Świat kobiety/XXV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Edward John Hardy
Tytuł Świat kobiety
Rozdział Nauka kobieca
Wydawca Księgarnia Teodora Paprockiego
Data wyd. 1890
Druk Emil Skiwski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Waleria Marrené
Teresa Prażmowska
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ XXV.
Nauka kobieca.

Kobieta z wdziękiem kobiety,
A z męzką myśli potęgą.

Kobiety nami rządzą. Starajmy się je doskonalić. Im będą światlejsze, tém i my także światlejszymi będziemy. Od wykształcenia kobiecego umysłu zależy mądrość mężczyzn. Natura kobiecą ręką urabia męzkie serca.

Sheridan.

Literatura może dać kobietom znaczenie towarzyskie, ale nie powinny go nadużywać. Niebieska pończoszka wymaga długiéj białej spódniczki.

Sydney Smith.

MMusimy litować się nad pannami, które są kwaśne i posępne, skoro nie podnieca ich jakaś rozrywka lub jéj oczekiwanie. Życie bowiem jest niewiele warte, jeśli potrzebuje ciągle sztucznego podbudzenia. Starajcie się panie znaléźć zajęcie same w sobie i dołóżcie pracy, ażeby zabezpieczyć sobie przyjemności na dnie cierpień, choroby, samotności przymusowéj, z powodu słabych sił i przybytku lat (jeśli o latach kobiet mówić można). Postanówcie być pogodnemi i przyjemnemi nawet wówczas, gdy piękność i młodość minie. Ważnym bardzo nabytkiem jest zamiłowanie w czytaniu. Wiersz Stelli do Swifta może nie być bardzo piękny, zawiera przecież myśl zdrową, iż nie należy rachować jedynie na wdzięk twarzy, ale starać się także potrzeba dla przyszłego szczęścia o wykształcenie umysłu.

Taki jest kobiet smutny los.
Najwyższym darem — zgrabny nos!
A nim trzydzieste minie latko,
Starą jest panną, lub mężatką —
Co była kochana... niedługo!
Twą, opiekunie mój, zasługą,
Że zapędziwszy się już w lata,
Ciężarem nie jestem dla świata.
— By młodość przedłużyć mi złotą,
Uczyłeś, co grzechem, co cnotą, —
Że w sercu jest blask, co przyświeca,
Gdy ogień już traci źrenica, —
Że myśli polot, dowcip szczery
Zastąpią znikłą gładkość cery;
A choć włos barwę straci — za to
Ma wyższy rozum być zapłatą.
Ta mi nauka w myśl trafiła —
I po trzydziestce jeszczem miła.

