Współczesny „Dworzanin“

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Współczesny „Dworzanin“
Pochodzenie Pijane dziecko we mgle
Wydawca Instytut Wydawniczy „Biblioteka Polska”
Data wyd. 1928
Druk Zakłady Graficzne „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



WSPÓŁCZESNY „DWORZANIN“.

Odnowiona znajomość z książeczką Zygmunta Sarneckiego, o której mówiłem w poprzednim feljetonie, obudziła moją ciekawość w tym kierunku. Bo w istocie niema bardziej interesującej rzeczy niż konwenans: ta pajęcza przędza fikcji, którą człowiek snuje wciąż dookoła siebie, i w której rozgrywa się po największej części jego szczęście lub nieszczęście... Ale zarazem takie książeczki są pierwszorzędnym dokumentem epoki. Czem jest klasyczny Dworzanin Górnickiego? Poprostu „savoir-vivre“ z czasu królowej Bony. Czemuż miałby być mniej interesującym Dworzanin z epoki Witosa? Bo właśnie na taki trafiłem. Chcąc przeczytać, dla kontrastu z Sarneckim, coś bardzo nowoczesnego, zaszedłem do księgarni. Dano mi okazałe dziełko, nawet dzieło, w formacie „naukowym“, porządnie wydane, wcale kosztowne (półsiódma złotego). Autor: Mieczysław Rościszewski, tytuł Zwyczaje towarzyskie, podręcznik praktyczny dla pań i panów, data 1928.
Ale po pierwszych wierszach spostrzegłem, że data ta jest znów anachronizmem. Książeczka pisana jest chyba gdzieś w roku 1921, w dobie dewaluacji, spekulacji, ledwie ukończonej wojny, braków aprowizacji, noszenia własnego cukru w kamizelce, ogonków etc. Autor stwierdza upadek dobrych manier i chce mu swoją książeczką przeciwdziałać. I właśnie w tem przeciwstawieniu dobrych manier złym („pluj w domu tylko do spluwaczki, a na ulicy do rynsztoka“) jest tak charakterystyczny dla pewnej epoki, że dzieło jego pozwalam sobie nazwać Dworzaninem Witosa.
Stoimy na pograniczu dwóch dób, wyziera to z każdej karty tego dziełka. O ile świat Zygmunta Sarneckiego był określony i jednolity, o tyle tutaj niezupełnie możemy się zorjentować. „Polując w lasach przyjaciela, trzeba gajowego wynagrodzić sowicie“ — poucza p. Rościszewski, jakgdyby recytując nauki swoich poprzedników; a tuż obok: „kto nie zmienia koszuli kładąc się do snu, ten może sobie zaplugawić pościel tak, że później długo odczyścić jej nie będzie można...“ Biedny ów przyjaciel, w którego lasach taki gość poluje! Ale gdzie my właściwie jesteśmy?
Kwestja mieszkania załatwiona krótko: „przyjmij za zasadę nie mieszkać w chlewie“. A potem:
...Spluwaczka i popielniczka — to dwie konieczności, o których zapominać nie wolno!... Komu zaś środki pozwalają bodaj na kupno dzieł sztuki, ten powinien złożyć dowody dobrego smaku i znawstwa...“
Spluwaczka i dzieła sztuki — luka w środku... To temat do wielu filozoficznych refleksyj o naszem polskiem życiu!
