Do Władysławów

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
>>> Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Tadeusz Jedliński
Tytuł Do Władysławów
Data wyd. 1858
Druk Drukarnia L. Martinet
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DO WŁADYSŁAWÓW.

Władysław! — O jak wdzięcznie dla naszego ucha
Brzmi to praojców imię, co pamięci wznawia:
Owę nieporównaną moc polskiego ducha,
Który się w dawnych dziejach tak pięknie objawia!...
I orężem, i sławą, Polacy władali,
Dopóki siebie samych zwyciężać umieli;
Póki prawa bożego w Ojczyznie słuchali;
A z sumieniem w układy wdawać się nie śmieli —
Lecz późniéj, w dumę wzbici nad wszystkie granice;
Gdy przestali swym Królom dawać usłuchania:
Przyszli obcy — i my dziś, rycerzów dziedzice,
— Za szablę, — kij tułaczy, mamy do władania!...

Więc-żeby już nie było dla Polaków sławy?
Miał-żeby ten los smutny gnębić nas bez końca?
A wierne myśli polskiéj, nasze Władysławy,
Już nad Wisłą wolności nie ujrzały słońca? —

Miałżeby zgasnąć urok, nawet ich imienia?
W zapadłejże przeszłości, tylkoby świeciło;
Kiedy nam je wymawiać zawsze jest tak miło?

Nie. — Tak myśleć, byłoby małéj duszy znakiem.
O piekle, nie o ziemi, Bóg wyrzekł: «na zawsze»
Wątpi, kto nie z Chrystusem. Kto z nim, ten Polakiem,
Wié: że zasłużyć trzeba na losy łaskawsze. —
To też we własnéj pracy, a nie u Moskali
Świętéj sprawiedliwości szuka ustalenia;
Jak niegdyś dzielni jego przodkowie szukali:
W dłoni i broni swojéj, Ojczyzny zbawienia.

Tylko, że praca nasza, jest coraz trudniejsza:
Bo inne są warunki, dla naszéj zasługi! —
Krew przelać, Polakowi, to rzecz najłatwiejsza!
Lecz swawoli złych ojców spłacić dawne długi; —
Z miłością, w każdym ziomku uszanować brata; —
Przykładem budzić wiarę, w rozbitym narodzie; —
W naukach, dojść do równi uczonego świata; —
Uznać jeden kierunek; — żyć w prawości, zgodzie; —
Z dziejów naszych, odpychać bezecne przykłady
Tych, którzy «niepozwalam» rospustnie wołali
Ale ze czcią wstępować w tyloliczne ślady
Tych, co krew i majątki Ojczyźnie dawali; —
Być wyższym nad nieszczęście; — od podejścia sideł
Chronić się tak ostrożnie, jak się już umiało
Wściekłéj opierać sile; — zwodniczych mamideł
Nie brać za rzeczywistość: — to dziś dla nas chwałą;

Bo takie pole zasług, wytknęły nam Nieba. —
Przedewszystkiém, widoczne dowody poprawy,
To jest: mądrość i czujność okazać potrzeba,
Zanim Bóg do stanowczéj powoła rozprawy.
Ostateczna wygrana w Jego zezwoleniu;
Ale On, swéj dobroci, skarbów nie otwiera
Tym, co się płocho dają ogarniać zwątpieniu
Które do każdéj walki odwagę odbiéra. —
Alboż koniec zapasom, chociaż krew nie broczy?...
Broń? W sercu — mocą ducha, dziś ma być nabita;
A komu w duszy jasno, ten pewno bój zoczy,
I jak żołnierz w pochodzie wroga się dopyta.
Gdzie trwa walka, tam jeszcze nie znane zwycięztwo.
Kto przed czasem broń składa, ten już pokonany;
Ale kto w miarę przeszkód, coraz rośnie w męztwo,
Ten uwielbienia godzien. — Sławą też odziany:
Włada nią rzeczywiście. — Nic go nie odstraszy
Od mozolnéj, by tylko uczciwéj roboty;
I jeśli nie zasłynie w śród szczęku pałaszy,
Imie swoje uwieńczy płodnym laurem cnoty.

A więc zawsze jest możność do nabycia sławy.
I te imiona których dźwięk nam jest tak miły
— Gdyż nam wielkość Ojczyzny świadczą Władysławy —
Jeszcze w śród nas znaczenia swego nie straciły. —
Owszem, póki nam Ojców język drogim będzie
Nie przestaną do pięknych dzieł zobowiązywać
I noszących je, albo, w Polaków kłaść rzędzie,
Albo też, przeniewierstwa znamieniem okrywać.

Wszak już trudniejszych zasług zdobi je blask nowy!...
Alboż dwóch Władysławów nie widzim, jak śladem
Ojca idąc i wuja — czynem, a nie słowy —
Wierności, poświęcenia, są nam dziś przykładem?
Wyżsi nad płaskie względy, zawiści nie pomni,
Pierwsi trudem, karnością, wśród tułaczy grona;
Przy Orle i Pogoni czynią straż niezłomni. —
Niech takim, każdy będzie: a Polska zbawiona. —

Pisałem w Paryżu, w dzień Ś. Władysława,
dnia 27 czerwca 1858 roku.

T. D. Julijusz Jedliński.





Paryż. — W drukarni L. MARTINET, przy ulicy Mignon, 2.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Juliusz Tadeusz Jedliński.