Antysemici i nekrofile/I

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Abraham Penzik
Tytuł Antysemici i nekrofile
Podtytuł Uwagi o Kwestji Żydowskiej w Polsce
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1944
Miejsce wyd. Nowy Jork
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

I. STOSUNEK POLAKÓW DO ŻYDÓW OD 1918 DO 1939 ROKU

Odzyskanie w roku 1918tym niepodległości i ponowne złączenie narodu w jedną całość państwową, przywitane zostało przez Żydów polskich z nieopisaną radością. Nic dziwnego. Toż przecież Żydzi polscy, a rozumiem przez to przedewszystkiem tych Żydów, którzy mieszkali w Królestwie Polskiem i Galicji (Małopolsce), żyli na tych ziemiach od setek lat, brali udział w powstaniach polskich, wspólnie z robotnikami polskimi brali udział we walce przeciw caratowi, w rewolucji 1904-5tego roku, należeli do tajnych organizacji bojowych na terenie Królestwa Polskiego, do organizacji niepodległościowych na terenie Galicji i wspólnie z Polakami walczyli w Legjonach Piłsudskiego. Kultura polska, literatura i sztuka, w której Żydzi brali żywy udział i nie mało się przyczynili do ich uświetnienia, były częścią ich jestestwa. To wszystko stanowiło niewątpliwą gwarancję, że Żydzi byli i są dobrymi i oddanymi obywatelami Polski. To też uprawniało i uprawnia Żydów do żądania równych z Polakami praw i nakładało oraz nakłada obowiązek na społeczeństwo polskie i mężów stanu, pochodzących wyłącznie z tego społeczeństwa, traktowania Żydów, którzy stanowią mniejszość narodową, na równi z obywatelami państwa, należącymi do większości narodowej.
To było zrozumiałe dla Rządu Ludowego w Lublinie, który trwał zaledwie kilka dni, to pojmował i zgodnie z tym usiłował ustosunkować się do Żydów Rząd Robotniczo-Chłopski z Moraczewskim na czele, który przetrwał niestety tylko kilka miesięcy. Do Żydów, jako do równych sobie obywateli Państwa Polskiego, ustosunkowali się robotnicy polscy, zorganizowani w klasowych Związkach Zawodowych, w PPS i w Partji Komunistycznej, oraz “doły” stronnictw chłopskich i postępowa inteligencja polska. Ta ostatnia stanowiła za czasu wymienionych rządów, jak zresztą przez cały czas niepodległości Polski, od 1918 do 1939tego i obecnie na uchodztwie stanowi tylko drobną mniejszość inteligencji polskiej. Wrogo do Żydów ustosunkowali się t. zw. mieszczanie oraz większość inteligencji polskiej. Szlachta polska (właściciele wielkich majętności) miała swoisty stosunek do Żydów, który był różny od stosunku powyższych grup społeczeństwa polskiego.
Mylą się ci, którzy twierdzą, że stosunek większości mieszkańców miast — Polaków do ich współobywateli—Żydów, był wywołany lepszą pozycją ekonomiczną Żydów. Położenie bowiem ekonomiczne Żydów w Polsce było stosunkowo gorsze od położenia ludności polskiej. Nie o garstce uprzywilejowanych jest tu mowa, ale o większości Żydów. Nędza żydowska na Bałutach (Łódź), w pewnych dzielnicach Warszawy, Białegostoku i w małych miasteczkach była przysłowiowa. Jakaż jest więc główna przyczyna antysemickich nastrojów wśród mieszczan i większości inteligencji polskiej? Prof. Kridl twierdzi, że jest nią atawistyczny kompleks i sposób wychowania młodzieży polskiej.
