Żydzi przy pracy/Wstęp

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Laskowski
Tytuł Żydzi przy pracy
Podtytuł Notatki wieśniaka
Data wyd. 1896
Druk Rubieszewski i Wrotnowski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Ż


Żydzi przy pracy!
Nie wierzycie?
Posłuchajcie!
Że pracują — to fakt, że odmiennie od nas, to nie ich wina. Różnica wszędzie być musi, inaczej świat znudziłby się jednostajnością. Natury poprawiać nie należy, a jeżeli wełna ma kilka gatunków, dlaczegóżby praca mieć ich nie mogła?
Koń pracuje, ciągnąc piersiami, wół karkiem lub rogami; doktór głową, a potrosze ręką, badając puls chorego, adwokat gębą, grabarz rękoma i nogą, bo stopą naciska rydel... wszyscy pracują na swój sposób. A żydek? żydek nietylko, że pracuje, ale pracuje za trzech, handlując. Po pierwsze: bada szlachcica, jak doktór, czy mu potrzeba pieniędzy; powtóre — gardłuje, jak adwokat, „że więcej za pszenicę pod heirymem dać nie może“; po trzecie — robi czasem, jak grabarz, grzebie niewypłacalnego dłużnika... subhastując lub tradując go komornikiem.
Omne trinum perfectum — mawiali starożytni mędrcy — gdzie jest troistość, musi być doskonałość, a do doskonałości dojść można jedynie drogą specyalnych studyów, rozwijających wrodzone uzdolnienie, wytrwałością i oddaniem się zupełnem powziętemu z góry celowi.
I w tym wypadku inaczej nie jest. Są studya, jest uzdolnienie, wytrwałość, cały kahał danych do pomyślnego rezultatu wiodących.
Prostym rozumem, zwyczajną główką takich rzeczy dokonać nie można, do troistej pracy potrzeba terna zalet.
A wiadomo, że terno nawet na loteryi jest rzadkością i na tysiące grających jednemu się trafi.
Są ludzie, którzy tego terna w żydowskiej pracy, co samej pracy nawet nie widzą. Ale jaka na to rada? Przecież przez tyle wieków świat głupi sądził, że ziemia stoi, a słońce kręci się koło niej przyświecając, choć było odwrotnie! Czy stąd wstyd dla ziemi lub dla słońca? Nie — dla tych, co tak myślą.
Tę uwagę astronomiczno-porównawczą wybaczą mi czytelnicy; podyktowała mi ją słuszność, zamiłowanie prawdy i skłonność do obiektywnych poglądów.
Analiza spektralna, jak mię uczono w szkołach, wykazuje, że biały promień słoneczny składa się z siedmiu barw, analiza żydowskiej pracy, gdyby ją jaki mąż uczony przeprowadził, niechybnie dowieśćby musiała, że praca ta ma nie siedm, ale siedemdziesiąt siedm podgatunków, rodzajów, zlewających się w jedną okrągłą całość.
Nie będąc mężem uczonym, nie jestem w stanie każdego z tych odłamów izraelskiego wysiłku opisać, z konieczności przeto poprzestać muszę na najwybitniejszych, tak jawnych i przekonywających, że z nich i o reszcie odcieni niejaki sąd wyrobić sobie można.
Przytaczam je w alfabetycznym porządku:
1) Handel towarami, zbożem, wełną, lasem, słowem wszystkiem, co ziemia daje, 2) faktorstwo, 3) pożyczanie pieniędzy na procenta, nietrafnie zwane „lichwą.“
Znów mamy terno! lecz o przeróżnych kombinacyach.
Trzymać się będę „głównych kierunków“, żeby zaś wykład uczynić barwnym i mniej zawiłym, zastosuję doń „metodę poglądową“ i, wybrawszy z każdego działu odpowiedni „model“, opiszę jego działalność, znajomość fachu, wykonanie podjętej pracy, opierając się zawsze na osobistej obserwacyi, własnem doświadczeniu.
Rzecz prosta, że rozpocznę od najgrubszej ryby — od handlu zbożowego, którego filarem w mojej okolicy jest Mordka Echt.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Laskowski.