Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881
Pochodzenie Gazeta Polska 1881, nr 6
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 10 stycznia 1881
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1881
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


3.

Dzieła Lucjana Siemieńskiego. Varia z literatury, historii, archeologii i przyrody. Wydanie Ungrowskie. Warszawa 1881. Tom I. Wydanie dzieł Lucjana Siemieńskiego jest aktem uznania, które całkowicie należało się temu znakomitemu pisarzowi. Nie mówiąc o geniuszach, spomiędzy talentów był Siemieński jednem z najświetniejszych piór, jakie wydała literatura nasza w czasach ostatnich. Działalność jego była przy tem niezmiernie różnostronną. Występował on na wszelkich polach, jako poeta samodzielny, jako niezrównany tłumacz, jako krytyk, powieściopisarz, zbieracz podań ludowych i publicysta. Była to jedna z takich postaci literackich, obdarzonych niezmiernie wykwintnym smakiem, poczuciem estetycznem, łatwością pracy, — słowem: jedna z takich postaci, jakie wydają tylko bardzo rozwinięte i kwitnące literatury europejskie. Wobec tych przymiotów, do których należy dodać niepospolite wykształcenie literackie a nawet i ściśle naukowe, jego wielki wrodzony talent spełnił wszystko, co było w jego mocy spełnić. Nie zmarnowało się w nim i nie przepadło nic. Silne z natury drzewo wydało piękne i zdrowe owoce prawdziwego smaku, które z łatwością każdy potrafi ocenić. Był to pisarz może najbardziej ze spółczesnych europejski, nie pod względem sławy, ale pod względem charakteru swoich utworów i swej działalności. Gdyby urodził się we Francji, Anglii lub Niemczech, zasłynąłby niechybnie szeroko jako znawca piękna, jako głęboki umysł i silny rozum. Przymioty te jednały mu może nawet u nas niechętnych w tych powagach, które wiedziały, co o sobie wobec Siemieńskiego myśleć i co sam Siemieński o nich myśli. Niechęci rzadko objawiały się na zewnątrz, wielu bowiem wolało nie zaczepiać tego „Ateńczyka“, który za dużo umiał, a z którego językiem i piórem lepiej było żyć w zgodzie. Zresztą otaczała go powaga uczonego i uznanie, jakie prawdziwy talent wyrobić sobie zawsze potrafi.
Mimo to z całkowitej działalności Siemieńskiego mało kto sobie zdaje sprawę, zwłaszcza u nas, albowiem pracował on wiele jako publicysta, a z tego powodu liczne prace jego rozproszone po pismach periodycznych nie były dotychczas dostępne. Znano Siemieńskiego głównie z przekładów Rękopismu królodworskiego, Biszen i Menisze Firdusiego, oraz z przekładu Odyssei. Wszystkie te trzy rzeczy są arcydziełami, z któremi napróżno by szukać porównania nawet w przekładach, jakie posiadają literatury zagraniczne. O Rękopiśmie królodworskim mówią sami Czesi, że przekład Siemieńskiego jest wyjątkowem arcydziełem; z naszej zaś strony można dodać, że choćby oryginał był podrobionym, przekład pozostanie pracą dorównywającą oryginałowi i tworzącą bądź co bądź wspaniały poemat, pełen poezji i kolorytu wieku. Jedynie też człowiek, który władał w potrzebie takim językiem, jakim napisana jest Potrzeba warneńska, mógł tak przekładać bohaterski poemat odległej przeszłości. O tłumaczeniu Odyssei słusznie mówi wydawca, że tomy komentarzy nie wyjaśnią tyle, ile wyjaśnia jedno pochwycenie właściwego tonu przez Siemieńskiego, — i że równego temu przekładowi nie było w piśmiennictwie europejskiem.
