Przejdź do zawartości

Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie terminu. Kiedy Rewicz o zwłoce słyszeć nie chciał, towarzyszyło prośbie znaczące mruganie i stosowny gest ręką. — Ale gdy Rewicz kilku takim panom pokazał drzwi, stanęli wszyscy bezradni.
— Co jest? — rzekł pan Feinkorn do Goldfingera, er ist meschige! on nie chce nic brać. — Widząc, że ta droga nie doprowadzi do celu, starano się w inny sposób uzyskać wpływ na Rewiczu. Nie trudno im było dowiedzieć się, że Rewicz ma długi i gdzie je pozaciągał. Starano się wykupić pretensye licznych wierzycieli i z tej strony wywrzeć presyę na niego. — Rewicz był w ciągłych opałach, nowo zaciągniętymi długami musiał zaspokajać dawne, z miesięcznej pensyi spłacał raty wekslowe w przepisanych terminach, a na utrzymanie rodziny robić musiał nowe długi.
Stosunki służbowe stawały się także dla niego coraz przykrzejsze. Dla bezpieczeństwa pracującego ludu pozamykał liczne kopalnie, które nie posiadały przepisowych urządzeń, a tymczasem ten lud, zamiast odpłacać mu za to wdzięcznością — nienawidził go, bo przez niego tracił zarobek. — Co mu niebezpieczeństwo? co śmierć? Śmierć i życie zawisło od Boga; zresztą śmierć raz przyjść musi, niechże więc przed nią choć człowiek trochę tego życia użyje. Górnicy naftowi mieli niestałe wprawdzie, ale znaczne zarobki, które też szły na ciągłe uczty, pijatyki, zabawy, odbywające się całemi nocami w rozlicznych szynkowniach i lupanarach, gęsto w całej okolicy rozsianych.
On zamknięciem wielu kopalń zagradzał im drogę do tego dobrego życia, więc też nie dziw, że uważali go za wroga. Nie mniejszym wrogiem był dla właścicieli, których wskutek zamknięcia kopalń narażał na wielkie materyalne straty. Z nienawiścią patrzyli się na