Przejdź do zawartości

Czarne skrzydła/Tadeusz/Wybuch/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Kaden-Bandrowski
Tytuł Czarne skrzydła
Część ‏‏Tadeusz
Wydawca Gebethner i Wollf
Data wyd. 1937
Druk „Antiqua”, St. Szulc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część Tadeusz
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


4.
NOWY KAPITAŁ

Kostryń stał w rozwartych drzwiach zarządu „Erazma“, patrzył na wleczonego po śniegu Coeura i własnym oczom nie wierzył: drgająca postać Coeura, w czarnym futrze, wleczona przez śniegi, posuwała się ku płonącemu szybowi, niby czarna lalka olbrzymia.
Przed samymi wrotami nadszybia ugrzęźli. Uczynił się tam w cieniu wieży pakuł potężny, od którego nikt już nie mógł się oderwać. Biedota kopalniana usiłowała pakuł ów wepchać do wieży szybowej: nie dawał się, spadał z progu, toczył się w tył, zawracał i znów przetaczał się ku drzwiom.
Kostryń łapał ustami powietrze czując nieodwołalnie, że wraz z Coeurem rzucony może być do szybu, w trzystumetrową rozpłomienioną przepaść, los rodziny Kostryniów, posada, miejsce, dolary w starym pudełku po pudrze, los Zuzy, Stanisławy, wszystko!
Ratować to! Pomoc była możliwa jeszcze. Tuż Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/204 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/205 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/206 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/207 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/208 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/209 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/210 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/211 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/212 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/213 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/214 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/215 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/216 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/217 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/218 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/219 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/220 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/221 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/222 — Halo, sekretarz Koza! Nie spać mi do cholery! Ucz się, draniu, od starszych! Czterdzieści jeden trupów, rozumiesz, bracie?... I my nareszcie mamy jakiś kapitał!.... Czterdzieści jeden trupów. To już, Koza, kapitał spory!
Rzekłszy to Drążek poprawił się, potężną dłonią uderzył Falkiewicza w czoło, zgrabnie przychwycił za kołnierz, by geometra nie wypadł z pojazdu, do Kozy wrzasnął znowu: — Trzymaj tam swego wariata, by ci pod Miechów nie drapnął — gdy zaś woźnica z biczyskiem wygramolił się na kozioł, z szerokiej piersi posła Drążka huknęły jeszcze następujące słowa w skromną ciszę poranka:
— Cztery nasze osoby za dużo dla tej szkapy. To nic, jedź bracie po kawalersku. Już dzień, dostaniesz nocny kurs. Pan poseł Drążek płaci!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Kaden-Bandrowski i tłumacza: anonimowy.