Anna Karenina (Tołstoj, 1898)/Część druga/XVIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Lew Tołstoj
Tytuł Anna Karenina
Wydawca Spółka Wydawnicza Polska
Data wyd. 1898-1900
Druk Drukarnia »Czasu« Fr. Kluczyckiego i Spółki
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz J. Wołowski
Tytuł orygin. Анна Каренина
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XVIII.

Chociaż namiętna miłość wypełniała całą wewnętrzną istotę życia Wrońskiego, zewnętrzne jednak życie jego toczyło się wciąż niezmiennie i jednostajnie po dawnej, zwykłej kolei światowych i pułkowych spraw i stosunków. Sprawy pułku zajmowały nader ważne miejsce w życiu Wrońskiego, a to nie dlatego tylko, że lubił swój pułk, lecz bardziej jeszcze dlatego, że jego lubiano w pułku. Cały pułk nietylko lubiał Wrońskiego, lecz szanował go i był dumnym z niego. Kolegów ujmowało przedewszystkiem, że Wroński, człowiek nadzwyczajnie bogaty, wykształcony, zdolny, przed którym stała otworem droga ku świetnej karyerze, usiana zaszczytami i dostojeństwami, lekceważył ją sobie i poświęcił się cały pułkowi i kolegom. Wroński wiedział, że koledzy nie inaczej zapatrują się na niego, poczuwał się więc do obowiązku czynienia zadość temu zapatrywaniu.
Ma się rozumieć, że Wroński nie rozmawiał nigdy z żadnym z kolegów o swej miłości i nie wspominał o niej nawet podczas największych pijatyk (a zresztą, nigdy nie zdarzało się mu być pijanym do tego stopnia, żeby aż utracić władzę nad sobą), a gdy parę razy który z lekkomyślniejszych kolegów napomknął o tem związku, Wroński natychmiast zamykał mu usta. Pomimo to całe miasto wiedziało o jego miłości: wszyscy mniej lub bardziej trafnie domyślali się jego stosunku z Kareniną; młodzi ludzie zazdrościli mu przeważnie tego, co w stosunku z Anną najbardziej ciężyło Wrońskiemu, mianowicie wysokiego stanowiska Karenina; stanowisko zaś, jakie zajmował Karenin, było powodem, że o stosunku tym tyle mówiono.
Większość młodych kobiet, które zazdrościły Annie i którym naprzykrzyło się, że Annę zwano sprawiedliwą, cieszyły się na samą myśl, że to, czego domyślały się, może być prawdą i czekały tylko chwili, aby opinia publiczna zwróciła się przeciwko Annie, gdyż miały zamiar rzucić na nią wtedy cały ciężar swej pogardy i przygotowywały już grudki błota, aby ciskać je w Annę, gdy nadejdzie odpowiednia chwila. Ludzie zaś starsi i wybitniejsi, byli przeważnie niezadowoleni z mogącego wyniknąć skandalu.
Matka Wrońskiego, dowiedziawszy się o tym stosunku, z początku była zadowoloną z niego, gdyż, stosownie do jej pojęć, nic nie zapewniało młodemu człowiekowi tak pewnej pozycyi w towarzystwie wielkoświatowem, jak stosunek z kobietą wybitniejszą; oprócz tego starą hrabinę cieszyło, że Anna, która się jej bardzo podobała, i która mówiła tyle o swym synu, pomimo tego nie różniła się od reszty pięknych kobiet; gdy jednak w ostatnich czasach hrabina dowiedziała się, że syn jej odrzucił nader korzystną dla swej przyszłej karyery propozycyę, a to li tylko dlatego, aby pozostać w pułku i widywać się nadal z Kareniną i że odmowa ta wzbudziła przeciwko niemu niezadowolenie w najwyższych sferach, hrabina zmieniła swój pogląd. Niepodobało jej się również, że ze wszystkiego, co dowiedziała się o tym stosunku, widać było, że nie był to zwykły, prędko przemijający wielkoświatowy związek, któremu mogłaby tylko przyklasnąć, lecz jakaś werterowska, jak opowiadano hrabinie, namiętność, mogąca doprowadzić Wrońskiego do popełnienia największych niedorzeczności. Matka nie widziała syna od czasu jego nagłego wyjazdu z Moskwy i za pośrednictwem starszego syna, żądała, aby Wroński przyjechał do niej.
Starszy brat był również niezadowolonym z młodszego: nic go nie obchodził rodzaj miłości, gdyż było mu wszystko jedno, jaka to miłość, wielka czy mała, namiętna czy spokojna, uczciwa czy nieuczciwa (on sam, człowiek dzielny, miał na utrzymaniu baletnicę, był więc pobłażliwym), lecz wiedział, że miłość ta nie może podobać się tym, którym należy zwykle podobać się i dlatego ganił postępowanie brata.
Prócz spełniania obowiązków służbowych i towarzyskich, Wroński zajmował się jeszcze końmi, których był ogromnym amatorem.
W tym roku miały się odbyć wyścigi oficerskie z przeszkodami. Wroński zapisał się na nie, kupił angielską klacz i, chociaż kochał się, z pewną namiętnością przygotowywał się do oczekiwanego wyścigu...
Obie te namiętności nie przeszkadzały sobie nawzajem, gdyż właśnie potrzeba było Wrońskiemu jakiegokolwiek zajęcia i rozrywki, niezależnej od miłości, rozrywki, która dawałaby mu możność zapominać chwilowo o zbytnio przejmujących go wrażeniach.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Lew Tołstoj i tłumacza: J. Wołowski.