Anafielas (Kraszewski)/Pieśń druga. Mindows/XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Anafielas
Podtytuł Pieśni z podań Litwy
Tom Pieśń druga

Mindows

Wydawca Józef Zawadzki
Data wyd. 1843
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cała pieśń druga
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XI.

W połockim zamku trzéj bracia na radzie,
Jak Litwę zniszczyć, stryja upokorzyć.
Każdy z nich swoje zdanie w szalę kładzie;
Jęli się spiérać, i waśnić, i sporzyć.

— Stójcie, rzekł Erden, najmłodszy z trzech braci;
Nam zgody trzeba, więcéj niźli rady,
Zgody trzem z sobą i zgody z sąsiady.
Mistrz nam swa pomoc obiecał, poprzysiągł,
I Kniaź Daniłło do wojny gotowy.
Czegoż chcieć więcéj? Iść, bić i pustoszyć!
Na Nowogródek pociągniemy siłą,
A nim się Mindows zdziwiony obudzi,
Wpadniem, zabierzem; w świetlicy, gdzie ojciec,
Gdzie stryj, zginęli, krwi się ich pomściémy.

Mistrz Inflant swoich wysyła Rajtarów,
Daniłło ruskich otroków nam daje,
Nasze trzy wojska nie pobiegą z placu.
O ojcze! pomścim świętéj twojéj głowy,
Na zbójcy twoim, na dzieciach i rodzie,
Do ostatniego zgnieciem niemowlęcia! —

— Lecz Litwę, myślisz, rzekł Wikind ponuro,
Łatwo zwojować, jak zgnieść pisklę w ręku!
O, nie! Ruś jeszcze Mohilnę pamięta;
Kio wié co czeka — zwycięztwo czy pęta?
Śmierć może! Mindows oczyma sowiemi
W dzień i w noc patrzy i śledzi dokoła,
Zemstę gotuje, jak my tutaj jemu!
Nie wierzcie, bracia, zwycięztwu łatwemu.
Nie razem trzeba, koleją zaczepiać,
Znużyć go walką ciągłą, nieustanną,
I ze stron wszystkich obsaczyć jak zwierza,
Miotać nim, targać, aż postrada siły.
Wówczas dopiéro na Litwę padniemy,
Jak jastrząb pada na zlękłego ptaka. —
Mieczem i ogniem kraj cały przejdziemy,
Grody zdobędziem i ziemie zajmiemy. —

— Na imię Boże! rzekł Towciwiłł średni,
Nikt nie wié losu i końca wyprawy,
Aż z niéj powróci, zrachować do domu
Część łupów swoich, albo swego sromu.
Wiedział Świentosław, że mu z po nad Niemna

Nad Styr aż przyjdzie bez hełmu uciekać?
I ze Lwem razem z sromotnéj porażki
Wynieść miecz tylko złamany na dwoje,
Ranę i pamięć przegranéj, na duszy,
Tak ciężką, jako kamień na mogile? —
Szła Ruś naówczas w wielkiéj rati sile —
Kurdas im wysłał seciny Mogułów,
Ściągnęli ludu chmury jak szarańczy,
Szli tłuszczą z szumem, ze śpiewem, i wcześnie
Łyka na brańców kręcili po drodze.
A jak wracali!! krwią i łzami zlani!
Bracia! Bóg Chrześcjan wié co będzie z nami!
I w imię Jego pójdziem pomścić ojca!
Czas już, zaprawdę, bo wiek w nas przygłuszy
I żądzę zemsty, i boju pragnienie,
I pamięć ojca, i naszych krzywd własnych. —
Ja piérwszy na się Mindowsa wywiodę,
Wyślę mu z wieścią starego Litwina —
On dani zechce, ja posły odprawię
Z urągowiskiem; Mindows przyjdzie z swemi,
Tu go pożyjem; na swojém śmiecisku
Lepiéj się walczy, niż na cudzéj ziemi.
Ruscy go prędko z Połocka wygonią,
My siądziem na kark, pognamy do Litwy. —

Mówił, i wszyscy przystali na zdanie,
Zaraz starego zwołali Litwina,
I iść mu prosto na Litwę kazali,

A o synowcach oznajmić Mindowie,
Że się na Litwę zbiérają i grożą,
Że urągają Kunigasa władzy. —

— Mów, rzekł Towciwiłł, tak, żebyś mu z serca
Gniew dobył wielki, żebyś go zapalił.
Żeby twéj mowy nie wysłuchał końca,
1 wyszedł na nas przed zachodem słońca.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.