Przejdź do zawartości

Anafielas (Kraszewski)/Pieśń trzecia i ostatnia. Witoldowe boje/XLIX

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Anafielas
Podtytuł Pieśni z podań Litwy
Tom Pieśń trzecia i ostatnia

Witoldowe boje

Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1843
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cała pieśń trzecia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XLIX.

Malborskie wieże na niebie czerniały,
Słońce świeciło. Witold piersią całą
Odetchnął; spójrzał na zamkowe ściany.
— Bądź mi zdrów, Mistrzu! niewolo Zakonu!
Kłamstwo tak długie, upokorzeń tyle!
Przecież się z wami rozstanę na wieki,
I Litwa moja! jam na Wilnie Panem!
Krwią-m się dowalczył serca u Jagiełły.
O! gdyby prędzéj usiąść na stolicy,
I cienióm ojca położyć na grobie
Czapkę Xiążęcą i miecz mój skrwawiony! —
— Do Metemburga! — zawołał czeladzi. —
Wy jedźcie z Xiężną i posły Ruskiemi.
Moi zostaną. — Gdzie Witold prowadzi?

Na Ritterwerder. Serce już mu bije,
By pomścić swoich na Zakonie dzieci.
On nie zapomniał niemowląt potrutych! —
— Na Ritterwerder! — Pod wrota podchodzi,
Trąbką zaśpiewa. Trąbka to im znana.
Dwa lata Witold był gościem Zakonu.
Więc most spuszczają. On do zamku wpada,
Ale nie gościem, wrogiem leci wściekłym.
— W pień ciąć załogę! — na swoich zakrzyknął.
Litwa się wali na bezbronnych braci.
Pełen podwórzec rannych i zabitych.
Co żyje, w zamku komnaty ubiega.
Jedni się chronią, drudzy prą za niemi.
Na cztéry rogi pali się budowa.

Mnichów wywlekli na brzeg Niemna, wiążą
Kamień u szyi, i w Litewskich wodach
Topią! Za chwilę nic nie pozostało.
Wzgórze i zgliszcze! kupa tylko kości!
A Niemen płynie, jak płynął od wieka,
Choć w sine głębie sto trupów upadło!

Dwa dni, dwie nocy leci bez oddechu
Witold, po drodze woła lud do siebie,
Na Zakon jątrzy, podburza, wywodzi.
Wtém zbieg, niewolnik, za wojskiem przypada.
— Krzyżacy gonią! — Gonią! — Witold woła. —
— Za tobą, Kniaziu! — On wojsko rozkłada;

Sam w lesie ciemnym ze swemi zasiada,
Gdzie błotem wązka ścieżka się przesuwa,
Długa a ciemna; z obu stron sosnowe
Stare się wznoszą Litewskie olbrzymy;
I strumień wije, ziemię rwąc głęboko;
A trzęsawiska, zielonemi trawy
I żółtem kwieciem ukryte, tak śmieją,
Jak śmieją usta fałszywego człeka!
Wpośród nich olchy i dęby wyrosły,
Między sosnami blady liść wyniosły;
Z drzewa ściętego pomost środkiem słany
Groblą się długą wciąż boru wywija.

Z obu stron grobli Witold się zasadził,
Drzewa podcina, odwróty zamyka,
Przód im odsłania i czeka w milczeniu.
Aż tentent kopyt słychać w oddaleniu.
Znać z ciężkich kroków, że Krzyżackie konie
Żelazem zbrojnych w pole braci niosą.
Zmrok pada. Komtur w las puszczać rozkaże.
Lecz ledwie w lesie — drzewa chwiać poczęły,
Grad strzał się sypie, z tyłu ludzie zbrojni,
Z przodu sam Witold naciera na braci.
Padają rzędem, jak sznurem ciągnęli,
Biegą ich konie, a Litwa zwycięzka,
Z okrzykiem: Łado! walki dokonywa,
I krwią się Niemców nasyca szczęśliwa.


W zamkowym kościele
Śpiew wielki, zwycięzki o sklepienia bije,
Wieją w podwórcu chorągwie Litewskie,
Na wyższym grodzie wiater pogoń wzdyma.
Otwarte bramy,
Domy otwarte,
Lud na ulice
Płynie ściśnięty,
Całą zalega
Świętą dolinę.


Nie pogrzeb, nie stosy;
Weselny to obrzęd, obrzęd to radośny.
Dzwony się z wieży odzywają tłumnie,
A głos im ludu wtóruje do śpiewu,
I światła płoną,
Kadzidła dymią.
Andrzéj Wasiło
Stał u ołtarza,
Witold na tronie
Siedzi wysokim.

Pod dachem złocistym
Jagiełło z Jadwigą, w złotogłów przybrani,
W koronach, z berły stanęli w milczeniu;
Dokoła Polscy cisną się Panowie.
Litwa zdumiała

Kościoł napełnia;
A na ołtarzu,
Kędy niedawno
Znicz płonął stary,
Kapłan mszą śpiewa.

Potém wziął z ołtarza
Koronę Xiążęcą, perłami naszytą,
Laskę Xiążęcą, biały miecz błyszczący,
I świat, zbawienia uwieńczony znakiem.
Witold poklęka,
Głowę pochylił;
I starca ręka
Na jego skronie
Koronę kładnie
Z błogosławieństwem.

Na jego ramiona
Płaszcz rzucą szkarłatny, a w ręce Marszałek
Miecz nagi daje, z słowy poważnemi:
— Oto miecz władzy nad ludami twemi.
Karaj nas, Panie!
Bądź sprawiedliwy;
A miłosierdzie
Niech w sercu twojém
Srogość hamuje,
Karę łagodzi! —


A potém mu laskę
Podają złocistą, i drugi mu rzecze:
— Panie! to godło łaski i pokoju.
Miecz niech na obce służy ci narody.
Nas rządź tą laską,
Sercem rządź twojém,
Słowem pokoju,
Łaski twéj słowem.
Więcéj łagodność
Sprawi, niż bojaźń. —

Siadł Witold na tronie.
I idą Litwini składać mu przysięgę;
Klękają, ręce pokładli na xięgę,
Służyć mu wiernie zaklęli do zgonu.
Witold spoziera
Dumnie dokoła,
Berło podnosi,
Wstrząsa koroną,
Mieczem w powietrzu
Zamachnął jasnym.

I ozwą się śpiewy
Zwycięzkie, wesołe, o kościoł odbiją.
Powstał Jagiełło, powstała Królowa.
Dzwony się w mieście z wszystkich wież ozwały.
A Witold w duszy
Rzekł dumnie swojéj:

— Jam Pan nad Litwą,
Jam Pan nad wami!
Schylcie mi czoła,
Pokłoń się, ziemio! —

A Litwa się cała
Przed Panem pokłania; i ludy jéj klękły;
Puszcze szumiały, rzeki zamruczały,
Kwiaty w dolinach pochyliły głowy.
Z morza do morza
Zadrżała ziemia,
Góry schyliły,
Doliny wstrzęsły,
Ojcowskie duchy
W dłonie plasnęły.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.