Przejdź do zawartości

Bajka (Przerwa-Tetmajer, 1916)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz
Przerwa-Tetmajer
Tytuł Bajka (Przerwa-Tetmajer)
Pochodzenie Tryumf. Nowele
Wydawca Księgarnia Wydawnicza J. Czerneckiego
Data wyd. 1916
Druk E. i Dr. K. Koziańscy
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
BAJKA.


...Pochyl ku mnie główkę i posłuchaj...
Kiedy jeszcze bogowie obcowali z ludźmi, pewien poeta ateński ułożył na cześć Zeusa hymn, który tak rozradował serce gromowładnego, iż postanowił poetę nagrodzić podług miary swej radości. Zstąpił więc z Olimpu na ziemię, ogromny i promienisty, do słońca, które wyjdzie nad las podobny, w miejscu, gdzie poeta na skale nadwodnej usiadłszy, z czołem na dłoni opartem, patrzał na błękitną nieskończoność morza i wsłuchiwał się w jednotonny, pełen upajającego zamyślenia szum fal półsennych. Ujrzawszy pana ziemi i nieba przed sobą, strwożył się poeta, lecz Zeus ozwał się doń łagodnie:
— Uczciłeś mię pieśnią godną mej chwały i potęgi świętej — otoć nagrodzę. Dam twemu słowu moc i czar, iż na dźwięk jego morze przylegnie i słuchać cię będzie, a płynące po niebie obłoki lot zatrzymają; dam twemu słowu moc i czar, iż najlepsi mężowie za pieśń twą zniosąć złoto i purpurę i będziesz im, jak żóraw, który stadu przewodzi, a najpiękniejsze kobiety ofiarują ci swe dusze różowe i ciała białe i wonne.
Uczynięć możnym, bogatym i szczęśliwym.
Ale poeta, potrząsnąwszy głową, odrzekł:
— Ojcze bogów i ludzi, nagroda twa i skarby twoje nad zasługę śmiertelnych, godne twej nieśmiertelnej i wszechwładnej ręki — mnie ich jednak nie trzeba. Jam już bogaty, możny i szczęśliwy.
Zdumiał się olimpijczyk.
— Jakże to? — spytał. — Na barkach twoich, o poeto, widzę płaszcz zakurzony i kurz widzę z dróg ciężkich i trudzących na nogach twoich, a w ręku twym wędrowny kij. Smutek worał się bruzdami w twe czoło, w ustach twych mieszka gorycz i żal, a witałżeś kiedy złoty wóz Heliosa uśmiechem? Bez domu jesteś, jak ptak, któremu spłonęło gniazdo, samotny jesteś, jak górski głóg na skale — jakżeś to możny, bogaty i szczęśliwy? Cóż ty masz?
Ów zaś odparł:
— Jedno kobiece serce, które mnie słucha.
Uśmiechnął się ojciec bogów i ludzi i kładąc promienistą dłoń na ramieniu poety, powiedział:
— A jeśli uczynię, że cię słuchać nie będzie?
— Wtedy daj mi śmierć — rzekł poeta.

∗             ∗

Atoli Pan sprzeka, co nieopodal w gąszczu leżał, koźle nogi na krzyż założywszy, i gałązką wonnego mirtu muchy od siebie odganiał, ozwał się grubym basem:
— Wtedy daj mu inną, ojcze Zeusie.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Przerwa-Tetmajer.