Tajemnica grobowca (de Montépin, 1931)/Tom II/XIV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Xavier de Montépin
Tytuł Tajemnica grobowca
Podtytuł Powieść z życia francuskiego
Wydawca Redakcja Kuriera Śląskiego
Data wyd. 1931
Druk Drukarnia Kuriera Śląskiego
Miejsce wyd. Katowice
Tytuł orygin. Simone et Marie
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XIV.

Ulica Fossees-Saint Victoire należy do tych, które jeszcze niezupełnie przekształcono.
I teraz jeszcze w Starym Paryżu znaleźć można takie domy.
Na parterze jednej z wiekowych kamienic istnieje szynczek, z nizkim sufitem i zczerniałemi ścianami.
Szynk ten składa się z trzech pokoi.
W pierwszym gdzie mieści się bufet — siaduje gospodarz Wincenty Belavoine, przezwany wujaszkiem zrzędą, za swój miły charakter.
W trzecim pokoju nareszcie dwa tylko stoły podpierały ściany, na których były nawet obicia.
Tu się zbierali „goście z szykiem“, mający więcej groszy i nie chcący się o „prostych“ ludzi ocierać.
Pokój ten, zwał się „gabinetem ministrów“.
Gaz oświetlał każdą izbę, ale bardzo słabo, gdyż wujaszek „Zrzęda“ człowiek oszczędny i ponury do połowy tylko wypuszczał światło.
W chwili, gdy wprowadzamy czytelnika do szynku pod godłem „Doskonała wódka“, mogła być godzina ósma wieczorem.
Wszystkie stoły obsiedli goście rozmaitego gatunku: słomiankarze, gałganiarze, handlarze starzyzny, grajkowie uliczni obojga płci, wogóle klienci z małemi zasobami pieniędzy, a z ogromnym apetytem.
Ratowały ich jednak bardzo niskie ceny u wujaszka Zrzędy.
Przy drugim stole trzech ludzi raczyło się skromniej, rozmawiając z dwoma sąsiadami.
Rozmowa toczyła się nad zbrodnią na cmentarzu Pere Lachaise i czyniono rozmaite przypuszczenia, uzupełniając w ten sposób brak wiadomości w gazetach, które nie otrzymując z prefektury żadnych informacyj, milczały roztropnie.
Dwaj goście — spożywający sutą ucztę, nie całkiem są nieznani czytelnikom naszym, którzy z łatwością w nich poznają nierozłącznych Galoubeta i Sylwana Cornu.
Wódka wujaszka Zrzędy rozwiązała im języki i chociaż powciągali się do niektórych szczegółów, głośno się odzywali z dziwacznemi zdaniami.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Xavier de Montépin i tłumacza: anonimowy.