Temu widocznie należy zawdzięczyć, że nazajutrz po odzyskaniu niepodległości w listopadzie roku 1918tego miały miejsce pogromy żydowskie we większych i mniejszych miastach polskich, że szybko rozbrojono samoobrony żydowskie, stworzone z byłych żołnierzy armji zaborczych, że oddziały wojsk polskich otrzymały na jakiś czas swobodę grabienia mienia żydowskiego podczas marszu przez Lwów i urządziły tam istny pogrom. Tem się chyba da tłumaczyć zarządzenie ministra spraw wojskowych gen. Sosnkowskiego z roku 1920tego, by żydowskich żołnierzy i oficerów zamknięto w obozie koncentracyjnym w Jabłonnie. Tych żołnierzy i oficerów było bardzo wielu, a większość ich stanowili ochotnicy. To widocznie było też powodem, dla którego w obozie dla jeńców ukraińskich i rosyjskich na Dąbiu koło Krakowa stworzono specjalną sekcję dla własnych obywateli i trzymano w niej — bez wyroku sądowego — setki Żydów, a to tak w 1919 jak i w 1920-tym roku. W tym ostatnim roku przebywało we wspomnianym obozie między innymi przeszło czterystu członków Żydowskiej Partji Socjalistycznej „Bund” w Polsce w straszliwych warunkach higjenicznych. Itd… Itd… Itd.

Postulaty Żydowskie

Postulaty Żydów w Polsce od pierwszej chwili po odzyskaniu niepodległości były proste: 1) Zupełne równouprawnienie ze wszystkimi innymi obywatelami; 2) autonomja kulturalna. Pierwszy z tych postulatów wysunęli wszyscy Żydzi bez względu na przynależność partyjną. Drugi był postulatem większości Żydów. Autonomji kulturalnej domagała się przedewszystkiem Żydowska Partja Socjalistyczna “Bund” w Polsce, która jak się okazało przy nieco demokratycznych wyborach do Rad Miejskich, przeprowadzonych w latach 1938-39, otrzymała więcej głosów żydowskich, aniżeli wszystkie inne partje żydowskie łącznie. Ten drugi postulat zmierzał do zaspokojenia potrzeb kulturalnych społeczeństwa żydowskiego. Żądanie postawione przez większość społeczeństwa żydowskiego nie natrafiało na sprzeciw mniejszości tegoż społeczeństwa.
Oczywista rzecz, że w pojęciu “równouprawnienie” mieszczą się także i równe obowiązki, a nie tylko równe prawa. Obecna formuła londyńska “równe prawa i równe obowiązki” ma posmak endecki. Czyż Żydzi, jako część społeczeństwa Polski, kiedykolwiek uchylali się od spełnienia obowiązków państwowych, na nich jako obywateli kraju ciążących? Czy nie służyli w wojsku? Czy nie płacili podatków? Czy nie składali hojnych ofiar na rzecz Funduszu Obrony Narodowej? Czy nie bronili ziemi polskiej i honoru narodu oraz Kraju na równi z Polakami? Tak, tak i jeszcze raz tak.
Czy powyższe nad wyraz słuszne postulaty Żydów zostały uwzględnione w jedynie legalnej Konstytucji niepodległej Polski, tj. Konstytucji z dnia 17 marca 1921? Pierwszy z nich tak, choć z drobnymi wyjątkami; drugi wogóle nie. Wyjątki odnośnie do pierwszego postulatu dotyczą także i wielu innych obywateli polskich, niewyznających religji rzymsko-katolickiej. Ilekroć w tej Konstytucji jest mowa o prawach lub obowiązkach obywateli, użyte jest wyrażenie “wszyscy” albo “każdy”. A więc obywatele bez względu na wyznanie, przekonania polityczne i ich przynależność narodową oraz klasową. Najbardziej charakterystycznym przepisem jest Art. 96ty tej Konstytucji, którego pierwszy ustęp brzmi: “Wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Urzędy publiczne są w równej mierze dla wszystkich dostępne na warunkach prawem przepisanych”. Wyjątek ustanowiono w art. 114tym, w myśl którego “Wyznanie rzymsko-katolickie… zajmuje w Państwie naczelne stanowisko wśród równouprawnionych wyznań”. Contradictio in adjecto. Sprzeczność sama w sobie. “Kościół rzymsko-katolicki — brzmi drugi ustęp Art. 114tego — rządzi się własnemi prawami”. Państwo w państwie.
Wicepremier Kwapiński zapewnił Zjednoczenie Polsko-Rzymsko-Katolickie w Chicago, że Kościół ten otrzyma takie samo uprzywilejowane stanowisko w przyszłej Polsce.
