Przejdź do zawartości

Czarne skrzydła/Tadeusz/W daleką drogę/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Kaden-Bandrowski
Tytuł Czarne skrzydła
Część ‏‏Tadeusz
Wydawca Gebethner i Wollf
Data wyd. 1937
Druk „Antiqua”, St. Szulc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część Tadeusz
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


4.
SYRENA KOPALNIANA

Po wizycie Kapuścika dyrektor Kostryń wisiał przy telefonie do godziny pierwszej po północy. Pani Stanisława nie mogła usłyszeć przez drzwi gabinetu, z kim rozmawiał. Och, na pewno denerwował się strasznie! Bił widełkami telefonu, chodził koło aparatu tam i z powrotem.
W normalnych czasach zostawiała mężowi w kancelarii sukna do podłóg. Telefonując, przecierał suknami posadzkę. Trudno jednak w chwilach, podobnych do dzisiejszej, myśleć o takich rzeczach.
Sukna leżały w przedpokoju i na nich właśnie podsuwała się pani Stanisława pod drzwi gabinetu. Pełna niepokoju, trwogi i najgorszych domysłów. A zarazem poczucia siły i nadziei: gdy wszystko poczyna się chwiać, muszą niektórzy ludzie zdobywać się w nieszczęściu „na światło serca“!
Pani Stanisława wiedziała, że tylko takim światłem wiary i nadziei pokonać będzie mogła jutro dyrektora Coeura. Wszystko, co działo się obecnie, od Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/133 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/134 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/135 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/136 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/137 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/138 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/139 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/140 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/141 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/142 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/143 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/144 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/145 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/146 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/147 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/148 Za, dużo było tego pani Knote w tym dziwnym, przykrym miejscu. Miejsce to przypomniało Knote jak niedawno, akurat sama, także w kącie podłogi, między piecem a kufrem, jakie rzeczy znosiła?!
Przepadło!
Chlastając złożonym w dwójnasób prześcieradłem przez siebie i po plecach nagich, śnieżnobiałych i po biodrach, po głowie złocistej i po tych czułych piersiach, pani Knote też krzyczeć poczęła, z oczyma, z gardłem pełnym gorących łez:
— A ileż to lat ja znoszę i wytrzymuję?! Naprzykład ja?! Ileż to lat. Ile! Ile! Ile?!!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Kaden-Bandrowski i tłumacza: anonimowy.