Ta strona została uwierzytelniona.
Załamał ręce i patrząc w próżnię, powtarzał cicho, jakby sobie chciał zwierzyć okropną tajemnicę.
— Tylu... tylu zginęło... i to ja... ja jestem ich mordercą... ja sam... ja ich zabiłem...
Chodził długo dużymi krokami po pokoju, potem zamknął cicho drzwi na klucz od strony mieszkania.
∗
∗ ∗ |
Na drugi dzień, we wszystkich dziennikach ukazała się następująca notatka:
Włodzimierz Rewicz, adjunkt inspekcyi górniczej, odebrał sobie wczoraj życie, wystrzałem z rewolweru. Nieszczęśliwy był człowiekiem nieposzlakowanego charekteru, to też pozostałej rodzinie: żonie z pięciorgiem drobnych dzieci, towarzyszy ogólne współczucie.
Powód samobójstwa nieznany.