Strona:Zofia Dromlewiczowa - Rycerze przestworzy.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ PIERWSZY

Wczoraj popołudniu spotkaliśmy się wszyscy w Łazienkach. Wszyscy to znaczy Olek, Stefek i ja.
Nierozłączna trójka, jak nas nazywają w szkole i wśród znajomych. Mieliśmy się uczyć, a raczej powtórzyć dokładnie historję, a potem spotkać się z Marysią, aby z nią razem odbyć nasz codzienny spacer.
Tak, mieliśmy się uczyć, lecz muszę wyznać, że żadnemu z nas nie chciało się zabrać do roboty. Dzień był ładny, słoneczny, pogodny!
O tej porze w naszej alei (przy wodzie), było niewiele osób. Jakiś student kuł się, przemierzając aleję szerokiemi krokami, jakaś panienka czytała zawzięcie powieść, nieco dalej dwie pensjonarki opowiadały sobie bardzo zabawną widocznie hi-