[420]
Więc tak On przyszedł! Mniemałem wesele Ujrzeć przedziwne, jak wówczas, gdy, w złoty Deszcz przemieniony, spadł z swemi pieszczoty Bóg na miłosne Danai pościele; Lub jak ów groźny obraz, gdy Semelę, Umierającą z niesytej tęsknoty
Do ciała boga, brał w swe jasne sploty Ogień, w zabójczym grzebiąc ją popiele! Takie się cuda memu sercu marzą W tem miejscu świętem, a oto ujrzałem, Jak się najwyższa spełnia tajemnica, Miłości: Dziewczę z beznamiętną twarzą, Obok niej anioł z kwieciem lilji białem, Nad nimi drżąca zwisła Gołębica.