Strona:PL Jedliński - Do Władysławów.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Miałżeby zgasnąć urok, nawet ich imienia?
W zapadłejże przeszłości, tylkoby świeciło;
Kiedy nam je wymawiać zawsze jest tak miło?

Nie. — Tak myśleć, byłoby małéj duszy znakiem.
O piekle, nie o ziemi, Bóg wyrzekł: «na zawsze»
Wątpi, kto nie z Chrystusem. Kto z nim, ten Polakiem,
Wié: że zasłużyć trzeba na losy łaskawsze. —
To też we własnéj pracy, a nie u Moskali
Świętéj sprawiedliwości szuka ustalenia;
Jak niegdyś dzielni jego przodkowie szukali:
W dłoni i broni swojéj, Ojczyzny zbawienia.

Tylko, że praca nasza, jest coraz trudniejsza:
Bo inne są warunki, dla naszéj zasługi! —
Krew przelać, Polakowi, to rzecz najłatwiejsza!
Lecz swawoli złych ojców spłacić dawne długi; —
Z miłością, w każdym ziomku uszanować brata; —
Przykładem budzić wiarę, w rozbitym narodzie; —
W naukach, dojść do równi uczonego świata; —
Uznać jeden kierunek; — żyć w prawości, zgodzie; —
Z dziejów naszych, odpychać bezecne przykłady
Tych, którzy «niepozwalam» rospustnie wołali
Ale ze czcią wstępować w tyloliczne ślady
Tych, co krew i majątki Ojczyźnie dawali; —
Być wyższym nad nieszczęście; — od podejścia sideł
Chronić się tak ostrożnie, jak się już umiało
Wściekłéj opierać sile; — zwodniczych mamideł
Nie brać za rzeczywistość: — to dziś dla nas chwałą;