Autonomja kulturalna oznacza samorząd w sprawach kulturalnych, a zatem w sprawach szkolnych, uniwersyteckich, różnego rodzaju akademji, teatru, bibliotek itd. ustawowo unormowany, pozostający pod nadzorem władz państwowych, a w szczególności Ministerstwa Oświaty i przez Państwo utrzymywany względnie subwencjonowany. Jak wiadomo, znakomita większość Żydów w Polsce posługiwała się własnym językiem, a mianowicie językiem żydowskim — Yiddish, obok języka krajowego. Żydzi mieli w Polsce wysoce utalentowanych pisarzy, malarzy, rzeźbiarzy, naukowców, wychowawców, publicystów, działaczy społecznych i kulturalnych itd. Mieli oni wspaniałą literaturę i znakomicie redagowaną prasę w języku żydowskim.
Tej autonomji kulturalnej ustawodawcy polscy ani w roku 1921, ani nigdy później w ciągu 21-lecia niepodległości państwowej Żydom nie nadali. Art. 110 Konstytucji Marcowej przyznał obywatelom polskim, należącym “do mniejszości narodowościowych, wyznaniowych lub językowych”, a więc i Żydom “równe z innymi obywatelami prawo zakładania, nadzoru i zawiadywania — swoim własnym kosztem — zakładów dobroczynnych, religijnych i społecznych, szkół i innych zakładów wychowawczych, oraz używania w nich swobodnie swej mowy…”. Żydom więc nadano w ten sposób prawo zakładania instytucji o celach kulturalnych, ale własnym kosztem, a nie kosztem państwowym względnie samorządu wojewódzkiego czy miejskiego. Żydzi zatem, zakładając takie instytucje zobowiązani byli sami je utrzymywać i łożyć na wychowanie uczniów i studentów żydowskich, ponadto ponosić opłaty na ogólne cele oświatowo-kulturalne, czyli wszystkich narodowości zamieszkałych w Polsce, wliczając najliczniejszą grupę, t.j. Polaków. Nie dość na tem. Skutkiem nienadania Żydom samorządu kulturalnego nie mieli oni możności ściągania w sposób przymusowy podatku na cele kulturalne nawet od samych obywateli—Żydów, a zmuszeni byli uciekać się do ofiar dobrowolnych i dobroczynności publicznej.
Zdobywanie funduszów na zakładanie i utrzymanie żydowskich szkół i instytucji kulturalnych było niezwykle trudne. W Polsce, jak wiadomo, szkół nie starczyło. W najlepszym czasie przeszło miljon dzieci nie znalazło pomieszczenia w powszechnych szkołach państwowych. Dzieci te rekrutowały się przeważnie z mas robotniczych (różnych narodowości) i chłopskich. O fundusze zatem trzeba było się starać przedewszystkiem u żydowskich mas robotniczych, które miały duże zrozumienie dla tych potrzeb. (Polacy zasadniczo na cele żydowskie pieniędzy nie dawali.) Znane położenie materjalne robotników w Polsce wogóle (tylko w Rumunji i w Bułgarji płace robotnicze były niższe, aniżeli w Polsce), a żydowskich w szczególności, krępowało znacznie ich hojność. Znana w Polsce Organizacja Szkół Żydowskich, założona i prowadzona przez działaczy bundowskich i lewicy poale-syonistycznej, nie szczędziła trudów na zdobywanie funduszów tak w Kraju, jak i zagranicą, w szczególności wśród robotników żydowsko-amerykańskich. Ale największą trudność, jaką ta Organizacja miała do przezwyciężenia, stanowiło otrzymanie zezwolenia na otwarcie i prowadzenie szkoły i częste zamykanie szkół przez państwowe władze szkolne z byle jakich powodów. A ci wychowawcy polscy, którzy szczerze interesowali się szkolnictwem wogóle, a żydowskiem w szczególności, wiedzieli doskonale, jak wzorowe to były szkoły i na jak wysokim poziomie one były prowadzone.

Prawo pisane a praktyka

1. Za życia Piłsudskiego
Tak, nawet to wielce ograniczone prawo pielęgnowania swego języka, literatury i zakładania szkół itd. w praktyce przestawało wogóle być prawem. To była tylko jedna z dziedzin, w których praktyka i życie, o ile chodzi o Żydów, nie odpowiadały prawu wogóle, a konstytucyjnemu w szczególności.
