Szkicownik poetycki/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Tytuł Szkicownik poetycki
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1939
Druk Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
9

Nie mówmy zbyt wiele złego o zaciszu mieszczańskiem, o szarej codziennej pospolitości!
Gdzie dzień po dniu mija bez zmian, wśród miękkich wezgłowi z atłasów o czułych barwach, które walczą z anilinową nudą i surowością zawieszonych obok nich kilimów, zdobnych w siekiery i harpuny najzwyklejsze.
Gdzie pościel na balkonach rozściela się pod jaskółki i słońce, podczas gdy kartki z kalendarza odarte wirują wzdłuż wiatru.
Na tym samym balkonie zdarza się, że ktoś zbuntowany, wyższy ponad otoczenie, skarży się nocami gwiazdom i nieskończoności, przejęty wielką wzgardą dla szarego życia, w którem nic się nie dzieje.
O skrzecząca pospolitości, tylekroć razy szyderczo opiewana!
A możeś to ty właśnie największem osiągnięciem, najprawdziwszym tryumfem niespokojnego wszechświata?
Ukoić opętane elementy, uśpić je, aby znieruchomiały w bezpiecznej drzemce, sprawić, aby straszliwy dziw świata nikomu strachu nie napędzał — dociągnąć harmonję sfer aż do stopnia nudy — nie jestże to mistrzostwem techniki w przyrodzie?
Mocą tych udoskonaleń, swojsko nam tu aż do obrzydzenia, uskarżamy się, niewdzięczni, na codzienność.
Ptaki co rano z nowym zapałem witają słońce wschodzące, tę zapowiedź jeszcze jednego dnia życia.
Nas, ludzi, znużyła niezawodność naszego złotego patrona; witamy świt ziewnięciem, spojrzeniem na zegar, myślą zatroskaną nicościami.
Jeszcze jeden szary poniedziałek czy wtorek, nic więcej! —
— Po długich wysiłkach, ofiarach niezliczonych, doprowadził i człowiek wreszcie do tego, że w samolotach komunikacyjnych podróżni nudzą się, grają w karty, spisują w notesach rachunki, plotkują, wreszcie zasypiają, nie pamiętając już o locie i posępnej odległości od ziemi.
Jakże dumny jest inżynier-konstruktor z tej swojej tryumfalnej dulszczyzny!

Tak, po głębszem zastanowieniu, bądź pochwalona, mieszczańska nudo; oby żaden wypadek międzyplanetarny nie przeszkodził nam ubolewać nad tobą jak najdłużej jeszcze, w tem miejscu gwiaździstem, niezbyt przekonywującem.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.