Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— E, daleko jeszcze do tego — powiedział Janek niedbale i prędko skierował rozmowę na inny temat.
— Mam dla ciebie ważną wiadomość, Asiu; rodzice przeniosą się tu szybciej niż przypuszczali, przyjadą może już za dwa miesiące.
— Naprawdę, to cudownie.
— Widzisz, masz dziś same przyjemności — stwierdził Tomek.
— To prawda?
— Czy mogę przyjść dziś po obiedzie do ciebie? — zapytał z niezwykłą uprzejmością.
— Tak, koniecznie, przygotujemy razem lekcje, jak zwykle.
— Myślałem, że może będziesz dziś zajęta?
— Możesz przyjść śmiało.
— Stokrotnie dziękuję — odpowiedział Tomek z wyszukaną elegancją, potem złożył głęboki ukłon i ulotnił się szybko. Nie chciał przeszkadzać Asi w jej rozmowie z bratem, a po za tem, spieszno mu było podzielić się z innymi ważną wiadomością, że do Asi przyjechał jej brat, słynny lotnik, Mirski i że on, Tomek właśnie, zna go osobiście.
Powtarzał tę wiadomość niezmordowanie wszystkim wokoło, kto tylko chciał i kto nie chciał słuchać.