Prócz ciemnych piekieł, czyścca półciemności
I blasku niebios — ah, ziemia jest jeszcze!
Wirgili w pierwszych znajdzie dość grzeczności,
Między siarczyste z tobą chadzać deszcze.
Kochanka dawna w drugiem cię popieści...
Ale na ziemi tu, ziemi boleści,
Któż jeśli prawdy zimne miniesz dłonie
I za czemkolwiekbądź pobieżysz innem
Weselszem, w bardziej ponętnej koronie,
Za czemś mniej winnem?...
Nikt — bo przyjaciel z tobą być przestanie,
Gdy smutnym będziesz, to jest niepojętym —
A mówię «smutnym» nie w Ofelji stanie,
Lecz nieszczęśliwym prosto i rozpiętym
Na jakim krzyżu nieciosanym z drzewa,
Którego okiem nie tknąć ani dłonią,
Nad którym karta z pismem nie powiewa,
Pod którym jeźdźca z krwawą niema bronią.
Nikt — bo dziewiczy duch nie będzie z tobą,
Odpókiś wnętrzną pokalan żałobą,
Odpóki staniesz się, co bardzo dziwna,
Dwuświetnym duchem, a jedną osobą,
Odpóki gałąź nad tobą oliwna,
Przed tobą kosa chadzać będzie wszędzie,
A śmiechem pieśni dodzwaniać łabędzie...