Szkicownik poetycki/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Tytuł Szkicownik poetycki
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1939
Druk Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
59

O ciężka i gorąca korono ciśnienia tajemnic, której nałożeniem na czoło wyróżniasz poetów, naturo!
Dla kogo zdejmiesz mi ją kiedyś z głowy, odbierzesz?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Nie umiem już spokojnie patrzeć na świat.
Doprawdy, zabójcze to ciśnienie.
Dawniej było inaczej. Ta sama łąka w dzieciństwie mojem roiła się od pokus; znajdowaliśmy wszyscy przyjemność w niszczeniu bladych żarówek ostromlecza (które dzisiaj nazywam „oszczędnościowemi”, bo tak nikło świecą podczas majowych zmierzchów), w strzelaniu dłonią w dłoń złożonym liściem babki, w splataniu traw w bezcelowe łańcuchy.
A jednak i wśród tych rozrywek objawiał się we mnie już i wtedy dzisiejszy niepokój jakąś czczością bez nazwy, jakiemś wyczekiwaniem.
Później dopiero, z czasem, budząca się namiętność lat szesnastu dopomogła mi wejść w prawdziwie łatwe i zgodne stosunki z przyrodą.
Stroiłam ją w odurzającą „tendresse” z własnych zasobów.
Cukrowe noce marzeń, miodowa jadalność zjawisk, świat wysysany jak fragment kwiatu koniczyny...
Dziś, gdy na trzeźwo, oko w oko chcę z nią przestawać, także mi ciężko, jak trudno...
Oto kawałek kwiatowej łąki, gdzie bardzo obcym tłumem otaczają mnie różne baldaszkowate, psiankowate, jawno i skrytokwiatowe.
Babki, groszki; puchowe i czołgające się twory.
Przed morskiem akwarjum stojąc, zadziwić się wolno każdemu, przerazić nawet — ale „zwykła” łąka? — kwestja przyzwyczajenia...
Niestety, są i tacy, którzy w miarę lat idących odzwyczajają się od świata, aż kiedyś umierając — umrą z wrażenia.
Gdzież ona zwykła, ta łąka!
Natłok istnień „nie z naszej sfery”, milczenie, chwianie różowemi buńczukami, rozlewanie na powietrzu kwietnych kasz, dzwonki, upiorne w swoich zaświatowych szelestach, oto tajemnice które nie dają wypocząć na łonie tej doliny.
W dodatku jeszcze i to ostrzenie, zaostrzanie sekretów przez świerszcze, mocna monotonja metalicznego tła...
Opętane miejsce, sabat. Widowisko nad siły. A przedewszystkiem: co chcecie mi powiedzieć?




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.