Śmierć (Tuwim, 1920b)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Śmierć
Pochodzenie Sokrates tańczący
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1920
Druk Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tomik
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ŚMIERĆ.
1.

Chmur schorzałych szare cielska
Nudę sypią na ulicę.
Siwa śmierć obywatelska
Puka w stęchłe okiennice.

Szyby drżą umorusane,
Jakieś szare, jakieś mgliste,
Domy smutne, drzewa pijane,
A zmiłuj się Jezu Chryste!

Duszą chmury, jak widziadło...
Płot-staruszek się pochyla;
Deszcz, wichrzaste czupiradło,
Zacznie padać lada chwila.

Ze spiekoty zżółkły zielska,
Co pod płotem w piachu rosną,
Siwa śmierć obywatelska
Jakoś minę ma żałosną.

Płot-staruszek z śmiercią gwarzy...
Czeka listu panna-młoda,
Pan aptekarz ziółka warzy,
Ostrzy brzytwy golibroda.


2.

Suną miastem jakieś strachy,
Nuda się po domach włóczy...
Ksiądz z doktorem grają w szachy,
Doktór sapie, ksiądz coś mruczy.

A w pokoju smętek chodzi,
W kąty zerka, w gratach szuka — —
— A wyjrzyj no pan dobrodziej,
Co za licho w okna puka...

„Tere-fere“... — Niby-niby...
„Szach królowi“... — Jest osłonka...
„Jeszcze raz“... — A nawet gdyby...
„Zaraz, zaraz — biorę pionka“...

Grają, bają, a śmierć czeka,
A śmierć siedzi koło płota,
Jeszcze myśli, jeszcze zwleka,
Ruszyć się jej nieochota.

„Ślicznie, ślicznie... idzie konik“...
— Idzie wieża... Konik capie!“...
I coś mruczy ksiądz kanonik,
A pan doktór ciągle sapie.


3.

„Czemuś oczki zapłakała,
Moja Ty-y-y kochanko miła?“
— Rosła w polu brzózka biała,
Brzózkę burza powaliła...

Kumo, kumo, czas do dzieła!
Błysło... hukło... Deszcz już bryzga...
Śmierć pod boki się ujęła
I do płotu się umizga.

...Chmur schorzałych szare cielska
Strugi sączą na ulicę,
Siwa śmierć obywatelska
Puka w stęchłe okiennice.

— Dobrodzieju, ktoś tam puka...
(Doktór księdzu pionka bierze)
„A niech puka, a niech stuka!
Eskulapciu, biorę wieżę!“

— Dobrodzieju, ano trudno,
Zagapiłem się maleńko!
Twoja partja... (Nudno... nudno...)
„Dajno wina, Marysieńko!“


4.

A śmierć śmieje się, chichoce,
Taka straszna, taka blada...
Ku sąsiedzkiej starej kwoce
Czarna suka się podkrada...

Hyc! — skoczyła. Dusi gardło,
Łypie ślepskiem stara suka...
„Mój doktorze... dech mi sparło“...
— Dobrodzieju, ktoś tam puka...

„A niech puka! Nie otworzę!
Pijmy — nasza przyjacielska!“
(Moknie siwa śmierć na dworze,
Moknie śmierć obywatelska).

A pan doktór zbladł na twarzy:
— Księże, księże, do modlitwy!
(Pan aptekarz ziółka warzy,
Golibroda ostrzy brzytwy).

Drzewa jęczą, drzewa mokną,
Ktoś tam płacze, ktoś tam biada,
I skoczyła śmierć przez okno,
Taka straszna, taka blada...





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.