Życie i miłostki imperatorowej Katarzyny II/Rozdział VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Życie i miłostki imperatorowej Katarzyny II
Wydawca Wydawnictwo „Świt”
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia „Siła“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ VII.
Faworyci.

Katarzyna zachowywała jakie takie pozory aż do śmierci Grzegorza Orłowa, jak gdyby go się wstydząc. Dopiero po śmierci, szczególniej przy uprzejmej pomocy Potemkina, przestaje się krępować zupełnie i faworytyzm zamienia się jakby w instytucję oficjalną, w sankcjonowaną rozpustę.
A ów cynizm rozpusty nie gorszył w Rosji nikogo, nie dziwił; skandal jawny i całą ścisłością urzędową uregulowany — nie odejmował nic ze czci, powiedzmy więcej z ubóstwienia, które oddawano carowej — jej wszystko było wolno, rozkosze jej były święte.
Przepych dworu, sława monarchini, jej zwycięstw, jej mądrości, a nawet sama jej lubieżność — stawały się środkami atrakcji. Nie jeden oficerek, nie jeden młodzian, poczynający swój zawód, roił sobie, że byle się dostać do Petersburga — może spodoba się Katarzynie i osiągnie najwyższy szczebel fortuny i władzy. Zazdroszczono szczęśliwym i dla siebie się podobnego szczęścia spodziewano.
Jak nam jeden z pamiętnikarzy wspomina — pewien oficerek, uginający się pod brzemieniem długów, książe Kantemir, przez kilka tygodni usiłował napróżno zwrócić uwagę cesarzowej. Dwa razy, udając pomyłkę wszedł do jej apartamentów — gdzie jednak nie zastał nikogo, za trzecim udało mu się ujrzeć cesarzowę. Bez namysłu upadł jej do nóg i począł błagać, aby nie odpychała go od siebie. Lecz cesarzowa czy że była kim zajęta, czy nie lubiła oświadczyn gwałtownych, zadzwoniła bez namysłu i wydała rozkaz aresztowania śmiałka. Niefortunnego amanta przeprowadzono do jego wuja hr. Czernyszowa, któremu Katarzyna poleciła, aby nauczył siostrzeńca rozumu.
Takie oświadczyny raptowne nie wchodziły w program — stanowisko faworyta można było osiągnąć przeważnie za pomocą intryg — jak w ostatnich latach jedynie z zezwolenia wszechpotężnego Potemkina. Czasem tworzyły się nawet partje, wystawiające swych kandydatów i zwalczające się zaciekle.
Był nawet specjalny ceremonjał dworski, wskazujący na wstąpienie w pełnienie obowiązków przez nowego wybrańca. Mianowicie podczas przyjęcia wieczornego, spostrzegano nagle, że cesarzowa wpatruje się w jakiegoś oficerka, przedstawionego wczoraj i nie wyróżniającego się dotąd z pośród tłumu dworzan. Następnego dnia dowiadywano się, że młodzieńca powołano na stanowisko adjutanta pałacowego. Był to nieomylny znak dla otoczenia. Rankiem młody człowiek otrzymywał króciutkie zaproszenie, aby przybył do dworu. Tu przedewszystkiem prezentowano go nadwornemu lekarzowi anglikowi Rogersonowi, w dalszym ciągu młodzieniec udawał się po instrukcje do hr. de Bruce, później oddawano go w niezawodne ręce panny Protasow, której „delikatne“ funkcje trudno, w granicach przyzwoitości, bliżej określić.
Po odbyciu tego ceremonjału, otaksowaniu wartości raczej nowego wybrańca, wprowadzano go do przeznaczonych na ten cel apartamentów, urządzonych z bajecznym przepychem. Zaledwie otworzył biurko, znajdował w nim — pierwszy podarunek — sto tysięcy rubli w złocie, ów przedsmak przyszłych darów, co odtąd obsypywać go miały.
Wieczorem podczas przyjęcia dworskiego, wsparta po raz pierwszy na ramieniu nowego faworyta, ukazywała się cesarzowa. Zazwyczaj Katarzyna siadała do gry w karty i punktualnie o dziesiątej przerywała grę, poczem żegnała towarzystwo, udając się do swych apartamentów. Po chwili znikał i nowy faworyt, w ślad za monarchinią.
