Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo ty się radzisz Polsce z Boga nieposiadać,
Nie nieposiadać się z Prudona!![1]

Włosiennica, jeźlić kto zarzuci,
Że przekręcasz wyrazy,
Bo każdy z nich powrócić winien i powróci
Do twórczości pierwszej, do bezzmazy,
Bo w tem słowo polskie i słowiańskie
Niedrukowane, chrześcijańskie![2]

Włosiennica, jeżli-ć kto ogłasza
Za beznarodowego,
Bo nasza rzecz jest wieczność w Polsce, a rzecz wasza
Polska w dziejach wiecznego[3].
(1850 r.).


58. «KOMEDJI» DANTA CZWARTY TOM.

Prócz ciemnych piekieł, czyścca półciemności
I blasku niebios — ah, ziemia jest jeszcze!
Wirgili w pierwszych znajdzie dość grzeczności,
Między siarczyste z tobą chadzać deszcze.
Kochanka dawna w drugiem cię popieści...

Ale na ziemi tu, ziemi boleści,
Któż jeśli prawdy zimne miniesz dłonie
I za czemkolwiekbądź pobieżysz innem
Weselszem, w bardziej ponętnej koronie,
Za czemś mniej winnem?...

Nikt — bo przyjaciel z tobą być przestanie,
Gdy smutnym będziesz, to jest niepojętym —
A mówię «smutnym» nie w Ofelji stanie,
Lecz nieszczęśliwym prosto i rozpiętym
Na jakim krzyżu nieciosanym z drzewa,
Którego okiem nie tknąć ani dłonią,
Nad którym karta z pismem nie powiewa,
Pod którym jeźdźca z krwawą niema bronią.

Nikt — bo dziewiczy duch nie będzie z tobą,
Odpókiś wnętrzną pokalan żałobą,
Odpóki staniesz się, co bardzo dziwna,
Dwuświetnym duchem, a jedną osobą,
Odpóki gałąź nad tobą oliwna,
Przed tobą kosa chadzać będzie wszędzie,
A śmiechem pieśni dodzwaniać łabędzie...


59. CZĘSTOCHOWSKIE WIERSZE.
W PARYŻU, W MIEŚCIE FRANCUSKIEM, PISANE, A CZYTELNIKOM «WIARUSA», NA NOWY ROK 1851[4].

Za siwemi wołami,
Za rogatemi,
Po mokrym lesie, z psami,
Z psami chadzam żółtemi.
Jeden zowie się Brysio,
A drugi, bury, Mysio,
A jest i suka w łaty,
Co po rżysku, po złotem,
Szuka myszy kosmatéj,
Kretów szuka pod płotem.

Tak ja chadzam od zorzy,
Kiedy koguty pieją
Na dzień, na dzionek boży,
Wierzby we mgle bieleją
Jakby szare chmureczki,
I rosy drobne pacioreczki,
I niknące gwiazdeczki...


  1. Piotr Józef Proudhon (1809-1865), jeden z pierwszych przedstawicieli naukowego socjalizmu, występował w swych licznych pismach przeciw własności prywatnej.
  2. Od czasu, jak ośmieliłem się filozoficzno-filologiczne równanie mienia i sumienia orzec, niesłusznie i o inne «przekręcania wyrazów» oskarżany; chcę tu objaśnić, że stracenie własności przez życie i przez śmierć (co tak ważna dziś kwestja) w filozofji polskiej dobitnie się określa. I tak: zarówno
    nieposiada się z żalu, jak i nieposiada się z radości — konający albo przerażony zapomina o mieniu, a rozradowany w Bogu nieposiada się zeń dla sumienia. Jeśliby te różnice niejasnemi się zdały, to proszę spojrzeć w dzienniki francuskiej partji porządnej (katolickiej), jak mówią często, ona to nieposiada się ze strachu, i w broszurę P. Kosińskiego, w Poznaniu drukowaną (o sprawie polskiej 1848). (P. P.).
  3. Różnice, które jaśniej w «Trzech Pytaniach» (poszycie drugim pieśni społecznej), mówiąc o duchu rzeczpospolitej i duchu rodów, wyłożyłem. (P. P.).
  4. Ten odsyłacz niech słuzy za przemowę: «głęboki myśliciel C. Norwid» przeniósłby trud ten civitas Vągrovicensis na wągrowieckim kapitolu. Tymczasem zaś z bruku paryskiego nie może niczem innem się wypłacić humorystyce powiatowej, która wielce mu miłą. Jeżeli co pomyślił kiedykolwiek, to tę jedną (pomyślaną jeszcze przed chrześcijaństwem w pięknych Atenach) myśl: że tylko głupstwem swojem można ogólnej mądrości dopomagać; i tak np., gdyby się nie rozgawędził w felietonach, to, jak świadczy pióro wągrowieckie, nie podleciałoby ono tym lotem wielce ze wszech powiatów całoojczyzny wyglądanym. Ażeby się pióra tym sposobem wszystkie razem wzbiwszy i zleciawszy, orłem nam w powietrzu zabłysnęły, co daj Boże i Przenajświętsza Panno, Amen... Wiersz ten jest przypisany czytelnikom «Wiarusa», bo oni to są żywym dziennika polskiego feljetonem. (P. P.).