Przejdź do zawartości

Bajka czy nie bajka?

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Niemojowski
Tytuł Bajka czy nie bajka?
Pochodzenie Trójlistek
Wydawca Józef Unger
Data wyd. 1881
Druk Józef Unger
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
I.
Bajka czy nie bajka?

Mówią, (czegoż-to nie powiedzą ludzie),
Że tu w Warszawie są dzieci niegrzeczne,
Niechętne w pracy i leniwe w trudzie,
Z starszymi krnąbrne, a z rodzeństwem sprzeczne;
Że znaleźć można, gdy kto pilnie śledzi,
Nawet i takie rozpieszczone dziatki,
Które zbłądziwszy, przykładem niedźwiedzi,
Mruczą, nie prosząc przebaczenia Matki.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Mówią, że Helcia przy ranném wstawaniu,
W niczém nie radzi sobie ani troszkę,
I leżąc w łóżku woła: chodź tu Nianiu,
Zapnij mi guzik, nadziéj mi pończoszkę,
Przypnij tę szpilkę, obuj ten trzewiczek,
Daj szalik, pasek, włóż sukienkę nową,
Przypasz fartuszek, zasznuruj staniczek,
Zawiąż podwiązkę — zrób to, przynieś owo...
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.


Mówią, że Stefcio, choć ma sporo latek,
Nie chce zrozumiéć, że w obecnym czasie
Potrzebna praca, nauka i statek,
A każdy próżniak zakałą jest w klasie;
Że chociaż dola jego nie bogata,
Ojciec w wysiłku trudów zdrowie traci,
On jednakowoż nie pamiętny na to,
Przez krnąbrność swoją złém za dobre płaci.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Mówią, że Ludek chociaż ma zdolności
I pamięć dobrą, spryt do nauk wielki,
Dnie swe w nagannéj marnuje płochości.
Tracąc czas drogi na różne figielki;
Miasto się zająć zadaną robotą,
Do prac zbawiennych okazać chęć szczerą,
Nad nową zawsze wciąż przemyśla psotą,
Tak, że w cenzurze ma pałkę lub zero.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Mówią, że Linka choć jest dużą panną,
Bo jéj już idzie lat drugi dziesiątek,
Wciąż trwożliwością rządząc się naganną,
Lubi przed gośćmi ukrywać się w kątek.
Dla czego, pytam, od życzliwych stroni,
Gdy jest przykładną, pilną w nauk trudzie,
Gdy każdy dobrze tylko mówi o niéj,
Dla czego? nie wiem, lecz tak mówią ludzie.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.


Mówią, że Witoś, gdy podniesie krzyki,
To prośbą, groźbą i przestrogą gardzi,
Proszą, błagają, by stłumił wrzask dziki,
On miasto przestać drze się jeszcze bardziéj.
Choruje Mama, Tacie puchną uszy,
Helenka cierpi straszne bóle głowy,
A ludzie mówią, że każdego głuszy,
Krzykliwy Witoś swojemi narowy.
Czyż wierzyć ludziom? Wszystko to być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.

Mówią, bo ludzie różne mają zdania,
Że ta bajeczka wyda się nie ładną
Tym, którzy wziąwszy ją do przeczytania,
Siebie w podanych przykładach odgadną,
Że wiele z dziatek pogniewa się za to,
Widząc skarconą krnąbrność i swawolę,
Że dąs i marsik będą mi zapłatą,
Bo prawda nawet dzieci w oczy kole.
Czy zasłużyłem na gniew wasz? Być może,
Jednakże ja to między bajki włożę.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Niemojowski.