Od tej pory wybraniec nie opuszcza już pałacu, wychodząc za jego progi wyłącznie w towarzystwie cesarzowej. Od tej pory jest jakby ptakiem, więzionym w klatce; klatka ta, co prawda piękna, złota — ale surowo strzeżona. Cesarzowa pomna paru zdrad i zawodów jakich doznała roztacza nad nim najściślejszą kontrolę, każdy krok nowego faworyta jest pilnowanym. Nie wolno mu przyjmować żadnych wizyt, nie może również oddawać ich nikomu.
Tak faworyt Mamonow raz tylko jeden otrzymuje pozwolenie udania się na obiad do posła francuskiego hr. de Segur.
Lecz Katarzyna już jest niespokojną — gdy poseł i zaproszeni goście od obiadu wstają, widzą przez okno powóz imperatorowej, w którym jeździ wolno pod oknami, tam i z powrotem. W tem śledzeniu, oczekiwaniu znać cały niepokój na chwilę opuszczonej kochanki.
I nic dziwnego. Częstokroć Katarzyna z powodu swych konfliktów sercowych czuła się nieszczęśliwą, jak najpospolitsza jej poddanka. Ten sam Mamonow porzucił ją wkrótce, by się ożenić z jedną z dam dworu, innego zaś amanta jej Korsakowa, schwytała w objęcia hr. Bruce. Ale nie zapominajmy, że Katarzyna brała nowych faworytów mając i 60 lat! Wprawdzie na różnicę wieku i swą misję imperatorowa patrzyła dość oryginalnie.
Gdy towarzyszem jej stał się Zubow, — M. Sałtykow, który zawsze otwarcie rozmawiał z cesarzową, zwracał jej uwagę na wielki przedział, jaki istnieje między 63 l. kobietą a 23 l. młodzieńcem.
— Cóż z tego — brzmiała odpowiedź — oddaję wszelkie usługi państwu, wychowuję bowiem dlań utalentowanych, młodych ludzi. W te słowa wierzyła szczerze a troskliwość z jaką wtajemniczała swych ulubieńców w sprawy pierwszorzędnej wagi miała istotnie coś pokrewnego z tkliwością macierzyńską.
Nie dość na tem. W okresie czasu między detronizacją faworyta, a mianowaniem drugiego następował w sprawach państwa rodzaj bezkrólewia, a kwestje osobiste przysłaniały sobą wszystkie inne zdarzenia. Zresztą tego rodzaju bezkrólewia trwały krótko, najwyżej jedną dobę — na otwarty wakans oczekiwał cały legjon.
Nawiasem mówiąc, na korzyść Katarzyny przemawiała ta okoliczność, że dobierała ona faworytów nie tylko w zmysłowych celach. Mimo swych zalet umysłowych i stałości charakteru, rozumiała ona, że to nie jest wystarczającem, by módz sprostać zadaniu. Monarchini odczuwała potrzebę męskiego rozumu i woli, choćby te zdolności były niższe niż jej rozum i wola. W jednym z listów pisze do Potemkina, iż doznaje wrażenia jakby z powodu przedłużającej się jego nieobecności nie miała zupełnie rąk.
Gdyby przy sobie nie miała Orłowa, Potemkina a pod koniec Zubowa — może nigdy do takiej potęgi nie byłaby doszła, jak doszła.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Liczby ani porządku wszystkich kolejno po sobie następujących faworytów — niemal niema możności zrachować. Ze specjalnym zamiłowaniem zajmowali się tą sprawą niemieccy uczeni i poświęcali jej grube tomy. Z buchalterską ścisłością i dokładnością spisywali ich rangi, pensje, ordery, wartość dusz chłopskich i djamentów, podarowanych przez carową.
Postaram się najgłośniejszych wymienić.
