Życie Buddy/Część pierwsza/VIII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor André-Ferdinand Hérold
Tytuł Życie Buddy
Podtytuł według starych źródeł hinduskich
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Concordia Sp. akc.
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Franciszek Mirandola
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



*   VIII.   *

Książę Sidharta żył szczęśliwie z żoną, a król rozkochany, jak nigdy jeszcze w synu, dbał o to, by nie doznał żadnej przykrości. Kazał zbudować trzy wspaniałe pałace, na porę letnią, zimową i porę deszczów, i zabronił mu wychodzić z nich, w celu wędrowania po rozłogach ziemi.
W tych to pałacach, białych, jak chmury jesienne, a jasnych, jak wozy niebian, bogów i bogiń, żył książę wśród rozkoszy, słuchając muzyki swej żony i jej służebnic. Patrzył także na tancerki zwinne, uśmiechnięte, wirujące przy dźwięku złotych cymbałów lżej, niśli apsary niebieskie.
Kobiety rzucały mu spojrzenia przelotne, ruszając powiekami, brwiami i rzęsami, on zaś, oczarowany ich wdziękiem, ani myślał opuszczać tych przybytków śmiechu i pieśni. Nie wiedział zgoła co starość, choroba i śmierć.
Radowało Sudhadanę życie syna, dla siebie samego był jednak bardzo surowy, starając się uchronić duszę przed wszelką namiętnością i zachować jej czystość i pogodę. Nie czyniąc nic złego, obdarzał ludzi cnotliwych. Nie znał co wygody, czy rozkosze i wolny był od jadu skąpstwa. Poskramiał zmysły, jak dzikie konie, i postępował rozsądnie z bliskimi swymi. Nie szkodząc nikomu, czerpał mądrość użyteczną wszystkim, pragnął też dobra i szczęścia poddanych swoich. Oczyszczając ciało wodą świętych stawów, oczyszczał duszę świętszą jeszcze wodą cnoty. Nie mówił słów miłych, a kłamliwych, zaś prawda jego nie była nigdy okrutną. Był sprawiedliwym i pokonywał wrogów nie siłą, lecz prawością charakteru. Nie skazywał na śmierć winowajców i nie patrzył na nich gniewnie, ale, udzieliwszy zbawiennych rad, puszczał ich wolno.
Poddam wstępowali w ślady króla, tak że królestwo Kapilavastu stało się najzbożniejszeni i najszczęśliwszem ze wszystkich.
W jakiś czas potem piękna Gopa obdarzyła męża synem, któremu dano imię Rachula, a król Sudhadana radował się wielce, że ród nie wygaśnie i dumny był z wnuka, jak przedtem z syna.
Trwał dalej w cnocie, żył, jak asceta, pełnił dobre uczynki, a jednocześnie popychał syna ku coraz to nowym rozrywkom, bojąc się, by nie porzucił pałaców, miasta i nie ruszył w ponure pustelnie świętych lasów.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: André-Ferdinand Hérold i tłumacza: Franciszek Mirandola.