźnie lekceważenie, ironię, czasem szyderstwo względem natrętników.
W powieści otwierają się widnokręgi na stosunki kupieckie: pada w gruzy wielki dom handlowy dzięki protekcyjnemu systemowi w doborze sił roboczych i dzięki hazardowi operacyi.
Wszystkie tezy ważne. Wszystkie opromienione geniuszem twórczym, który społeczne zagadnienia przeistacza w obrazy malownicze. Przed okiem czytelnika przewija się setka scen, tłum postaci, które nieraz — jakby to nasz Słowacki powiedział: „witamy uśmiechem, żegnamy łzami.“ —

A. M.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Karol Dickens i tłumacza: Antoni Mazanowski.