Do czytelnika (Baka)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Baka
Tytuł Do czytelnika
Pochodzenie Uwagi Rzeczy Ostatecznych Y Złosci Grzechowey
Wydawca Onufry Minkiewicz
Data wyd. 1766
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
 
DO  CZYTELNIKA

Jeden grzech, ſetnych bied ſwiata, ieſt przyczyną!
Patrz Czytelniku: jak zwielką duſz ruiną!
Atrament zaden nakarcie niewyrazi.
Nie opiſze, jak złość grzechowa nas kazi.
O grzechow złości piſząc, pioro tempieje
Na iednę wzmiankę, ſerce, z ręką martwieie
Umierac, a nie życie ciągnąć potrzeba,
Feralną, widząc w grzechu, Poſtac Ereba!
Rarog, ſtraſzydło grzech, i plemie piekielne
Jaſzczur, Jaſzczurka, tym ſrozſza że ſuptelne
Monſtrum, Padalec, w Płaſzczyk dobra uwity
Je, gryźie, rani, robak ſumnienia ſkryty,
Nocą i wednie, wdomu, tak też w gościnie
Katuje, ſzarpie nieda w weſołey minie
Jadła, napoiu użyć przy balach, godach,
Ey! nieprzebaczy, by wnaywiękſzych wygodach.
Wędrowny kompan, nigdy cię nieodbieży.
Jedzie, i płynie, z tobą ſiedzi, i leży.
Chodzbyś onego myſlił alienować,
Zelżyć, znieważyć, lub śćiſle ſekweſtrować
Wiernie trzyma śię. Jedna mu ſtraſzna ſkrucha,
Oczu łzy, na ſłow Boſkich ciekawość ucha.
Jemu trucizną, ſpowiedz pokorna, odważna
Trudow, i krzyżow, dla Boga, chęć poważna.

Wraz ginie, niknie z ſerc, z myśli iak kamfora
Jak ćien, od ſłońca, ponury zmrok wieczora.
Serca kołatać, wraz przeſtaie, turbować[1],
Idzie precz, ani ſmie nas więcey wexować[2].
Każdyż z nas grzechem nad wſzytko, niech śię brzydzi,
Maiąc w pomocy Boga, niech złość ohidzi.





 
DO  CZYTELNIKA

Jeden grzech, setnych bied świata, jest przyczyną!
Patrz Czytelniku: jak zwielką dusz ruiną!
Atrament żaden na karcie nie wyrazi.
Nie opisze, jak złość grzechowa nas kazi.
O grzechów złości pisząc, pióro tępieje
Na jednę wzmiankę, serce, z ręką martwieje
Umierać, a nie życie ciągnąć potrzeba,
Feralną, widząc w grzechu, Postać Ereba!
Raróg, straszydło grzech, i plemię piekielne
Jaszczur, Jaszczurka, tym sroższa że subtelne
Monstrum, Padalec, w Płaszczyk dobra uwity
Je, gryzie, rani, robak sumienia skryty,
Nocą i we dnie, w domu, tak też w gościnie
Katuje, szarpie nie da w wesołej minie
Jadła, napoju użyć przy balach, godach,
Ej! nie przebaczy, by w największych wygodach.
Wędrowny kompan, nigdy cię nie odbieży.
Jedzie, i płynie, z tobą siedzi, i leży.
Choćbyś onego myślił alienować,
Zelżyć, znieważyć, lub ściśle sekwestrować
Wiernie trzyma się. Jedna mu straszna skrucha,
Oczu łzy, na słów Boskich ciekawość ucha.
Jemu trucizną, spowiedź pokorna, odważna
Trudów, i krzyżów, dla Boga, chęć poważna.
Wraz ginie, niknie z serc, z myśli jak kamfora
Jak cien, od słońca, ponury zmrok wieczora.
Serca kołatać, wraz przestało, turbować,
Idzie precz, ani śmie nas więcej weksować.
Każdyż z nas grzechem nad wszytko, niech się brzydzi,
Mając w pomocy Boga, niech złość ohydzi.







  1. Przypis własny Wikiźródeł wg Słownika etymologicznego frasować, z łac. turbare
  2. Przypis własny Wikiźródeł wg SXVII-XVIII dokuczać, z łac. vexa





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Baka.