Podobna praktyka była stosowana w związku z prawem dostępu do urzędów publicznych “w równej mierze dla wszystkich”. O przyjęciu kandydata decydowała w pierwszym rzędzie metryka urodzenia. Kwalifikacje kandydata były rzeczą drugorzędną. Szanse kandydata wyznania rzymsko-katolickiego, a cóż dopiero takiego, którego przodkowie również należeli do tego wyznania, były bez porównania większe od szans kandydata wyznania grecko-katolickiego czy ewangielickiego. Wyznanie mojżeszowe i żydowska przynależność narodowa dawały kandydatowi 99 procent pewności, że podanie jego nie będzie uwzględnione.
To miało jeszcze większe zastosowanie w armji. Byli oficerowie armji państw zaborczych, którzy w rubryce “narodowość” wypisali “żydowska”, nie zostali przez polskie władze wojskowe weryfikowani. Takich oficerów — służby czynnej i rezerwy — zdolnych do służby wojskowej, pozbawiano stopnia oficerskiego. Otrzymywali oni od Komisji Weryfikacyjnej następującej treści cyrograf: “Zwalnia się pana z wojska tak na czas pokoju, jak i wojny”. Taki cyrograf był oczywiście mniej bolesny od obozu koncentracyjnego w Jabłonnie, ale niemniej poniżający.
Te praktyki były wprawdzie przedmiotem protestów i zażaleń, które doprowadziły do tego, że polscy mężowie stanu konferowali z niektórymi przedstawicielami Żydów, a nawet zapraszali ich na ryby gotowane po żydowsku i zawierali z nimi tak zwane ugody polsko-żydowskie (Grabski-Thon), ale dla mas żydowskich pożytku z tego nie było żadnego. Gdy w jakiś czas po przewrocie majowym z roku 1926 pułkownik Sławek, na polecenie Piłsudskiego, organizował Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR), ogłosił on wszem wobec, że wszelkie dyskryminacje narodowościowe odtąd nie będą miały miejsca i zaprosił Żydów do przystąpienia do wymienionej co dopiero partji rządowej, popularnie zwanej “Sanacją”. Znaleźli się oczywiście naiwni Żydzi, którzy to zaproszenie skwapliwie przyjęli. Byli to przedstawiciele czarnej reakcji żydowskiej. Chejdery (nazwa szkół ortodoksyjnych) otrzymały wprawdzie za to większe niż dotąd uprawnienia, i kilku ortodoksom zapewniono mandaty poselskie, ale gdy w roku 1932 sanacyjny minister sprawiedliwości Michałowski przeprowadzał reorganizację sądów polskich, pozostawił on na urzędach sędziowskich i prokuratorskich w całej Polsce tylu Żydów, że do policzenia ich wystarczyła część palców jednej ręki.
2. Po śmierci Piłsudskiego
Jak było źle, tak jeszcze było dobrze za życia Piłsudskiego i w czasie, gdy Konstytucja Marcowa była choć częściowo stosowana w praktyce. Gorzej działo się znakomitej większości obywateli polskich wogóle, a Żydom w szczególności, po wprowadzeniu w życie, wbrew woli społeczeństwa, tak zwanej Konstytucji z 23 kwietnia 1935 roku i później po śmierci Piłsudskiego. Jak wiadomo, Piłsudski uważany był — słusznie czy niesłusznie — za filosemitę. Jego niegodni następcy uważali filosemityzm za osobistą obrazę. W sferach antysemickich nazywano filosemitę, to jest osobę sprzyjającą Żydom lub stającą w ich obronie, pachołkiem żydowskim.
Większość sanacyjna w Sejmie, która uchwaliła antydemokratyczną Konstytucję Kwietniową (dokładnie rzecz przedstawiłem w broszurze “Przyszły Rząd Polski”), wprowadziła do niej niektóre przepisy końcowe Konstytucji Marcowej z roku 1921, dotyczące praw obywatelskich. Pozbawiła ona jednak tych przepisów tytułu wzgl. napisu “Powszechne obowiązki i prawa obywatelskie”, opuściła rozmyślnie Art. 96 przepisów końcowych, w którym jest mowa o równości wszystkich obywateli wobec prawa; Art. 105, poręczający wolność prasy i zabraniający wprowadzenie cenzury, oraz Art. 104, zapewniający każdemu obywatelowi “prawo swobodnego wyrażania swych myśli i przekonań”. Uzależniła ona “uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne” od wartości “wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego”. Ocenę zaś wartości tego wysiłku i tych zasług zastrzeżono i poruczono klice rządzącej.
