Przejdź do zawartości

Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/357

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880
Pochodzenie Gazeta Polska 1880, nr 227
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 12 października 1880
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1880
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


357.

Obrazy Żmurki. Podczas gdy jedni zachwycali się obrazami Żmurki, zaliczając je bez wahania do kwiatów malarstwa polskiego, twórcę zaś ich do pierwszorzędnych artystów, inni odmawiają im do dziś dnia wszelkiej wartości. Sąd ten spotyka szczególniej ostatnie dzieła Żmurki, wywieszone obecnie u Ungra. Zdaniem naszem mylą się i chwalcy, i ci, którzy potępiają. Szkic przedstawiający Kazimierza W. z Esterką jest pracą zbyt pobieżną i zbyt wykonaną od ręki, żeby na niej można jakikolwiek sąd opierać. Co do Napoju miłosnego — obraz ten zdradza utalentowanego, ale jak gdyby zwichniętego artystę. Pan Żmurko posiada wysokie poczucie piękności zmysłowej, maluje jednak do wysokiego stopnia sztucznie i tworzy sobie jakąś quasi rembrandtowską manierę, która nie jest niczem oryginalnem. To sztuczne i wysilone przyćmiewanie świateł, gdyby miało pozostać stałą cechą artysty, dowodziłoby nam tylko, że p. Żmurko kocha więcej efekta i rozgłos, jaki efekta mogą uczynić wśród niewykształconych amatorów, niż samą sztukę. Również ubieganie się o to, by nowe obrazy wyglądały staro, nie jest godne szlachetnego i poważnego poglądu na zadanie artysty. Pan Żmurko ma talent, ale w ostatnich obrazach talent ten wygląda jakby zmęczony i ratujący się środkami zewnętrznemi, które prawdziwego natchnienia, polotu i śmiałości płynącej z duszy zastąpić nigdy nie potrafią. Brak w Napoju miłosnym i w innych utworach Żmurki powagi, prostoty i spokoju. W kolorycie jego, zaciemnionym i mętnym, przedmioty giną jakby podczas szarej godziny. Z dalszych planów widz nie może sobie zdać sprawy, dlatego, że prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy i sam artysta. Głębie są niedomalowane, p. Żmurko pozbywa ich się, zamiast wykończać. W łamaniu się świateł i cieniów, światła nie wiadomo skąd przychodzą i z jakiego źródła płyną: czy od ognia, czy od słońca, czy od poranku, czy od wieczora? Wszystko sprawia takie wrażenie, jakby tłem obrazu była zawsze jakaś zamknięta izba, do której promień słońca nie wchodzi, ale wdziera się w pomrokę jakąś szparą i odbija się tylko od złoceń, załamań i rozświeca tylko przedmioty błyszczące. Pominąwszy, że takie efekta, gdy powtarzają się za często, nużą, — są one w ogóle znane i zużyte. Pomroka wreszcie i żółtawe refleksy mogą być piękne, ale przestają być piękne, gdy widocznie osłaniają tylko próżnię kompozycji i mają starczyć za wszystko. Pomimo tego jeszcze raz przyznajemy młodemu artyście talent, pragnęlibyśmy tylko, by zerwał z manierą, z naśladowaniem kogokolwiek lub samego siebie, ze sztucznemi efektami, a natomiast nabył więcej prostoty i poważnego poglądu na sztukę. Inaczej do wielkości będą go zaliczali tylko najbliżsi zaślepieni przyjaciele.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.