Tamtość

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stefan Napierski
Tytuł Tamtość
Pochodzenie zbiór Poemat
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1924
Druk Księgarnia „Ogniwo”
Drukarnia L. Bogusławskiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
TAMTOŚĆ

Płynne szkło w niepojętym kołysie dorożki,
Domy skośne naodwrót w mijającem lustrze,
O, któż z was, dźwigających horyzonty gorzkie,
I ulicą złamaną idący, idący,
Wreszcie się ustrzegł,
By nie pomyśleć o tem, co nie przyjdzie, jutrze?

Będę krzyczeć: między ulice realne
Nie chcę z tamtego świata pasażera,
Kto go opuścił w dnie straszne upalne,
Niech go z powrotem zabiera!

Każdy pamięta z dzieciństwa palącego lęku,
Co nigdy nie wystygnie,
Szum ciemności u drzwi niewiadomego pokoju,
Powracający w malignie.


Plusk wody z wszystkich kranów
Mistyczny, jak krew,
I mglisty strach w każde rano,
Sięgający trzew.

O ciągle jest, co było wprzód,
Zamknięte w mętny kryształ dni,
Żółty pas światła z poza półdomkniętych drzwi,
I żółty wrzód,
Co wzbiera tajemnicą krwi.

Nie zdławić drżenia ręki, co podnosi szklankę
Złocistej herbaty
I drżenia, aby kochankę
Nie zadławiły w szafie drzemiące krawaty.


O gdzież przepadła
Młoda ma twarz z przed laty, chwytana przez luster cienie,
Dokąd powędrowało tamto bezpowrotne wejrzenie
I cóż kryje za sobą gorzka głąb zwierciadła?

Okna zasuwają z hukiem zielone żaluzje,
Bramy się zawierają, tajemne, jak dekret,
Cały świat do ust przykłada wielki palec:
Sz-a, Sekret.

Po dniu nieprzytomnym, po nocy ciężkiej, jak kłoda,
Moje oczy wypełzłe, biało-mysie, stare,
Co rano zalewają snu przezrocze wody:
Ze studni niepamięci wracające czary.

Ciągle czuję rytm rzeczy, co w niebie kołacze,
Wymachuję rękami, wtłoczony między ostrza niewidzialnych śrub,
Aż wydrę się z otchłani, wyplączę z rozpaczy,
Gdy zwalę się na ziemię, zdziwiony miękki trup.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stefan Marek Eiger.