Działo się to jeszcze w okresie czasu, gdy Potemkin nie zrezygnował z dość problematycznego zaszczytu kochanka carowej. Dnia pewnego wzywa ona do siebie hrabiego Rumiancewa i poleca by przysłał jej dwóch młodych ludzi, nadających się na sekretarzy osobistych.
Hr. Rumiancew deleguje Zawadowskiego i Bezborodkę, zatrudnionych w jego kancelarji.
ZAWADOWSKI syn skromnego popa, dzięki usilnej pracy ze służącego niemal doszedł był do stanowiska sekretarza hrabiego. Szybko potrafił zdobyć łaski monarchini. Mimo iż nie pierwszej młodości, był bardzo przystojnym mężczyzną, ułożenie miał miłe i taktowne. Aby wszechpotężnego Potemkina nie urazić postanowiła Katarzyna możliwie taić stosunek. Dlatego zatrzymano Bezborodkę i awansował on wraz ze swym szczęśliwym kolegą jednocześnie ze stopnia na stopień, by nie zwracać uwagi. Dopiero gdy Potemkin wycofał się sam z miłosnego związku, występuje Zawadowski jako oficjalny amant. Zajmuje opróżnione po Potemkinie apartamenta w Pałacu i mimo, że nadal pełni obowiązki sekretarza — otrzymuje rangę generał majora.
Zawadowski był taktowny, lecz niezbyt przewidujący. Dał się wciągnąć w intrygi przez co sam spowodował swój upadek. Jako pupil Rumiancewa — a ten zaprzyjaźniony był z Orłowemi — począł wraz z niemi dążyć do upadku Potemkina. Jednooki cyklop chytry i przebiegły, jak lis, momentalnie na machinacjach się poznał i obawiając się faworyta jako narzędzia innych, oddalił od dworu.
Katarzyna jednak, która zdążyła do niego się przywiązać, załagodziła jakoś sytuację i Zawadowski powrócił na nowo. Zawadowski był istotnie przywiązany do monarchini — ona też wierzyła mu ślepo i on jedynie miał prawo w Radzie Państwa krytykować jej zarządzenia. Po za Potemkinem był jedynym człowiekiem, który po zerwaniu miłosnego — zachował przyjacielski stosunek. Po opuszczeniu apartamentów intymnych w Zimowym Pałacu, pozostał w stolicy, bywał na dworze i powierzano mu najtajniejsze misje. Był człowiekiem prawego charakteru i potrafił sobie pozyskać takie uznanie, że nawet Paweł I i Aleksander I później odnosili się do niego z wielkim szacunkiem.
ZORICZ. Po Zawadowskim, Potemkin dla wszelkiej pewności, począł wyszukiwać własną kreaturę. Wynalazł niejakiego Zoricza, młodego oficerka, który niedawno przybył do Petersburga i zwrócił się do niego o protekcję. Ponieważ Zoricz fizycznie odpowiadał typowi, jaki się mógł podobać Katarzynie, Potemkin zrobił go swym adjutantem, przybrał w piękny mundur huzarski i zaprowadził na dwór. Oczywiście skutek nastąpił spodziewany. Nikt z równą zręcznością, jak Zoricz nie potrafił wyciągać od Katarzyny podarków i pieniędzy. W przeciągu 11 miesięcznego swego panowania — gdyż tylko tyle ono trwało — zdążył otrzymać pół miljona rubli w gotówce, dwa tysiące chłopów, nie licząc brylantów, ocenionych na dwieście tysięcy.
Nic dziwnego, że od tak nieoczekiwanej fortuny zakręciło się oficerkowi w głowie, zdawało mu się, że na wszystko pozwolić sobie może i począł dawnego swego opiekuna a protektora Potemkina traktować lekceważąco. Potemkin zbyt był wówczas silny, by się obawiać jego wpływów. Nie zazdrościł mu również sum, wycyganianych od Katarzyny. Sam robił to lepiej i na większą skalę. Postanowił jednak dać przykład głośny, że wszystko musi być tak, jak on chce a faworyt najwyżej jego pionkiem; jednem słowem przykład taki, żeby drugiemu do głowy nawet nie przyszło mu się sprzeciwiać.