Poprzednio było w praktyce wiele odchyleń od prawa, ale ostatecznie można było powołać się na prawo i uprawnienia konstytucyjne oraz żalić się na nadużycia lub niestosowanie litery prawa, choć w większości wypadków bezskutecznie. Od chwili zaś narzucenia społeczeństwu owej Konstytucji Kwietniowej, bezprawie i krzywdy, wyrządzane Żydom przez klikę rządzącą i wielu współobywateli — Polaków, łatwo było uzgadniać z przepisami tej Konstytucji. Fala antysemityzmu popłynęła odtąd szerokiem korytem. Parlament (Sejm i Senat) jednopartyjny uchwalał bezceremonialnie ustawy anty-żydowskie, jak ustawę o utracie obywatelstwa, ustawę o adwokaturze, która zamykała młodzieży żydowskiej dostęp do adwokatury i zniszczyła samorząd adwokacki (Żydzi stanowili w nim większość), ustawę o uboju rytualnym i td., itd. To, jak i postępowanie rządu, oraz oświadczenia premjera Składkowskiego w rodzaju “Walka ekonomiczna owszem” (oczywiście z Żydami), nadawanie różnych koncesji wyłącznie Polakom wyznania rzymsko-katolickiego i td., dodawało różnym kacykom administracyjnym, rekrutującym się z byłych oficerów, odwagi i otuchy do nadużycia swoich stanowisk i traktowania opozycji rządowej, a przedewszystkiem Żydów, w taki sposób, że to sprzeciwiało się najbardziej elementarnemu prawu obywatelskiemu. Obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej, którego twórcą był sanacyjny minister Leon Kozłowski, dezerter wojskowy i zdrajca narodu (dosięgła go bomba aljancka w Niemczech), zapełniono Ukraińcami, Białorusinami i Żydami. Polak rzymsko-katolickiego wyznania był w tym obozie unikatem. Procesy polityczne wytaczano członkom tych samych mniejszości narodowych. Tylko Niemcy cieszyli się szczególnymi przywilejami.
Stosunek ministrów oświaty, a przedewszystkiem obecnego w Stanach Zjednoczonych b. ministra prof. Świętosławskiego, do żydowskich studentów uniwersytetu (ten minister miał odwagę w roku 1942 w liście otwartym w “Nowym Świecie” usprawiedliwiać osobne ławki dla Żydów), oraz stosunek władz uniwersyteckich do nich, a ponadto ograniczenie ilości studentów żydowskich na wydziale medycznym i na politechnice (numerus clausus), osobne ławki dla studentów żydowskich, tolerowanie napadów polskich studentów na ich kolegów żydowskich, zadanie im ciężkich ran i bicie do krwi nawet koleżanek żydowskich itp., stanowią jedną z najczarniejszych kart historji rządów sanacyjnych w Polsce. Kwiat inteligencji polskiej stosował metody hitlerowskie w stosunku do Żydów. Postępowi profesorowie i studenci, którzy występowali przeciw tym metodom, byli przez większość studentów polskich bojkotowani. Nie obeszło się też bez zniewag słownych. Paragraf aryjski, tj. wykluczenie dotychczasowych członków Żydów i nieprzyjmowanie nowych w Izbach lekarskich i inżynierskich wprowadzone zostały za cichą zgodą, a nawet zachętą ze strony rządu. Nie od rzeczy będzie zauważyć, że wnioskodawca wprowadzenia paragrafu aryjskiego w jednej z Izb inżynierskich zajmuje obecnie wysokie stanowisko z ramienia ministerstwa Informacji, pod zmyślonem nazwiskiem.
Nic dziwnego, że to wszystko zachęcało różne szumowiny miejskie i studentów w czapeczkach burszowskich i z mieczykami Chrobrego w klapie surduta do urządzania we wielu miastach i miasteczkach pogromów na wzór band Petlury na Ukrainie. Warto bodaj wspomnieć takie miejscowości, jak Przytyk, Brześć, Częstochowa i Mińsk Mazowiecki.
