Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ SZÓSTY

Tomek źle spał tej nocy. Śniło mu się, że czerwone skrzydła zamieniły się na dwa wielkie potwory i goniły go poprzez całe miasteczko. On zaś czuł, że zdoła im się tylko wtedy umknąć, jeżeli potrafi wznieść się w górę. Obudził się przestraszony i uspokoił się stopniowo, spostrzegłszy oba skrzydła na swojem miejscu. Nie mógł jednak już zasnąć pomimo, że było bardzo wcześnie i oddał się rozmyślaniom.
Tak, stanowczo, pomysł z skrzydłami i lotem powietrznym był głupi i dziecinny. Tomek, myśląc o całem przedstawieniu, które wtedy urządził, doznawał uczucia wstydu, zwłaszcza od chwili, gdy przyjechał Mirski, prawdziwy lotnik.
— Tak, to jest prawdziwy lotnik — myślał Tomek, i wogóle prawdziwy mężczyzna. Co sobie postanowi, to wykona, umie wszystko, a ja jestem właściwie do niczego.
Przez długą chwilę myślał o niedostatecznych