Pod względem języka należy Siemieński do wzorowych pisarzy, na których mogą kształcić się młodsze pokolenia, dlatego wydawca dzieł jego ma niemałą zasługę, wydobywając z pyłu zapomnienia nawet mniejsze jego prace, nawet felietony dziennikarskie. Fantazja Siemieńskiego i cała jego twórczość, zwłaszcza w prozie, była może więcej wykwintną niż polotną. Człowiek ten, który na skrzydłach Homera lub Firdusiego umiał wzbijać się tak wysoko, nie puszczał się na własnych nigdy w równie wysokie krainy. Tworzył on rzeczy wyborne, świetne i tak ozdobne, że mogłyby być okrasą każdej literatury, ale nie zdobył się nigdy na jedno wielkie, samodzielne arcydzieło. W pracy samodzielnej był to raczej skończony architekt i artysta niż wieszcz. Dziwna rzecz, ale wczytując się w jego pisma nie podobna oprzeć się myśli, że stworzeniu jednego wielkiego dzieła stawała w nim na przeszkodzie różnostronność zamiłowań artystycznych i estetyczna równowaga, gwoli której wykwintność stanowiła dla niego rodzaj więzów, których zerwać nie chciał lub nie umiał. Być może także, że troska o chleb powszedni, dla której pracował za wiele i w za wielu kierunkach, a zwłaszcza w dziedzinie dziennikarstwa — nie dozwoliła mu się skupić. W każdym razie, nie mogąc zostać mistrzem samodzielnych natchnień i szerokich zakresów, pozostał mistrzem formy języka, i jako taki ma pierwszorzędne w literaturze naszej znaczenie. Stąd ważność każdej, choćby najdrobniejszej jego pracy, — stąd ważność pierwszego tomu, który obejmuje drobniejsze dziennikarskie utwory lub małe studia literacko-artystyczne. Czytelnika uderza z tego tomu przede wszystkiem łatwość pięknego i niepowszedniego, a nawet głębokiego pisania o wszystkiem. Spostrzegamy od razu, że mamy do czynienia z niezwykle zdolną głową i niezwykle wytwornem piórem. Studia takie, jak O róży lub Słowik nie wychodzą spoza zakresu dziennikarskich felietonów, ale lekkość opowiadania, znakomite oczytanie się autora a jednocześnie brak pretensjonalnego popisywania się z erudycją, wdzięk stylu i potoczystość, czynią z tych ulotnych prac artystyczne pogadanki, które czyta się z największą przyjemnością. Do takichże samych wytwornych gawęd liczymy trzecie studium: Laur i laureaci. Księżyc w archeologii, poezji i sztuce jest artykułem, do którego napisania potrzeba było być nie lada erudytem, znać doskonale i mity o księżycu, i poetów, którzy o nim lub do niego pisali, począwszy od greckich i łacińskich. Siemieński też co chwila rzuca to jakąś cytatę, to kilka wierszy przykładu z jakiegoś Greka, ale ten aparat naukowy niknie całkowicie w toku opowiadania, które płynie z takim wdziękiem i swobodą, jak zwykła rozmowa przy kominkowym ogniu. Był też Siemieński jednym z najbieglejszych popularyzatorów „wszystkiego“, i autor przedmowy do wydania dzieł słusznie robi uwagę, że „czy pisał prozą, czy wierszem, czy z różnokolorowych kamyków mozaikował wizerunek historyczny, czy pajęczynę pieśni ludowej rozpinał na krosnach, by zrobić z niej wstęgę wzorzystą, owocem pracy jego było uczynienie zrozumialszem, wypuklejszem, barwniejszem i ponętniejszem wszystkiego, co wziął pod pióro“. Wydawca może myli się twierdząc, iż cały żywot pisarski Siemieńskiego streszcza się w posłannictwie uprzystępniania rzeczy mniej dostępnych, bo poza działalnością popularyzatora zdziałał Siemieński wiele jako artysta czystej wody, ale prawdą jest, że „uprzystępnienie“ stanowiło jeden z potężniejszych kierunków autora Wieczorów pod lipą. Co do tomu I, twierdzenie jest nawet prawdą całkowitą. Prócz jednej obszerniejszej pracy zatytułowanej Kobiernictwo i „Potop“ Zygmunta Augusta, która jest poważnem lubo interesująco opowiedzianem studium archeologicznem, inne artykuły, jako to: Dzwon Zygmuntowski i dzwony, Ogrody w historii i poezji, Wigilia, Z okolicy podgórskiej, Bajka Krasickiego etc. są felietonowemi rozprawkami, których celem jest podać we wdzięcznej formie wiązankę wiadomości z najrozmaitszych zakresów. Jednocześnie, jak wspomniałem, są to wzory pracy pod względem lekkiego i szlachetnego stylu — dlatego też powinni je odczytywać ci, którzy po różnych dziennikach dźwigają dziś ciężkie obowiązki artystycznych felietonistów.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.