Walka mnichów

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Walka mnichów
Pochodzenie Klejnoty poezji staropolskiej
Redaktor Gustaw Bolesław Baumfeld
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze w Warszawie
Data wyd. 1919
Druk Drukarnia Naukowa
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała antologia
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
IGNACY KRASICKI.
WALKA MNICHÓW.
(z „MONACHOMACHII CZYLI WOJNY MNICHÓW“).

Wpada Hyjacynt, — nowa postać rzeczy:
Miejsce dysputy zastał placem wojny;
Jeden drugiego rani i kaleczy!
Dostał po uchu nasz rycerz spokojny:
Widzi, że skromność już nie ubezpieczy:
Więc, dzielny w męstwo, w oddawaniu hojny,
Jak się zawinął i z boku i z góry,
Za jednym razem urwał dwa kaptury.

Lecą sandały i trepki i pasy,
Wrzawa powszechna przeraża i głuszy.
Zdrętwiał Hyjacynt na takie hałasy,
Chciałby uniknąć bitwy z całej duszy,
A przeklinając nieszczęśliwe czasy,
Resztę kaptura nasadził na uszy,
Już się wymykał.... wtem kuffem od wina
Legł z sławnej ręki ojca Zefiryna.
Ryknął Gaudenty, jak lew rozjuszony,
Gdy Hyjacynta na ziemi zobaczył;
Nową więc złością znagła zapalony,
Żadnemu z ojców, z braci nie przebaczył:
Padł i mecenas, z krzesłem przewrócony,
Definitora za kaptur zahaczył;
Łukasz, raniony, zwinął się w trzy kłęby,
Stracił Kleofas ostatnie dwa zęby.
Coraz się mnożą i krzyki i wrzaski,
Hałas powstaje i wrzawa, aż zgroza!
Ojciec Remigi, sążnisty a płaski,
Używa żwawo zgrzebnego powroza;
Wziął w łeb Kapistran obręczem od faski,
Dydak półgarncem ranił Synifroza,
Skacze Regulat do oczów, jak żmija,
Longin się z rożnem walecznie uwija.
Już był wyciskał talerze i szklanki,
Pękły i kufle na łbach hartowanych,
Porwał natychmiast książkę zza firanki:
Wojsko afektów zarekrutowanych,
Nią się zakłada, pędzi poza szranki
Rycerzów, długą bitwą zmordowanych.
Tak niegdyś sławny mocarz z Palestyny
Oślą paszczęką gromił Filistyny.
Widzi to Rajmund, ozdoba Karmelu,
Widzi w tryumfie syna Dominika,
Wyjeżdża na harc i wpada wśród wielu,
Godnego sobie szuka przeciwnika.

Rafał z nim obok: „Ratuj, przyjacielu!“
Rzekł. Seraficzna w tym punkcie kronika
Padła nań z góry: legł i ręką kiwnął,
Dwa razy jęknął, cztery razy ziewnął.
Zapłakał Rafał, a mądry po szkodzie,
Wtenczas błąd poznał, że wróżkom nie wierzył:
Dotrzymał jednak kroku na odwodzie,
A gdy Gaudenty na niego się mierzył,
Z mokrem kropidłem w poświęconej wodzie,
Oczy mu zalał, trzonkiem w łeb uderzył:
Nie spodziewając się takowej wanny,
Stanął Gaudenty i mokry i ranny.
Otrząsł się wkrótce, a nabrawszy duchu,
W dwójnasób czyny heroiczne mnożył.
Ojcze Barnabo! Lepiej było w puchu!
Pocoś szedł w wojnę? pocoś się tak srożył?
I ty, Pafnucy, ległeś w tym rozruchu!
I ty, Gerwazy, słusznieś się zatwożył!
Nic go nie wstrzyma w zemście przedsięwziętej,
Na waszą zgubę odetchnął Gaudenty!

(1778)[1].





  1. Walka mnichów. „Monachomachia“ (z greck.: „monachos mnich, „machia“ — wojna) jest poematem satyrycznym na nieuctwo, gnuśność, pijactwo, prostactwo i kłótliwość niektórych zakonów (w poemacie mowa o Karmelitach i Dominikanach). W rozdziale tym zakonnicy w dyspucie (rozmowie naukowej) o kwestjach religijno — filozoficznych (która miała rozstrzygnąć o wyższości wykształcenia jednego z tych zakonów) pokłócili się i przeszli do bójki.
    Mecenas — protektor dysputy: definitor godność w zakonie: zgrzebnego powroza — konopnego: „Wojsko afektów zarekrutowanych“, „Seruficzna kronika“ — książki religijne (o dziwacznych tytułach barokowych): poza szranki — poza miejsce walki: ozdoba Karmelu — t. j. klasztoru Karmelitów: na harc — do walki (niby rycerz konny): że wróżkom nie wierzył — Rafał, wychodząc rano z celi, zgubił pantofel i odrazu — wziął to za złą wróżbę: na odwodzie — w odwrocie; heroiczne — bohaterskie.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.