Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czuł, że lada chwila runie w głębinę. Zaczął tracić przytomność, przestał myśleć i wpatrzony w ostatni skręt liny, który zdawał się wydłużać, powtarzał bezwiednie:
— Boże, Boże, Boże.
Okno szybu było tuż ponad nim.
W tem: co to? już, już jest koniec?...
Uczuł nagle mocne dźwignięcie szlongiem i równymi nogami wsparł się na zamkniętych drzwiach szybu. W około niego stali w zabudowaniu robotnicy — niemi z trwogi — trupio-bladzi...
Zwolna odzyskiwał przytomność... rozejrzał się, wyprostował, stanął na pewnych nogach w całym majestacie swej siły i władzy i z pianą wściekłości przez zaciśnięte zęby wyrzucił:
— Ha! łotry, ja was nauczę!...