Beatriks

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Beatriks
Pochodzenie Pieśni

cykl Blizkiej... Dalekiej

Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego i S-ki
Data wyd. 1894
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Beatriks.

O, pozwól, droga, że do czarów świata
Znowu stęskniona moja myśl ulata!
O, pozwól, droga, że ten świat zaklęty
Wskrzeszę, nim życia porwą mnie odmęty!
Nim cię pożegnam, by nie ujrzeć więcej,
Daj mi znów kochać! Daj mi czuć goręcej!

Dziś, gdy się ścieżki już rozeszły nasze,
Płomień swych uczuć przytłumiam i gaszę,
I chcę znieczuleć i duch mój się łudzi,
Że serce uśnie, że się nie obudzi,
I w mojej piersi uśpione, jak w grobie,
Da mi zapomnieć... zapomnieć o tobie!

Da mi zapomnieć!... Jakież straszne słowo!
Chcieć z swej przeszłości wydrzeć baśń tęczową!
Chcieć, by te życia najpiękniejsze chwile
Pierzchły, jak barwne pierzchają motyle;
By duszę w chmurnym zostawiły cieniu,
By nie wróciły... nawet we wspomnieniu.

A jednak pragnę!... jednak chcę zapomnieć!
Z marzeń się otrząść, ze snów oprzytomnieć.
A jednak pragnę! Bo tych wspomnień roje
Tak oplątały biedne serce moje,

Takie w niem krwawe zatopiły szpony,
Że konam z bólu... z tęsknot... z łez... szalony!

Czy ty nie tęsknisz? Powiedz! Czy o zmroku
Nigdy łza żalu nie błyśnie w twem oku?
Czy się nie łudzisz, że tak jest, jak było?
Czy ty nie pragniesz, żeby to wróciło,
To, o czem marzę, jak w stepie wędrowiec
Śni o oazie? Czy nie pragniesz? Powiedz!

Przyjdzie tęsknota!... Siądzie na twym progu,
Pod stopy rzuci garść cierni, garść głogu;
Kędy krok zwrócisz, w ślad za tobą wionie,
I mgłą przysłoni twoje białe skronie,
I w twego serca zamieszka świątyni
I krew ssać będzie... tak, jak ze mną czyni...

W bezsenne noce, w straszne moje noce,
Gdy, jak przy trupie blask świecy migoce,
Gdy chorych nerwów szamoce mną władza —
Tysiące myśli czaszkę mi rozsadza,
Ssą mózg, żrą serce myśli te płomienne,
W straszne me noce... w noce me bezsenne...

Wiesz, o czem myślę?... O tem, że Bóg w niebie
Ciebie przeznaczył dla mnie, mnie dla ciebie,
Że wionął na nas boskim swym oddechem,
Mówiąc: „szczęśliwi bądźcie!...“ I z uśmiechem
Patrzył na dzieci rozkochanych dwoje...
I gdzież to szczęście? gdzie to szczęście moje?...

Wiesz, o czem myślę?... O tem, że Bóg w niebie
Chciał, byśmy razem szli po życia glebie,

Byśmy szli razem, siejąc w ziemię czarną,
Ziarno miłości i nadziei ziarno,
Dla tych, co cierpią, dla tych, co się trwożą —
I oto ludzie zepsuli myśl bożą...

Miałaś być dla mnie — tak mi wspólna duchem, —
Miałaś być dla mnie aniołem i druhem,
W chwile żywota chmurne, smętne, głuche,
Z ciebiem miał czerpać siłę i otuchę —
Bo mękę życia i życia zawiłość
Rozjaśnia miłość... takich, jak ty, miłość!...

Los czar ten uniósł, jak wiatr różę polną...
Nawet mi mówić z tobą dziś nie wolno,
Nawet nie wolno patrzeć mi na ciebie
I łkać nie wolno na mych snów pogrzebie, —
Na każdym kroku — widowiska chciwe —
Śledzą mnie oczy... zimne a złośliwe...

O! patrzą na mnie!... Widzowie ciekawi!...
Jakie to śmieszne, gdy się serce krwawi!
Jakie to śmieszne, gdy w życia rozkwicie
Trzeba już przekląć — ludzi nie — lecz życie!
O, tak! od farsy śmieszniejsze daleko!...
Ja sambym śmiał się — tylko... łzy mi cieką...

Bo powiedz sama... cóż mi warte życie,
Gdy moja gwiazda zgasła na błękicie!
Gdy wiem, że dni me będą coraz krwawsze!
Żeś ty stracona dla mnie — i na zawsze!
Gdy w świat mam lecieć, jak ten ptak przelotny,
Taki samotny..... samotny... samotny!.


Sława? I chociaż moją skroń młodzieńczą,
Tę skroń pieśniarza, kwiatami uwieńczą —
Jeśli uwieńczą, nim w niebieskie progi
Wstąpię, — w tych kwiatach będą ostre głogi...
I duch mój grubszą zaćmi się żałobą;
Jam śnił o sławie podzielonej z tobą...

Więc dla mnie szczęścia niema już w tem życiu,
Po snów przelocie i marzeń rozbiciu;
I dziś jedyny mój ze światem związek:
Wielkie lecz suche słowo: obowiązek!
Więc odtąd pójdę... i bez skargi próżnej,
Ludziom i światu oddać to, com dłużny...

Tylko mi pozwól! o, duchu mój bratni —
Podumać jeszcze, marzyć, raz ostatni
Przyłożyć usta do snów złotych czaszy,
Przypomnieć dzieje tej miłości naszej:
Dzieje tak proste, ot, jak innych tyle...
Zapomnę o nich... wiesz kiedy?... W mogile...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.