...Są ludzie, którzy zajmując lokal od dziedzińca, nie liczą się zupełnie z sąsiadami... wylewanie nieczystości bez liczenia się z odpowiedniem miejscem... wszystko to są czyny w wysokim stopniu nietaktowne... — Jedzenie na ulicy jest „shocking“ i to w najwyższem stopniu. Co najwyżej ssać można karmelek i to w sposób bardzo dyskretny... — Zęby należy oczyszczać po jedzeniu wykałaczką ale nie szpilką, a uskutecznić to pod dłonią, którą się usta przykrywa... — Nie jada się nożem ani widelcem potraw płynnych... — W serwetę nie obciera się okularów, ani tem bardziej załzawionych oczu lub nosa... — Grając w karty, nie ślini się nigdy karty przy zadawaniu tychże... — Niech ci nic zbytecznego, jak szelki, tasiemki, nie wyłazi z pod ubrania... — Piesków ze sobą do teatru przyprowadzać nie wolno... — Należy co rano czyścić zęby i płukać usta... — Należy co rano wyczesać grzebieniem i szczotką włosy... — Ach! te nogi! A toż trzebaby je koniecznie myć równie codzień jak się myje ręce. Na to potrzeba tylko przyzwyczajenia... — Dłubać w nosie lub w uchu, pluć na podłogę, na ogień lub za okno, gasić świecę przed nosem obecnych, wszystko to są czynności uważane za nieprzyzwoite w towarzystwie...
Mimowoli widzę minę, jaką miałby pan Zygmunt Sarnecki, czytając te maksymy. I najzabawniejsze jest to, że obie książki sprzedaje się równocześnie w tej samej księgarni jako podręczniki praktyczne.
Z tem pluciem jest największy kłopot. Autor ograniczył je wprawdzie na ulicy, przeznaczając hojnie do tego celu rynsztok; ale jeszcze kilkakrotnie upomina aby nie było za częste. To, żeby można było wogóle nie pluć, nie przyszło mu na myśl...
...Należy się wystrzegać, aby nie weszło w zwyczaj spluwanie co chwila... — Za wiele spluwać, kasłać i chrząkać jest nieprzyzwoitem. — Gdy kto kicha, nikt mu już teraz nie życzy na zdrowie, — przyzwoitość tylko nakazuje pochylić się zlekka przed osobą która kichnęła.
A oto znamię chwili. (Rok 1921. O roku ów!...). Jaką powinna być kobieta;
Każda kobieta musi posiadać sztukę łatania i cerowania, farbowania i nicowania...
Rodzina:
Małżonkowie na spacerze nie powinni sprzeczać się ze sobą, owszem powinni udawać zawsze wzajemne zadowolenie.
Ojcowie powinni się obchodzić ze swojemi dziećmi z szacunkiem, gdyż dziecko może zczasem stać się lepszem i zająć wyższe stanowisko niż jego ojciec...
Mąż może pogardzać najukochańszym bratem żony, ale nie powinien mówić o tem ani żonie ani jej bratu...
Żona zbyt gadatliwa jest tem dla spokojnego męża czem twarda i chropowata droga dla nóg starca...
Żona winna szanować i poważać męża dopóty dopóki to jest możliwe...
Nie trzeba otwierać cudzych listów bo
każdy lubi (!) najpierw sam przeczytać list adresowany do siebie.
Dobry mąż wracając do domu, przynosi zazwyczaj żonie jakąś bagatelę w podarunku. Ta pamięć o żonie podtrzymuje pierwiastki romantyczne... Wówczas i zazdrość — ten potwór zielonooki — zmieni się na anioła zgody o różowo-niebieskich(?) spojrzeniach.
Życie towarzyskie;
Bezpośrednio po użyciu klozetu nie wchodzić w grono osób z towarzystwa. Wyczekaj aż się odoru pozbędziesz...
Na balach i zebraniach publicznych panowie często sami przedstawiają się damom... Są tacy, którzy naprędce koncypują sobie obce nazwiska, byle tylko zadość uczynić formalności przyjętej przez dobry ton i przyzwoitość. Przy dalszej znajomości można tę koncepcję z łatwością usprawiedliwić...
...Osobie młodej wskazuje się krzesło, starszej i szanownej trzeba ofiarować miejsce na fotelu lub kanapie. Wogóle trzeba okazywać pewne ceremonje, jakkolwiek mało się kto z niemi liczy...
