Przejdź do zawartości

Czarne skrzydła/Tadeusz/Twoja córka/1

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Juliusz Kaden-Bandrowski
Tytuł Czarne skrzydła
Część ‏‏Tadeusz
Wydawca Gebethner i Wollf
Data wyd. 1937
Druk „Antiqua”, St. Szulc i S-ka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część Tadeusz
Cała powieść
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


1.
ZA DRZWIAMI GABINETU

Drążek zamykał jedną rękę drzwi swego gabinetu na klucz, w drugiej trzymał mokry jeszcze arkusz zeznań markszajdera Falkiewicza.
Zamknąwszy drzwi wpuścił pan poseł klucz do kieszeni wilczo-budowlanej kurty i zapatrzywszy się w szary półmrok salonu machał cierpliwie arkuszem.
Świtało już.
Drążek machał arkuszem, uśmiechał się i dech w piersiach wstrzymywał. W szeleście bowiem napisanych zeznań starego służbisty kapitału, przedstawiciela bezpartyjnej inteligencji kopalnianej Falkiewicza, murowały się niejako same wszystkie piętra Domu Ludowego, aż do końca! Zaprowadzało się, niejako samo przez się, centralne ogrzewanie, kanalizacja, ba! wykończenie każdej najdrobniejszej „szczegóły“, wyasfaltowanie całego podwórza, wyzłocenie słupów z dorytu i wszystko!
Cóż pan na to, panie leaderze Mieniewski?!...
Poseł Drążek, zasłuchany w swe szczęście, Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/226 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/227 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/228 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/229 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/230 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/231 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/232 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/233 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/234 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/235 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/236 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/237 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/238 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/239 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/240 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/241 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/242 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/243 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/244 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/245 Strona:Juliusz Kaden-Bandrowski - Czarne skrzydła Tadeusz.djvu/246 Geometra spoczywał na kanapie. Kostryń, pochylony nad markszejderem, sączył mu w ucho obrzydłą jakąś treść. W miarę owego sączenia geometra się skręcał, kurczył, sztywniał. Po czym znów się rozkręcał. Na koniec począł płakać swą starą, tłustą gębą.
Kostryń głaskał go cierpliwie po opiekłych plecach, ukazywał na serce, zapewniał o czymś. Ze łzami w oczach padli sobie na koniec w objęcia, geometra Falkiewicz zsunął się na kolana, Kostryń rozgrzeszał go, żałośnie uśmiechnięty.
— A to cholera, ścierwo — mruczał Drążek przy drzwiach.
Kostryń złożył Falkiewicza na kanapie i wyszedł.
Nie zamienili z Drążkiem jednego słowa; dopiero w przedpokoju. Schwyciwszy dyrektora za ramię rzekł poseł: — Ale ci aktu zeznania Falkiewicza, draniu, nie oddam, póki zwyżki nie podpiszecie formalnie w Radzie Kopalń i Hut. Teraz ja mam kapitał!...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Juliusz Kaden-Bandrowski i tłumacza: anonimowy.