Poczyna więc tłomaczyć Katarzynie, że Zoricz jest beznadziejnie pusty i głupi, kompromituje się ona wprost, zadając z takim osobnikiem. Nadmieniał, że uważałby za bardzo wskazaną zmianę adjutanta... a Katarzyna, jak zwykle, zgodziła się na jego zdanie.
Rozmowa ma miejsce w Carskim Siole. Cesarzowa, która przed chwilą rozstała się z Zoriczem, siada i piszę doń list, rozkazując wyjechać natychmiast do swych majątków. Tak samo, jak postąpiła przed tem z Wasilczykowem. Zoricz, gdy otrzymał epistołę, rzucił się jak nieprzytomny do apartamentów carycy. Lecz straż go nie chce przepuścić. Wtedy pędzi do Potemkina i proponuje zupełną uległość, ale książe Taurydzki tylko się śmieje i powiada, że pobyt na wsi jest wskazany dla zdrowia...
Z konieczności musiał Zoricz opuścić dwór, zabierając na pociechę swe skarby. Osiadł w swym majątku Szkłow w Liflandji, gdzie usiłował pędzić żywot udzielnego księcia. Nie starczyła na to jego fortuna i umarł obarczony długami.
Zoricz nie był genjuszem, lecz nie był takim głupcem za jakiego go chciał przedstawić Potemkin. Z natury dowcipny, utalentowany i wesoły był duszą dworu. Jednocześnie jednak odznaczał się chciwością, próżnością i pychą, co go ostatecznie zgubiło.
KORSAKOW, który nastąpił w kolei faworytów ma swą specjalną historję. Uchodził on na dworze za człowieka, który jeszcze nigdy nie miał nic bliższego z niewiastą. Zainteresowało to wysoce taką mistrzynię miłości, jak Katarzynę i podnieciło silnie. Też pewnego wieczoru ofiarowała mu piękny bukiet białych róż, wcale niedwuznacznie wyrażając swą wolę. Korsakow dostąpił łaski — ale fama o jego niewinności okazała się silnie przesadzoną, gdyż przyłapała go Katarzyna we własnej sypialni w objęciach hr. de Bruce — wobec czego oburzona przegoniła natychmiast, bez dalszych ceremonji.
O stopniu wykształcenia Korsakowa świadczy następująca anegdota. Korsakow słyszał, że każdy magnat posiada bibljotekę. Gdy popadł w fawory i zdawało mu się, że jest ważną figurą — i jemu się zachciało księgozbioru. Wzywa więc księgarza i poleca, by mu takowy w przeciągu doby dostarczył. Gdy zaś księgarz się pyta jakie dzieła sobie życzy do bibljoteki — Korsakow odpowiada: „Wszystko jedno! Tak jak u cesarzowej. Duże książki na górze a małe na dole“!
ŁANSKOJ. Po Korsakowie sympatja Katarzyny skłania się w stronę bufonowatego błazenka Strachowa, ale już po upływie czterech miesięcy miejsce tego zajmuje Lewaszow, po jeszcze krótszych rządach Lewaszowa — Łanskoj. W tym wypadku zda się naprawdę przemówiło serce Katarzyny — a nie tylko zmysły.
Jak wspomniałem otrzymał Łanskoj stanowisko faworyta, mimo że się Katarzynie bardzo podobał, nie prędzej niż się opłacił Potemkinowi zwykłym haraczem 100,000 rubli.
