Strona:PL Jedliński - Do Władysławów.pdf/7

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Bo takie pole zasług, wytknęły nam Nieba. —
    Przedewszystkiém, widoczne dowody poprawy,
    To jest: mądrość i czujność okazać potrzeba,
    Zanim Bóg do stanowczéj powoła rozprawy.
    Ostateczna wygrana w Jego zezwoleniu;
    Ale On, swéj dobroci, skarbów nie otwiera
    Tym, co się płocho dają ogarnia zwątpieniu
    Które do każdéj walki odwagę odbiéra. —
    Alboż koniec zapasom, chociaż krew nie broczy?...
    Broń? W sercu — mocą ducha, dziś ma być nabita;
    A komu w duszy jasno, ten pewno bój zoczy,
    I jak żołnierz w pochodzie wroga się dopyta.
    Gdzie trwa walka, tam jeszcze nie znane zwycięztwo.
    Kto przed czasem broń składa, ten już pokonany;
    Ale kto w miarę przeszkód, coraz rośnie w męztwo,
    Ten uwielbienia godzien. — Sławą też odziany:
    Włada nią rzeczywiście. — Nic go nie odstraszy
    Od mozolnéj, by tylko uczciwéj roboty;
    I jeśli nie zasłynie w śród szczęku pałaszy,
    Imie swoje uwieńczy płodnym laurem cnoty.

    A więc zawsze jest możność do nabycia sławy.
    I te imiona których dźwięk nam jest tak miły
    — Gdyż nam wielkość Ojczyzny świadczą Władysławy —
    Jeszcze w śród nas znaczenia swego nie straciły. —
    Owszem, póki nam Ojców język drogim będzie
    Nie przestaną do pięknych dzieł zobowiązywać
    I noszących je, albo, w Polaków kłaść rzędzie,
    Albo też, przeniewierstwa znamieniem okrywać.