Prawda, iż najgorszym rodzajem rozrywki jest czytanie, jeśli kto poprzestaje jedynie na groszowéj literaturze ulicznéj; dzięki jednak przedsiębiorstwu kilku wydawców, którzy powinniby być popierani bardziéj, niż się to dzieje, istnieje teraz groszowa literatura przyzwoita, a wcale nie nudna. Zresztą, nie tyle tu idzie o to, co się czyta, jak ile raczéj się czyta. Kobieta, która się szanuje, nie otworzy bez wyboru każdéj książki, co jéj w rękę wpadnie. Mówiąc o czytelnictwie osób młodych, Ruskin dodaje: „Puśćcie je swobodnie do księgozbioru, jak jelonka na łąkę. Pozna on złe zioła sto razy lepiéj od was, pozna téż i dobre i spożyje nieraz gorzkie i cierpkie, jeśli te mu są przydatne, takie, o których wy nigdy nie pomyślelibyście dla niego.” W wyborze książek, tak samo jak przyjaciół, jest tylko jedna zasada — szukać najlepszych.
Macaulay w jednym z listów do ukochanéj siostrzeniczki pisze, iż pozna wkrótce, jako książki są lepsze od ciastek, cacek i zabaw, i dodaje: „Co do mnie, gdyby kto chciał mi dać najpotężniejsze królestwo, jakie kiedykolwiek istniało, gdybym miał wspaniałe pałace, ogrody, uczty, wina, powozy, konie, ubiory, stu służących na moje rozkazy, pod tym jednym warunkiem, abym się wyrzekł książek, — nie chciałbym być takim królem. Wolałbym zostać ubogim człowiekiem, mieszkać na poddaszu i miéć książki, niż być możnym królem, nielubiącym czytać.”
Pomimo to ogół dziewczynek przekłada ciastka i cacka nad książki, a dużo dorosłych wolałoby, zamiast nich, posiadać wspaniałe suknie. Zamiłowanie przecież w czytaniu nabyte być może z trochą starania przez każdego, a szczególniéj przez osoby młode. Nawet poważne książki przy bliższém poznaniu nie są wcale tak suche, jak się z pozoru wydaje. Jeśli kto przezwycięży się z początku i czytać zacznie dobre książki, przyzwyczai się do nich w krótkim czasie. Czytałem w jedném z czasopism następujące zdarzenie. Młoda panna, co świeżo skończyła pensyę, prosiła jednego z przyjaciół o pożyczenie książki.
„Dałem jéj „Sartor Resartos” Carlyle’a i byłem bardzo ciekawy, co z tego wypadnie. Oddając książkę, panienka powiedziała mi, iż za pierwszém czytaniem nic z niéj zgoła nie zrozumiała; zaczęła czytać ją po raz drugi i zdawało jéj się, że cokolwiek rozumie. Książka zachwyciła ją dopiero za trzeciém czytaniem. Takie trzykrotne odczytanie podobnéj książki stanowi samo przez się wykształcenie czytelnicze.”
Każda panna i wogóle każda kobieta powinna starać się o gruntowne wiadomości z najlepszych źródeł. Można do tego dojść, poświęcając dziennie chociażby tylko dziesięć minut czasu, bo tym sposobem przeczyta się rocznie kilka książek. Po co czytać nędzne dzieła, kiedy istnieją doskonałe w każdym przedmiocie? Niech każdy stara się zebrać własną bibliotekę, złożoną z dzieł wyborowych, niech każdy zapisuje to, co go w nich uderzy. Do wykształcenia potrzeba czytać i myśléć; czytać mniéj, więcéj myśléć. Czytać, gdy się ma czas; myśléć przy pracy o tém, co się czytało.
Tym sposobem, jeśli panna wykształcić się pragnie, może to uczynić bez względu na ubóstwo lub zajęcie. W amerykańskim uniwersytecie dla kobiet, w Vassar, uboga lecz energiczna dziewczyna pokazała, iż można bez środków dostąpić uniwersyteckiego wykształcenia. Zaraz po przybyciu do uniwersytetu wywiesiła w swojém oknie następujący napis: „Rękawiczki i buciki naprawiam porządnie po 10 cent. od sztuki, przynoszę śniadania po 10 cent. od każdego. Czeszę codzień po 25 cent. tygodniowo, ścielę łóżka po 10 cent. tygodniowo.” New York Morning Journal donosi, iż przez dwanaście miesięcy, przebytych w Vassar, praktyczna dziewczyna nietylko utrzymała się przyzwoicie, lecz opłaciła wpisy i kursa.
Można się wiele nauczyć z dobréj powieści, samo zaś zapomnienie o sobie przy czytaniu opisu wymarzonych charakterów odświeża i pokrzepia, — jednakże zbytnie zamiłowanie w czytaniu powieści jest jednym z powodów stępienia umysłu i odwrócenia go od poważnych studyów.