Nie wypada się nie kłaniać znajomej za to że nas pominęła przy zapraszaniu gości na jakieś zebranie u siebie...
W obecności pań siadać na krześle okrakiem jest wręcz impertynencją...
Kobieta jadąca powozem nigdy nie zakłada nogi na nogę, bo to wręcz zgroza.
Do rozmowy ogólnej trzeba się przygotować zawczasu, zazwyczaj bowiem toczy się ona koło nowości dnia, nowej sztuki w teatrze, gry modnego artysty, najświeższych wiadomości politycznych etc.
Nieźle z drugiej strony pamiętać jak się wymawiają niektóre zwroty obce a używane niekiedy dla porównań jak np. tutti-quanti, dolce far niente, vis-à-vis etc.
Nie tak łatwo utrzymać rozmowę przez czas dłuższy nie wychodząc z granic należnej przyzwoitości.
W czasie niepogody wizyt się nie składa...
Nowe tańce, foxtrotty etc., które polegają nie na kręceniu się w kółko lecz na posuwaniu się prostopadle tancerza tak zczepionego z tancerką, że stanowią ze sobą jakby jedno ciało, powinny być stanowczo usunięte z naszych zebrań, tem bardziej, że uprawiane bywają z krzywdą naszego narodowego mazura etc.
I znowuż czujemy się na pograniczu dwóch epok, gdy obok najbardziej dworskich przepisów jak się pomaga wsiąść na konia amazonce, znajdujemy uwagę:
...parasola mokrego nigdy nie stawia się tak w pokoju aby zostawił kałużę po sobie.
Autor zna i dawne formy i umie je porównać z nowemi:
...Dawniej lokajowi podającemu strawę w restauracji nigdy nie mówiło się „dziękuje“, bo uważane to było za ujmę godności osobistej...
Na wyścigach:
dowodzić siły lub słabości konia damom wogóle nie uchodzi, gdyż nie idzie to w parze z ich kobiecością...
Szczególniej interesowały mnie kwestje stroju, bo człowiek sam nigdy nie wie jak się ubrać, ale znalazłem przeważnie ogólniki:
Letnie panama są prawie niedostępne ze względu na ceny.. W dnie stałych przyjęć kostjum powinien być wyszukany... W towarzystwach bardzo wybrednych do stołu panowie i panie przebierają się w stroje możliwie jaknajelegantsze...
Wszystko to niewiele mi powiedziało, ale nareszcie znalazłem coś konkretniejszego, wskazówkę praktyczną:
Na wizytę do krewnych dość jest przywdziać garnitur żakietowy, wizyty jednak ceremonjalne składają się bezwarunkowo w tużurku i w spodniach czarnych. Latem można mieć kamizelkę białą, krawat czarny...
Błędem jest zdejmować ze siebie ubranie w niewłaściwej chwili dla tego że się nagle zrobiło za gorąco.
W czasie upałów na wieczorkach letnich mężczyźni za pozwoleniem dam mogą zdejmować wierzchnie stroje, ale tylko wtedy jeżeli mają koszule nieposzlakowanie czyste.
Wreszcie spostrzeżenia luźne jako to:
Węch gra w miłości znaczną lubo zagadkową rolę...
Nie wypada czytywać zbyt wiele romansów bo to jest droga prowadząca bezpośrednio do ogłupienia...
A wkońcu ta przestroga, wkraczająca potrosze na teren kodeksu karnego; ale musiał mieć autor swoje powody, skoro pomieścił ją w Zwyczajach Towarzyskich:
Nie kradnij nawet najdrobniejszej rzeczy. Jeżeli zaczniesz od szpilki, to możesz skończyć na stryczku...
Taki jest nasz Dworzanin, sprzedawany w r. 1928 we wszystkich księgarniach jako praktyczny podręcznik dobrego tonu. Zawsze twierdzę, że nie znamy epoki w której żyjemy.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.