Zawsze jednakowo w pięćdziesięcioletniej Katarzynie zakochany, zawsze miły i słodki, zawsze jej umysł odgadujący, z nikim się nie wiązał, do niczego się nie wtrącał i jak mówi jeden z niemieckich historyków „oddał się wyłącznie swej służbie i żył wyłącznie dla swego obowiązku”. Zabiegali o jego względy i Józef II austryjacki i pruski Fryderyk Wilhelm i Gustaw III szwedzki — ale nie dał się nigdy wciągnąć w politykę. A zyskał był u ubóstwianej monarchini takie zaufanie — że gdyby chciał, mógł nawet Potemkina wywrócić i rzeczywiście książe począł go się obawiać. Lecz Łanskoj był cichy, spokojny i nie pożądał ani zaszczytów ani władzy. A rangi i zaszczyty spadały nań pierwej, niż miał czas o nich pomyśleć. Z gwardzisty w ciągu trzech lat został jenerałem dywizji, generał adjutantem, szefem kilku pułków, otrzymał 5 wielkich wstęg rosyjskich i zagranicznych, a prócz wielkiej ilości djamentów pozostawił po sobie majątek wartości 8 milionów rubli. Katarzyna przyznawała, że takiej wierności, takiego poświęcenia nie spotkała drugi raz w swem życiu... i niewiadomo gdzieby się zatrzymały jej łaski, gdyby nie katastrofa. Łanskoj był słabego zdrowia i zmarł nagle w 27 r. życia, (1784 r.) utrudzony swą służbą.[1] Po jego śmierci cesarzowa przez 8 miesięcy nie mogła utulić się w swym żalu — zbrzydziła sobie i interesa i politykę, poczuła nawet wstręt do dworu, nie chciała zajrzeć do Carskiego Sioła, gdzie ze zmarłym parę miesięcy co rok przebywała i sprowadziwszy do siebie jego siostrę, z nią razem resztę lata na wsi przepędziła.
Wszyscy przyjaciele i wierni słudzy monarchini poczytywali sobie za obowiązek prosić ją, aby nie zamykała w swem sercu przystępu dla uciechy i raczyła przybrać sobie do boku towarzysza — przytem czynili oczywiście zabiegi, by wybór padł na kogoś bliskiego.
Długo wzbraniała się Katarzyna, lecz natura ma swe prawa — pojawił się piękny Jermołow i... stało się, co się stać miało. Jermołow dostąpił swej wysokiej godności z poręki oczywiście Potemkina. Ale Potemkinowi wielu protegowanych odpłacało się niewdzięcznością. To samo nastąpiło i w wypadku Jermołowa — tylko w nieco innym sensie. Jermołow był niezwykle prawą i szczerą naturą. Gdy nieco bliżej się z aparatem państwowym zapoznał, uderzyły go olbrzymie nadużycia, jakie Potemkin na każdym kroku popełniał i zakomunikował Katarzynie, że jego zdaniem, Potemkin nie tylko nie powinien piastować wysokich dostojeństw, ale powinien zostać pociągniętym do odpowiedzialności.
Potemkin poczuł, że sprawa staje się wyraźnie niebezpieczną i dla tego oświadczył wprost cesarzowej, by wybierała między nim a Jermołowem. Katarzyna czuła, że Jermołow ma rację i ciężko jej było się z nim rozstawać...... lecz bała się wypowiedzieć wojnę wszechpotężnemu księciu. Dlatego po długim wahaniu wybrała Potemkina... a Jermołow otrzymał rozkaz udania się w dłuższą podróż zagranicę.
Po powrocie zamieszkał w Moskwie, która była jakby przytułkiem wszystkich zdymisjonowanych faworytów.
Z pośród plejady amantów carycy był jedynym, który nigdy swego stanowiska nie wykorzystał dla osobistych celów. —
Mamonow. Już w dniu wyjazdu Jermołowa przedstawionym został Aleksander Mamonow, pochodzący ze starej rosyjskiej szlachty.
Mamonow był człowiekiem olbrzymich ambicji i swe stanowisko kochanka jął wykorzystywać w kierunku wtajemniczenia się szczegółowego we wszystkie interesy państwowe. Gdy mu się to udało, począł wtrącać się do rządów i ze swemi radami występować. Rady nie były głupie — przyjmowała je czasem Katarzyna i Mamonow tak rósł w siłę.... że znowu począł go się obawiać Potemkin. Parokrotnie usiłował go wygryźć — daremnie, bo cesarzowa coraz bardziej polegała na zdaniu Mamonowa i była do niego przywiązaną. Już była mowa o tem, że Mamonow obejmie stanowisko wicekanclerza — gdy nastąpił upadek. Katarzyna nie była młoda, miała koło sześćdziesiątki — faworyt zaś młody. Czy to z tego powodu, czy też romans zainscenizował przewrotny Potemkin, lecz Mamonow nawiązuje stosunek ze śliczną księżniczką Szczerbatow... i jej wdzięki przywiązują go coraz bardziej. Gdy Katarzyna chwyta miłosną parę na gorącym uczynku i obsypuje wymówkami — oświadcza najspokojniej, że woli księżniczkę, niźli carową. Katarzyna w tej chwili wezwała popa i kazała dać ślub parze, co zdaje się nie wchodziło w ich widoki... i wysłała do Moskwy.
