Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Potem zkolei zachwycił ich ryś.
— O, ten ryś jest zupełnie bezpieczny — wyjaśnił dozorca — można się z nim bawić jak z kotkiem, a ten drugi jest bardzo złośliwy i zły.
— To tak jak u ludzi, jeden dobry a drugi zły — powiedział Tomek, a Asia roześmiała się.
— Widzę Tomku, że filozofujesz.
— Trzeba się niekiedy zastanowić nad życiem — oświadczył Tomek z powagą.
Po chwili jednak zapomniał o swem postanowieniu, śmiejąc się do rozpuku nad niezgrabnemi ruchami niedźwiedzia i podczas sztuk słonia.
— Asiu, to była pyszna zabawa! — powiedział, gdy wychodzili śpiesząc się do domu.
— Pyszna!
— Mam wrażenie, że to są wakacje i muszę przyznać, że prawdziwych wakacji nie spędziłem tak przyjemnie.
— Ojciec obiecał, że nas jutro zabierze do cyrku.
— Wiesz, Asiu, gdybym nie był na ulicy, to fiknąłbym kozła z radości.
Tomek nie fiknął wprawdzie kozła, jego rozradowana mina jednak świadczyła wyraźnie o świetnym humorze.