Napady na demonstracje żydowskich robotników oraz na ich organizacje; demolowanie ich lokali i klubów, napady na spokojną ludność żydowską w parkach itd. miały miejsce na oczach policji, która starała się tego nie widzieć i zawsze interwenjowała, gdy sprawcy zajścia znajdowali się już w bezpiecznym ukryciu.
Sędziowie zaś od czasu reorganizacji sądów w roku 1932-gim, a szczególnie w latach 1935-1939, kiedy ich niezależność była tylko papierowa, stali się niezwykle pobłażliwymi wobec różnego rodzaju bandytów antysemickich i często karali Żydów, którzy działali w obronie własnej, lub w obronie swoich bliskich. Wyrok w sprawie pogromu żydowskiego w Przytyku jest najlepszym tego przykładem.
W ostatnich latach przed obecną wojną tak zwane odżydzenie czyli oczyszczenie szkół, urzędów, przedsiębiorstw państwowych i samorządowych, a nawet prywatnych z elementów żydowskich przybrało formy prawdziwie hitlerowskie. Odżydzenie nie było robotą trudną, ani skomplikowaną i nienaruszało zwykłego porządku rzeczy, bo Żydzi w tych przedsiębiorstwach, urzędach i szkołach stanowili zaledwie drobny ułamek jednego procentu w stosunku do dziesięciu procent ogólnej ludności żydowskiej w Polsce. Profesor statystyki w Szwajcarji, Dr. L. Hersz podał w roku 1930-tym, że “Na całym wielkim obszarze dawnego zaboru rosyjskiego (Królestwo Polskie), gdzie mieszka dwumiljonowy lud żydowski, zabłąkał się gdzieś, w jakiejś państwowej szkole średniej, tylko jeden jedyny nauczyciel narodowości żydowskiej”. Dr. Szerer, reprezentant Żydowskiej Partji Socjalistycznej “Bund” w Polskiej Radzie Narodowej w Londynie, twierdzi w swej broszurze “Polska i Żydzi”, że o ile chodzi o przedsiębiorstwa państwowe i samorządowe, które zatrudniały “bodajże jedną czwartą ogółu robotników i pracowników umysłowych w Polsce” to w stosunku do Żydów panowała w praktyce zasada “numerus nullus”, to znaczy, że wogóle nie przyjmowano Żydów. Wyjątek stanowi przedsiębiorstwo tramwaji miejskich w Warszawie, gdzie przyjęto aż dwóch pracowników Żydów (Warszawa miała 30 procent ludności żydowskiej). “Ci dwaj tramwajarze żydowscy — pisze dr. Szerer — pozostali do września 1939-tego roku jedynym symbolicznym wyłomem w murze bojkotu gospodarczego, stosowanego wobec ludności żydowskiej”. Czy potrzeba więcej przykładów?
Deklaracja ozonowa, ogłoszona przez b. ministra Koca, obecnie przebywającego w St. Zj., była szczytem cynizmu w ustosunkowaniu się kasty rządzącej do obywateli Żydów w Polsce.

Postawa Żydów

Tem wszystkiem jednak nie potrafiono pozbawić Żydów polskich świadomości, że oni w rzeczywistości są takimi samymi obywatelami i synami Polski, jak Polacy; że nie można dzielić obywateli polskich na gospodarzy i gości, że w Polsce nie powinno być miejsca na przywileje dla jednych, a bezprawie dla drugich. All men are created equal — było i jest nie tylko hasłem demokracji amerykańskiej, ale także i demokracji polskiej. W niej, a w szczególności w polskiej klasie robotniczej, sponiewierani i pozbawieni praw Żydzi, znaleźli swoich sprzymierzeńców. Żydzi wiedzą, że ojczyzna ich — ziemia polska — nie ponosi winy za grzechy wielu jej wyrodnych synów i wierzyli i teraz wierzą, że prędzej czy później demokracja polska odniesie walne zwycięstwo nad rodzimym faszyzmem i w Polsce zatryumfuje sprawiedliwość społeczna, polityczna i narodowa. Dlatego też w chwili, gdy Kraj został najechany przez wroga, Żydzi stanęli do szeregów i razem z Polakami bronili ukochanej przez nich drogiej ziemi polskiej i honoru swej ojczyzny w sposób godny jej synów.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Abraham Penzik.