Jeśli leciwa cesarzowa sama nie czuła, że nie może urodą pociągnąć nikogo — to wieść tę usłyszała z ust Mamonowa. Mimo, że odczuć musiała ją boleśnie, jak każda kobieta, — nie zraziła się bynajmniej do dalszych miłosnych awantur.
Wybrała sobie małego niepozornego oficerka za partnera — Zubowa.
PLATON ZUBOW był w istocie mało pociągający. Lecz może dla tego wybrała go monarchini, by tem łatwiej utrzymać. Zubow jest ostatnim kochankiem i po śmierci Potemkina zajmuje miejsce tegoż t. j. w imieniu Katarzyny rządził wszechwładnie Rosją.
Wojna ze Szwecją i Turcją — przedewszystkiem zaś wywołanie zamieszek w Polsce i wojna z nami — były jego dziełem; chytremu i przewrotnemu łotrowi zawdzięczamy ostateczny podział.
Prócz tego szlachetnego czynu maczał on swe ręce i w bezprawnem zagarnięciu Kurlandji i w zamordowaniu Gustawa III Szwedzkiego.
Katarzyna miała doń zaufanie zupełne i jak to się często zdarza przy „ostatnich miłościach“ — ulegała we wszystkiem.
Zubow pozostał faworytem aż po dzień śmierci imperatorowej. Był na tyle przebiegły, iż przewidując zgon, starał się wedrzeć w łaski następcy tronu, nielubianego przez carową i odgrywającego na dworze drugorzędną rolę.
Snać musiało mu się to udać, bo po śmierci cesarzowej oświadczył Paweł: „Przyjaciele mej matki są niemi przyjaciółmi“!
Ale prędko widocznie dobry stosunek się zepsuł, bo wkrótce wyjechał zagranicę na stały pobyt i osiedlił w Niemczech, skąd przygotowywał zamach, zakończony zamordowaniem Pawła I.
W tym względzie zachodzi podobieństwo pomiędzy pierwszym kochankiem Katarzyny a ostatnim. Grzegorz Orłow przy udziale swych braci pozbawił tronu jej męża Piotra III zaś Platon Zubow, również przy udziale braci — syna. Obaj doszli do najwyższych zaszczytów, obaj otrzymali tytuły hrabiowskie, później książęce i obaj jedynie mieli prawo nosić na piersi portret cesarzowej obsypany brylantami. Różnili się jedynie co do wyglądu: Orłow był rosłym mężczyzną, atletą — Zubow — niemal niepozornym karzełkiem. Koła dworskie nawiązując do jego imienia Platon — podrwiwały, iż cesarzowa może z nim uprawiać tylko miłość platoniczną.
Tacy byli najwybitniejsi kochankowie Katarzyny, których nazwiska przeszły do historji...
Prócz nich istniał jeszcze legion. Zdarzało się, że na jedną noc sprowadzano monarchini rosłego, prostego żołnierza, obdarzonego niezwykłemi zdolnościami fizycznemi — i ten wypełniwszy swój obowiązek, powracał nazajutrz do pułku, jako oficer... lecz carycy nie oglądał więcej... chyba, że się jej bardzo przypodobał.
Badania współczesnych lekarzy wysuwają hypotezę, że cierpiała, specjalnie pod koniec życia Katarzyna, — na chorobę polegającą na nienasyconym pociągu płciowym.





  1. Jak istotnie uciążliwą była ta służba, podkreślić należy, że poprzednik Korsakow, mimo tęgiej budowy, po paru miesiącach począł pluć krwią.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.