Mówią, iż wiek nasz jest wiekiem czytania; właściwiéj może byłoby go nazwać wiekiem plotkarskim, bo nasze zamiłowanie do plotek oddziaływa na literaturę. Ztąd to pochodzi popularność niektórych czasopism. Gdyby tylko czytane były te książki, które na to zasługują, połowa plotek przepadłaby niezawodnie. W swoim „Postępie nauczania” lord Bacon doradza naukę matematyki dla chłopców, których myśl ciągle przeskakuje z przedmiotu na przedmiot i nie może się na jednym zatrzymać. Jeśli w chłopcach należy wyrabiać zdolność skupiania umysłu, bardziéj jeszcze stosuje się to do dziewcząt. Teraz, gdy dzienniki i czasopisma zepchnęły w kąt książki, grozi nam wszystkim ptasie usposobienie. Są już tacy, co uważają, iż nawet dziennikarski artykuł jest zbyt długim, i lubią, jak wróble, żywić się tylko okruszynami. Kiedy ludzie przenoszą w ten sposób nad chleb pszenny prawdziwéj literatury otręby, sieczkę i plewy powszednich wypadeczków, albo skandalów towarzyskich, musi ztąd wyniknąć rozprężenie energii i utrata zdolności skupiania uwagi.
Życie jest krótkie, liczba zaś wydawanych dzienników, czasopism, książek bardzo wielka, — potrzeba więc wybierać najlepsze, a odrzucać gorsze. Zwracając się do dziewcząt i mówiąc im, jak co czytać należy, Ruskin powiada: „Pamiętajcie, że jeśli przeczytacie jedno, nie przeczytacie drugiego, i że tego, co dziś stracicie, nie odzyskacie jutro. Czyż będzie marnotrawił czas na plotkarstwie ze służącym ten, co może rozmawiać z królami i krolowemi?”
Najlepsze są zabawy i zajęcia wspólne, skupiające pewną grupę, i dlatego lepiéj jest czytać razem, niż gdy to każdy czyni sam dla siebie; tymczasem sztuka pięknego czytania niknie coraz bardziéj. Dziewczęta z próżniactwa lub niedbalstwa nie uczą się wyraźnego wymawiania i nie starają się ożywiać domowego kółka zapomocą pięknego czytania, a tym sposobem tracą sposobność przypodobania się rodzinie. „Znałam małżeństwo — pisze pani Warren, — w którém mąż przez dwa lata choroby, zmuszony do nieruchomości, stał się nadzwyczaj drażliwy. Żona nie umiała ani grać, ani śpiewać, ale czytała prześlicznie, zupełnie tak, jakby rozmawiała, nieraz więc łagodziła swym słodkim głosem jego cierpienia.”
Głośne czytanie i deklamacya są to talenta towarzyskie, które powinny być rozwijane od dzieciństwa. Należą one do najmilszych uzdolnień żon i matek; na nieszczęście, wiele z pomiędzy nich woli błyszczéć wszędzie indziéj, niż w tém miejscu, w którém szczególniéj czynić to powinny.
— Więc tak — mówił jeden z panów, spotykając drugiego, — ożeniłeś się wreszcie! Niechże ci powinszuję, bo słyszałem, że masz znakomicie utalentowaną żonę.
— Tak — brzmiała odpowiedź, — moja żona jest bardzo utalentowana, jest jak w domu w literaturze, w sztuce, jak w domu wśród nauk, jest wszędzie jak w domu, oprócz...
— Oprócz gdzie?
— Oprócz w domu.
Co do nauk, jakie powinny być udziałem kobiety, Ruskin sądzi, iż należy uczyć ich tego samego, co mężczyzn, jednakże nie w jednakim stopniu. „Kobieta w każdém towarzyskiém położeniu powinna umiéć to samo, co jéj mąż, ale w inny sposób.” Wszystko, co umie, niech umie dokładnie, tylko nie potrzebuje umiéć równie wiele. Jéj wiadomości, tak co do obcych języków, jak nauk, jakkolwiek elementarne (nie powierzchowne), będą dostateczne, jeśli uzdolnią ją do zrozumienia przez męża i jego przyjaciół.
Możnaby na to odpowiedzióć, iż panna powinna uczyć się dla własnego pożytku, a nie dla domyślnego męża, którego może nigdy miéć nie będzie. To prawda, sądzę jednak, że taką zapewne była myśl Ruskin’a, kiedy mówił: „kobieta powinna umiéć to samo, co jéj mąż,” iż krzywdę wyrządza się pannie, nie dając jéj wykształcenia, — bo jeśli pójdzie za mąż, grozi jéj lekceważenie męża i synów. Gdyby wychowywano dziewczęta tylko na ozdoby życia małżonków, nie miałyby nigdy nad nimi dodatniego wpływu. W książce pod tytułem „Co dziewczęta robić mogą” czytaliśmy niedawno ilustracyę tego zdania:
„Znana mi rodzina składa się z trzech synów i dwóch córek. Synowie są bardzo inteligentni i zdolni. Córki zapewne byłyby również uzdolnione, — mają dużo smaku, są miłe i dobre, ale umysł ich obejmuje drobiazgi jedynie. Czytają mało i to tylko najtkliwsze powieści, nie umieją ocenić rozumnéj rozmowy, a ważne kwestye obecnéj chwili są im zupełnie obojętne. Nie mogłem zrozumiéć, jakim sposobem w téj rodzinie dziewczęta różniły się tak zupełnie od chłopców, aż dopiero matka — znakomita gospodyni — wytłumaczyła mi tę zagadkę: „Mam bardzo złe wyobrażenie o dzisiejszych pannach — mówiła. — Co z nich będą za żony i matki? Czas, który powinny obracać na gospodarstwo, spędzają na czytaniu, na nauce języków francuzkiego i niemieckiego i już nie wiem czego więcéj, zamiast piec chleb lub naprawiać koszule dla ojców i braci. Nigdy nie pozwoliłam na to moim córkom; skoro tylko zobaczyłam książkę w ich ręku, zaraz je zapędzałam do igły. Nie pozwalałam im marnować czasu na czytanie.” „I zrobiłaś im pani wiele złego — pomyślałem, — powinnaś je była zachęcać do gospodarstwa, ale nie bronić czytania. Twoja to wina, jeśli córka, wydana za inteligentnego, myślącego człowieka, traci stopniowo nad nim wszelką władzę i nie jest jego towarzyszką; tobie ona podziękować powinna, jeśli dzieci, wzrastając, będą z góry na swą matkę spoglądały. Dla twego własnego spokoju ufam, iż nigdy nie zrozumiesz, coś uczyniła.”
Szczęściem, dawne zdanie, iż nauka odbiera kobiecość, prawie zupełnie poszło w zapomnienie. Zrozumieliśmy, iż nieświadomość nie jest wcale jednym z tych samych przymiotów, jakich poszukujemy w niewiastach, i że nauka, jako nauka, zepsuć ich nie może, przeciwnie, uczyni ona z kobiety prawdziwą towarzyszkę męża, którego podziela myśli, a matkę może tylko uzdolnić do kształtowania umysłu i uczuć jéj dzieci, tém samém więc podnosić poziom narodu. Dla téj zaś kobiety, co nie jest żoną i matką, nauka staje się ucieczką przeciw zapomnieniu i pośmiewisku.
Wierzymy, iż obecnie przyjemności towarzyskie są zwiększone, oraz postęp społeczeństwa przyśpieszony wykształceniem kobiet; widzimy przecież, iż wykształcenie samo nie starczy do wytworzenia dzielnych i tkliwych towarzyszek. Lady Fanshaw, lady Rachela Russel, Elżbieta Fry, Hanna More, Marya Carpenter, Florencya Nightingale i wiele innych nie błyszczały nadzwyczajną nauką, a jednak zapisały się na kartach historyi i dobro, które uczyniły, trwać będzie wiecznie. Kiedy nawet zastanawiamy się nad jedną z kobiet przeszłości, Joanną Grey, na swój czas uczonéj, nie zachwyca nas jéj łacina, ani zamiłowanie w książkach, ale raczéj jéj skromność, wdzięk, cierpliwość, poświęcenie, — słowem, zamiast wielbić jéj wykształcenie, wielbimy charakter; nie zapisała się w pamięci potomnych jako filozofka, ale jako obraz słodyczy, miłości i szlachetności niewieściéj.
Prawdopodobnie najlepsi, najbardziéj myślący ludzie podzielą pod pewnym względem zdanie filozofa niemieckiego Emanuela Kanta. Lubił on towarzystwo, a zaszczycał szczególną uwagą niekoniecznie wykształcone, starannie wychowane kobiety, ale te, które celowały zdrowym rozsądkiem, co nie były przesadne w obejściu, co miały pogodny umysł i umiały dobrze prowadzić gospodarstwo. Miał zapewne takie samo przekonanie, jak jeden ze współczesnych autorów, który twierdzi: „Jeśli kobieta nie umie domem zarządzić, nie jest właściwie wykształconą. Jeżeli zaś spotkacie kogo wychodzącego z klubu o dziewiątéj i śpieszącego do domu, możecie śmiało powiedziéć, że ma wykształconą żonę.”
Bezwzględna, samolubna, opryskliwa, przykra, wymagająca młoda kobieta może w szkole pozyskać wszystkie nagrody, może grać prześlicznie i cały świat zwiedzić, ale choćby najwięcej umiała, wychowaną nie jest, a najzwyczajniejsza wiejska dziewczyna, zdrowa, z otwartą głową, z serdeczném, cierpliwém, niesamolubném usposobieniem, jest stokroć więcéj ucywilizowana, niż laureatka szkolna mrukliwa względem matki, przykra dla sióstr, któréj zdaje się, że zbyt wiele umie, by zabawiać się z innemi pannami. Miłe obejście jest dowodem cywilizacyi. Zdrowie jest niwą, inteligencya — gałęźmi, a usposobienie — liśćmi i kwieciem, żywą pięknością, blaskiem i słodyczą, któremi kobieta życie swe odziać powinna. Bez wykształcenia serca najwyższe wykształcenie umysłu podobne jest do drzewa ogołoconego z zieleni i kwiecia.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Edward John Hardy i tłumaczy: Teresa Prażmowska, Waleria Marrené.